Niedzielna katastrofa faworytów w Premier League. Arsenal także przegrał na swoim boisku

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Niedzielna katastrofa faworytów w Premier League. Arsenal także przegrał na swoim boisku
Niedzielna katastrofa faworytów w Premier League. Arsenal także przegrał na swoim boisku
Niedzielna katastrofa faworytów w Premier League. Arsenal także przegrał na swoim boiskuAFP
Po tym jak Liverpool przegrał z Crystal Palace, Arsenal był w jeszcze bardziej komfortowej sytuacji niż przed startem tej kolejki. Kanonierzy nie skorzystali jednak z okazji na ucieczkę jednemu z rywali. Przegrali 0:2 z Aston Villą i oddali prowadzenie w tabeli Manchesterowi City.

Od samego początku spotkania nie zapowiadało się na wiele bramek, a na murawie panował impas, w którym obie strony nie były w stanie pokonać bramkarza rywali. Co prawda zawodnicy obu ekip próbowali swoich sił w ofensywie, ale nie byli w stanie wykreować sobie naprawdę pewnych sytuacji. 

Zmieniło sie to pod koniec pierwszej połowy, gdy w ciągu minuty mogło dojść do remisu 1:1, ale mimo to na tablicy wyników wciąż było 0:0. Najpierw Ollie Watkins mknął w kontrze i uderzył po dalszym słupku, a piłka odbiła się od jego wewnętrznej strony, ale mimo to wyszła na aut bramkowy za drugim ze słupków. Po chwili jednak byliśmy już pod drugim polem bramkowym, gdzie w fatalny sposób pomylił się Leandro Trossard, który miał odkrytą większą część bramki, a mimo to oddał strzał w miejsce, w którym był na posterunku Emiliano Martinez

W drugiej części spotkania największym sygnałem alarmowym było uderzenie na bramkę Youriego Tielemansa. Znany ze świetnie ułożonej stopy Belg huknął na bramkę Davida Rayi, a futbolówka odbiła się najpierw od poprzeczki, a potem słupka bramki, po czym wyszła w boisko. 

To było jednak potwierdzenie tego, co widzieliśmy na boisku po przerwie - Arsenal stał się anemiczny i nie był w stanie zagrozić bramce Martineza, a Aston Villa pewnie utrzymywała się przy piłce, konstruowała akcje i miała większe panowanie nad meczem. 

To wszystko goście przekuli na bramki w samej końcówce. Najpierw w polu karnym znalazł się Leon Bailey, który wyprowadził ekipę Unaia Emery'ego na prowadzenie, a po chwili, gdy Arsenal ruszył do ataku, z kontrą wyszedł Watkins, który zakończył bieg na bramkę kapitalną wcinką na Rayą. 

Tym samym największym zwycięzcą niedzieli w Anglii jest Manchester City. Obywatele wygrali wczoraj z Luton, awansowali na pierwsze miejsce w tabeli i dzisiaj mogli spaść za Liverpool i Arsenal. Oba te zespoły zaliczyły jednak niespodziewane porażki i teraz to zespół Pepa Guardiola ma wszystko w swojej garści w kontekście mistrzostwa kraju. 

Statystyki z meczu Arsenal - Aston Villa
Statystyki z meczu Arsenal - Aston VillaOpta by Stats Perform