Jedna solidna połowa to za mało, Mołdawia wywozi remis z Warszawy

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Jedna solidna połowa to za mało, Mołdawia wywozi remis z Warszawy

Zaktualizowany
Jedna solidna połowa to za mało, Mołdawia wywozi remis z Warszawy
Jedna solidna połowa to za mało, Mołdawia wywozi remis z WarszawyProfimedia
Koszmarna nieporadność przez 45 minut przyniosła straty nie do odrobienia. A przynajmniej nie do odrobienia w niedzielnych okolicznościach. Teraz, by awansować, Polacy muszą nie tylko wygrać z Czechami, ale i liczyć na ich potknięcie z… Mołdawią, właśnie.

Bilans spotkań z Mołdawią jednoznacznie na korzyść Polski, wyniki reprezentacji na PGE Narodowym również. A jednak w niedzielny wieczór to Mołdawianie mogli wyjść na murawę w Warszawie bez strachu: to oni wygrali ostatni mecz, oni również – wbrew wszelkim oczekiwaniom – mają wciąż szansę na bezpośredni awans do Euro 2024. Każda z drużyn musiała ten mecz wygrać, by realnie podtrzymać marzenia.

Przygotowując swoją drużynę na trudny pojedynek i zwiększoną aktywność w ofensywie, Michał Probierz zdecydował się na ustawienie z dwoma napastnikami i Pawłem Wszołkiem na skrzydle w wyjściowym składzie. Na starcie agresji zdecydowanie więcej mieli jednak Mołdawianie, jakby wchodzili w trzecią połowę meczu w Kiszyniowie

Wyjściowe składy i noty za mecz Polska-Mołdawia
Wyjściowe składy i noty za mecz Polska-MołdawiaFlashscore

Dłuższą chwilę zajęło Orłom odnalezienie się w tej sytuacji, jednak pomysłów starczało najwyżej na oddalenie zagrożenia od bramki Wojciecha Szczęsnego. Zamysł, pazur i determinacja były zdecydowanie po stronie niezmordowanych Nicolaescu, Craciuna i kompanów. Gdy wydawało się po 20 minutach, że Polacy przetrwali chwile niepewności, nadszedł pierwszy cios. Po czwartym już rzucie rożnym Rata wrzucił piłkę przed bramkę, a tam doskoczył do niej Nicoleascu i przedłużył mołdawski koszmar Polaków w 26. minucie.

Nie liczyła się przewaga w posiadaniu i każdej kolejnej statystyce, Mołdawii wystarczyło to, przed czym sam trener Probierz ostrzegał najbardziej: dochodzenie do stałych fragmentów. A to, czego oczekiwał (silne skrzydła i dobra łączność z napastnikami) zawodziło kompletnie.

Wszołek? Tak, robił dużo wiatru, ale jego najgroźniejsza sytuacja z 43. minuty przeszła obok dalszego słupka. Milik? W 45. minucie dwukrotnie strzelał głową (po świetnym przejściu i dośrodkowaniu Frankowskiego) i raz trafił Doriana Raileana w kolano, a później oddał mu piłkę do rąk. Jeszcze Świderski po błędzie defensywy huknął przed przerwą, ale nad poprzeczką.

Na oczekiwanym poziomie nie działało w pierwszej połowie nic. Pozostało więc liczyć, że mecz w Warszawie stanie się lustrzanym odbiciem Kiszyniowa i po fatalnej pierwszej części przyjdzie dobra druga. Kadrowo pojawiła się tylko zmiana Dziczka na Slisza, ale pod względem energii na murawę wyszła inna drużyna.

Szybki doskok, walka o piłkę i na owoce nie trzeba było długo czekać. W 53. minucie Milik przepuścił piłkę od Zielińskiego i zabrał za sobą dwóch obrońców, a futbolówka dotarła do Karola Świderskiego. Obrócił się idealnie i choć wytracił impet przed strzałem, to piłka wtoczyła się tuż przy słupku. 

Dopiero po kwadransie drugiej połowy uścisk Polaków rozluźnił się na tyle, że rywale zaczęli wychodzić z własnej połowy. Za bardzo intensywną grę w pierwszej części płacili wyraźnym zmęczeniem w drugiej, tyle że z puntu widzenia Mołdawii nawet dowiezienie remisu byłoby wynikiem do przyjęcia (do rozegrania zostają im wciąż dwa mecze, Polsce jeden). 

Udało im się zahamować polskie szarże i odsunąć ciężar od swojej bramki, a kolejne minuty mijały. Wprowadzeni z ławki Grosicki i Kamiński unieśli polskie skrzydła świeżą energią w ostatnim kwadransie. Pierwszy wpuścił piłkę w pole karne, jeden z obrońców minął się z nią i umożliwił Kamińskiemu potężny strzał. Railean wybronił, a była już 86. minuta.

Tuż po 90. minucie Kamiński raz jeszcze wrzucał piłkę przed bramkę, tym razem jednak Buksa główkował minimalnie niecelnie. Kolejne próby nacisku nie dały już efektu, Mołdawia w tych eliminacjach zdobyła kosztem Polski cztery z sześciu możliwych punktów. Polacy mogą z kolei powoli rozstać się z myślą o bezpośrednim awansie. Uratować to marzenie mogą jeszcze wyniki innych spotkań i warunek konieczny: wygrana Polski z Czechami 17 listopada.

Wynik i statystyki meczu Polska-Mołdawia
Wynik i statystyki meczu Polska-MołdawiaFlashscore