Ojciec Magdy Linette: Zawsze wierzyliśmy, że kiedyś wykorzysta te umiejętności

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Ojciec Magdy Linette: Zawsze wierzyliśmy, że kiedyś wykorzysta te umiejętności
Ojciec Magdy Linette: Zawsze wierzyliśmy, że kiedyś wykorzysta te umiejętności
Ojciec Magdy Linette: Zawsze wierzyliśmy, że kiedyś wykorzysta te umiejętności
Profimedia
"Nie czuję rozczarowania, nie było łez, ale ogromne zadowolenie, bo Magda zagrała bardzo dobry mecz" - powiedział po porażce Linette w półfinale Australian Open ojciec polskiej tenisistki Tomasz Linette. Poznanianka przegrała z Białorusinką Aryną Sabalenką 6:7, 2:6.

Linette w czwartek zakończyła swoją piękną przygodę w Melbourne. Białorusinka zagrała niemal bezbłędne spotkanie i okazała się za mocna dla 30-letniej Polki. Ojciec tenisistki i jej pierwszy trener, mimo porażki, był pełen podziwu dla postawy swojej córki.

"Sabalenka i Jelena Rybakina to są dwie zawodniczki najsilniej obecnie grające w cyklu. Magda miała okazję dwukrotnie spotkać się z Sabalenką i oba mecze, jak wiemy, zakończyły się szybkimi porażkami. Tym razem Magda podjęła wyzwanie - miałem z nią okazję porozmawiać przez dwie minuty i przyznała, że zagrała na 100 procent możliwości siłowych. Musiała więc więcej ryzykować. Pierwszy set pokazał, że jest w stanie walczyć z topowymi tenisistkami, trochę jednak szkoda przegranego tie-breaka" - ocenił.

Jak dodał, nie spodziewał się, że Białorusinka aż tak wysoko postawi poprzeczkę.

"Po ćwierćfinale Sabalenki można było mieć nadzieję, że zagra na tym samym poziomie. A wówczas szanse Magdy byłyby znacznie większe. Natomiast Sabalenka zagrała super, a nie zawsze spisuje się tak dobrze" - dodał.

Tomasz Linette nie ukrywa, że bardzo przeżywa występy córki i woli je oglądać w samotności niż w większym gronie.

"Jestem człowiekiem raczej skrytym, ale dużo ciepłych rzeczy dzieje się w moim sercu. Mam swoje rytuały w trakcie meczu, zwykle dużo chodzę, czasami w kółko, by rozładować emocje. Nie ukrywam, że po tie-breaku wyłączyłem na chwilę telewizor, ale też szybko wróciłem do oglądania. Staram się jednak tych emocji nie okazywać, szczególnie w kontaktach z córką. Chcę, by to wszystko traktować jako normalną drogę i że nie jest to jeszcze szczyt jej możliwości" - tłumaczył.

Pytany o przyczyny tak znakomitej postawy córki, przyznał, że największa przemiana nastąpiła w sferze mentalnej.

"Jeśli chodzi o umiejętności, to zawsze wierzyliśmy, że kiedyś je wykorzysta. Fajnie, że to stało się teraz. Gdzie tkwi przyczyna tej zmiany, sam do końca nie wiem. Myślę, że jest to cały proces dojrzewania. To jest 30-letnia dziewczyna, która buduje swoje umiejętności i swój mental przez te wszystkie lata. Sądzę, że możemy się spodziewać jeszcze innej Magdy za rok. Jeśli jej zdrowie dopisze i ominą ją kontuzje, to może być jeszcze lepsza Magda" - podkreślił.

Ojciec poznańskiej tenisistki starał się też wytłumaczyć, dlaczego ten największy sukces przyszedł tak późno.

"Ona jest takim typem pozytywistycznym, który buduje wszystko od podstaw. Gdy już osiąga jakiś poziom, to się w nim upewnia i nie schodzi poniżej niego. A potem buduje podwaliny pod to, żeby go znów podnosić. Ten progres, może dość powolny, ale systematyczny, widać już od ponad ośmiu lat, odkąd znalazła się w pierwszej setce rankingu WTA. To też wynika z jej charakteru - nigdy nie wskakuje do głębokiej wody. Zawsze musi utwardzić to dno, by zrobić ten krok dalej" - mówił.

Linette osiągając półfinał na kortach w Melbourne, zanotuje ogromny skok w rankingu - w najnowszym notowaniu zostanie sklasyfikowana na 22. miejscu, najwyższym w swojej karierze. A to zupełnie zmienia jej sytuację, a także weryfikuje plany na najbliższe tygodnie. Jak poinformował Tomasz Linette, tenisistka zrezygnowała ze startu w turnieju Hua Hin w Tajlandii, w którym miała wystąpić w przyszłym tygodniu.

"Po Australian Open Magda wraca do kraju na dwa-trzy dni odpoczynku. Teraz głównym celem w tym najbliższym okresie będzie Indian Wells, zaplanowany na początek marca. Patrząc na drabinkę, powinna być w nim rozstawiona, a więc rozpocznie rywalizację od drugiej rundy. Teraz nie musi się już martwić o ranking i o pieniądze. Może sobie już pozwolić na przygotowania pod konkretne turnieje, tak jak to robią zawodniczki z pierwszej dwudziestki rankingu" - podsumował.