Zadanie wykonane, czas na ćwierćfinał. Iga Świątek z błyskawicznym awansem

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Zadanie wykonane, czas na ćwierćfinał. Iga Świątek z błyskawicznym awansem

Zadanie wykonane, czas na ćwierćfinał. Iga Świątek z błyskawicznym awansem
Zadanie wykonane, czas na ćwierćfinał. Iga Świątek z błyskawicznym awansemAFP
Jeśli ktoś spóźnił się na mecz Igi Świątek z Sarą Sorribes Tormo, to mogło ominąć go całe spotkanie Polki z Hiszpanką. Liderka rankingu przeszła jak burza przez czwartą rundę i pokonała reprezentantkę gospodarzy 6:1, 6:0 w zaledwie 68 minut gry.

Jedynym zaskoczeniem jest fakt, że jedynego swojego gema Sorribes Tormo wygrała na samym starcie pojedynku, w dodatku przełamując Polkę. Na tym jednak skończyły się dla niej dobre informacje. Co prawda w pierwszym secie stawiała ona twarde warunki, próbowała się bronić, a Polce wywalczenie kolejnych punktów nie przychodziło tak łatwo, to jednak liderka rankingu całkowicie dominowała. 

Strata gema na samym początku przydarzyła się raszyniance tak naprawdę ze względu na liczbę jej niewymuszonych błędów. Później, gdy weszła w odpowiedni rytm, zamęczała Hiszpankę mocnymi uderzeniami, na które ta nie znajdowała sposobu i prędzej czy później uderzała w aut lub siatkę. Wystarczy wspomnieć, że Sorribes Tormo w pierwszym secie zapisała na swoje konto tylko dwa winnery. 

Świątek z czasem czuła się za to coraz lepiej, a w końcówce seta pokusiła się nawet o udanego dropszota, mimo że rzadko sięga po akurat to uderzenie. Polka trochę namęczyła się w siódmym gemie, ponieważ wykorzystała dopiero czwartą piłkę setową, ale w żadnym stopniu nie wpływa to na ogólną ocenę jej występu. 

Druga partia była z kolei zupełną deklasacją i destrukcją. Już po 11 minutach gry mieliśmy 3:0 dla Świątek, a Sorribes Tormo wydawała na zupełnie bezradną i załamaną. Oczywiście Świątek mierzy w Madrycie w turniejowe zwycięstwo, więc mecz czwartej rundy to dla niej swego rodzaju obowiązkiem. Szła więc pewnie krok po kroku do kolejnego triumfu. 

Pierwszy opór Hiszpanka postawiła dopiero w piątym gemie, gdzie była o piłkę od wygrania tej jednej jedynej partii w drugim secie, ale nawet ta sztuka się jej nie udała. Mocne, wysoko uderzane piłki pod linię końcową posyłane przez Polkę były dla niej zbyt trudne. 

Teraz Świątek może spokojnie przygotowywać się do ćwierćfinału, w którym na jej drodze stanie Beatriz Haddad Maia