Pech Wieteski, skierował piłkę do swojej bramki

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Pech Wieteski, skierował piłkę do swojej bramki

Pech Wieteski, skierował piłkę do swojej bramki
Pech Wieteski, skierował piłkę do swojej bramkiAFP
Bramki nie zakwalifikowano jako samobójczej, ale niefortunna próba interwencji polskiego obrońcy pomogła wyjść na prowadzenie AS Monaco.

Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem wiadomo było, że Clermont Foot 63 będzie mieć ogromne problemy ze stawieniem czoła AS Monaco. W końcu zawodnicy z księstwa nie przegrali w lidze od połowy listopada i walczą o najwyższe lokaty.

Mało kto jednak spodziewał się tak złego początku. Tuż po 2. minucie gry rzut wolny dla gości skończył się walką w powietrzu o piłkę, a tę wygrał Guillermo Maripan. Wyskakujący przy nim Mateusz Wieteska odbił piłkę jako ostatni i zmienił jej tor lotu i wpakował do bramki. Gola zaliczono Chilijczykowi.

Po takim starcie pojedynku gospodarze nie poddali się i również Polak wspierał wysiłki ofensywne swojej drużyny w walce o wyrównanie, zapuszczając się często na drugą połowę. Niestety, Monaco szybko rozstrzygnęło losy meczu, pakując piłkę ponownie do siatki gospodarzy już w 13. minucie.

Środkowy obrońca dograł mecz do końca pomimo znacznych roszad trenera Gastiena Pascala. Niestety, na tydzień przed 26. urodzinami na pewno liczył na lepszy występ.