Wyścig rozpoczął się niespodziewanie, bo mimo dobrego startu Max Verstappen już na drugim okrążeniu stracił prowadzenie.
Wyprzedził go Carlos Sainz, ale widać było, że Holender ma problemy z bolidem i chwilę później to się potwierdziło. Prawy tył bolidu Maxa Verstappena zaczął się dymić i musiał zakończyć wyścig już na samym jego starcie, co oznaczało, że emocje w wyścigu były jeszcze większe.
Po wykluczeniu Verstappena wielu kierowców udało się na pit-stop i zmieniało opony na twarde. Na 15. okrążeniu doszło do kolejnej awarii bolidu i tym razem wyścig musiał opuścić… Lewis Hamilton, którego Mercedes odmówił posłuszeństwa i Brytyjczyk musiał zostawić swoją maszynę na poboczu i na moment pojawił się wirtualny samochód bezpieczeństwa.
Na kolejnych okrążeniach nie dochodziło do jakichś zmian na pozycjach. Pewnie prowadził Carlos Sainz przed Charlesem Leclercem, co oznaczało dublet Ferrari, ale z tyłu czaiły się dwa McLareny – Oscar Piastri i Lando Norris. W połowie McLaren podjął decyzję, że reprezentant gospodarzy Oscar Piastri ma oddać pozycję na rzecz swojego zespołowego kolegi, który ruszył w pogoń za Monakijczykiem z Ferrari.
Leclerc wyjechał na tor po pit-stopie tuż przed Sergio Perezem i Fernando Alonso, co uratowało go w walce o podium, bo gdyby wyjechał za nimi, to mógłby stracić sporo czasu. Była to jednak bardzo dobra praca mechaników Ferrari, którzy później również sprawnie poradzili sobie z wymianą opon w bolidzie Sainza i zmierzali po czerwony dublet w Albert Park.
Kolejny fragment nie przyniósł większych emocji. W czołówce różnice były bardzo duże, a my emocjonowaliśmy się walką "punkt", gdzie Willimas walczył z Haasem. Ostatecznie Alex Albon, który miał walczyć o miejsce w czołowej "10", przegrał rywalizację z Nico Hulkenbergiem, a później wyprzedził go jeszcze Kevin Magnussen.
Do samego końca o szóstą pozycję z Fernando Alonso walczył George Russell, Brytyjczyk na ostatnim okrążeniu stracił panowanie nad kierownicą przy próbie wyprzedzania Hiszpana, rozbił bolid i Mercedes zakończył wyścig bez choćby jednego punktu, a trzy do swojego konta mógł dopisać Haas. Kierowcy dojechali do mety przy wirtualnej neutralizacji.
Bohaterem wyścigu został Carlos Sainz, który dwa tygodnie temu nie mógł wystartować w Arabii Saudyjskiej z powodu operacji wyrostka robaczkowego, a w Australii odniósł zwycięstwo. Był to pierwszy wyścig od 17 września 2023 roku, którego nie wygrał Max Verstappen. Wtedy w Singapurze triumfował… Carlos Sainz oraz pierwszy dublet od dwóch lat Ferrari, kiedy to zajęli dwa pierwsze miejsca w Bahrajnie w 2022 roku.
Drugie miejsce zajął Charles Lecler, trzeci był Lando Norris, a czwarty Oscar Piastri, czyli dwa Ferrari i dwa McLareny były przed Sergio Perezem. Na starcie stanęło 19. kierowców, bo zabrakło Logana Sargeanta, którego bolidem jechał Alex Albon. On rozbił swój pojazd w pierwszym treningu i miał walczyć o punkty dla Williamsa, ale ostatecznie zajął 11. miejsce i plan się nie powiódł.
Kierowcy wrócą do rywalizacji za dwa tygodnie, kiedy będą rywalizować w Japonii.