W piątkowych meczach Pucharu Francji z rozgrywkami pożegnały się Montpellier i Strasbourg. W sobotę dołączyły do nich kolejne duże marki, które nie sprostały z pozoru znacznie słabszym rywalom. A przecież dopiero 7 stycznia zespoły Ligue 1 dołączyły do rozgrywek o Puchar Francji.
Jak Dawid z Goliatem
Choć pierwszoligowy Racing Strasbourg został wyeliminowany, to miasto wciąż ma swoją drużynę w rozgrywkach. Szóstoligowy (!) Olympique Strasbourg po raz pierwszy w historii doszedł tak wysoko, w dodatku eliminując drużynę jednego z Polaków w Ligue 1, Clermont Foot. Mateusza Wieteski nie było co prawda w składzie, ale w Pucharze Francji już nie zagra, bowiem jego drużyna uległa w karnych po bezbramkowym remisie. W Olympique mówi się sporo, ponieważ amatorski klub w tej edycji pucharu strzelił dotąd 24 gole w siedmiu rundach, a więc prawie cztery na mecz.
Clermont nie jest jednak osamotnione wśród zespołów wyrzuconych za burtę. AS Monaco wygrywało już 2:0 u siebie z drugoligowym Rodez, by pozwolić rywalom wyrównać i wygrać w karnych 5:4.
OGC Nice pojawiło się w górzystym miasteczku Le Puy, by już w trzeciej minucie pozwolić gospodarzom świętować prowadzenie. Nie pomogły cztery zmiany w składzie ani drastyczna przewaga pod niemal każdym względem, to gospodarze z trzeciej ligi grają dalej. Nic dziwnego, że po meczu szatnia nadawała się do lekkiego remontu po świętowaniu.
Sobotnia trójka zespołów z Ligue 1 uzupełnia stawkę pięciu wyeliminowanych klubów z najwyższej klasy rozgrywkowej. Już pod drugim dniu rozgrywek 1/32 finału odpadło więcej dużych klubów niż rok temu, a w niedzielnych spotkaniach na pewno pożegna się z rozgrywkami co najmniej jeden kolejny, szósty, ponieważ los skojarzył ze sobą Lille i Troyes.
Zestaw niedzielnych par 1/32 finału »
Inni pewniacy nie zawodzą
Wicelider Ligue 1, RC Lens sprawdzał się w pojedynku wyjazdowym z piątoligowym Linas-Montlhery. Gospodarze przez cały mecz oddali co prawda tylko jeden celny strzał, ale nie oznacza to, że doszło do pogromu. RS Lens pewnie wygrało 2:0, Łukasz Poręba rozegrał godzinę, a Przemysław Frankowski wszedł na niepełne 15 minut pod koniec meczu.
Olympique Marsylia wybrała się do nieodległego czwartoligowego Hyeres, gdzie już po kwadransie musiała grać w dziesiątkę. Nie zmieniło to jednak losów meczu, marsylczycy najpierw wyszli na prowadzenie przed przerwą z karnego, a po powrocie dzieła dopełnił Bamba Dieng i było 2:0.
Dwa gole dały również zwycięstwo Olympique Lyon, za to w zupełnie innych okolicznościach. Drugoligowe FC Metz postawiło trudniejsze warunki i po objęciu prowadzenia przez gospodarzy, Metz niemal natychmiast wyrównało. O awansie zdecydował dopiero samobój z 70. minuty.
Czwarta obecnie drużyna francuskiej ligi, Stade Rennais, mierzyła się na wyjeździe z wiceliderami Ligue 2, Żyrondystami z Bordeaux. W barwach gospodarzy występował polski bramkarz Rafał Strączek, który – jak cała drużyna – nie miał najlepszego wieczoru.