Koniec cierpliwości i to z obu stron. Nicolo Zaniolo chce natychmiast odejść, a Roma, gdyby pojawiła się odpowiednia oferta, nie będzie robić mu w tym przeszkód.
Zmęczenie jest obopólne, a dla dobra samego piłkarza i klubu najlepszym rozwiązaniem jest rozstanie. I naprawdę nie ma co czekać do lata, przeciągając ten proces w nieskończoność. Nie ma tu bowiem żadnego porozumienia. Dopóki władze AS Romy wierzyły, że coś jeszcze da się zrobić i przekonać zawodnika do pozostania, odrzucali wszystkie otrzymane oferty.
Jednak gwizdy jego własnych fanów i nerwowe podejście byłego zawodnika drużyn młodzieżowych Interu Mediolan jasno pokazały, że jedynym wyjściem jest pożegnanie. Za dużo bólów brzucha. Zarówno metaforyczne, jak i dosłowne, bo właśnie taka dolegliwość wykluczyła Zaniolo z udziału w meczu z Fiorentiną (2:0).
W tym momencie naprawdę nie ma sensu trzymać w stolicy zawodnika, który nie chce już grać w zespole. Dokładnie tak, jak w przypadku Ricka Karsdorpa, Roma będzie jednak rozpatrywać tylko te propozycje, które obejmują transfer definitywny.
Żadnych rat ani innych operacji polegających na inżynierii finansowej, jedynie gotówka. Według wielu źródeł kilka klubów jest zainteresowanych pozyskaniem pomocnika. I jeśli w tej chwili akurat Juventus ma inne sprawy na głowie (w tym powołanie nowego zarządu), to jest wiele klubów z Anglii (m.in. Tottenham prowadzony przez Antonio Conte, ale także West Ham, Leicester, Arsenal i Newcastle), które są gotowe podjąć starania o jego zatrudnienie.
Za Zaniolo nowy zespół będzie musiał wyłożyć co najmniej 35 milionów euro. To minimalna kwota, od której Roma usiądzie do stołu i rozpocznie negocjacje sprzedaży swojego klejnotu, który na pewno jeszcze zabłyśnie. Ale już w innym miejscu.