Niezawodna Pajor i nerwy w końcówce. Polki z drugą wygraną w Lidze Narodów
Po piątkowej wygranej w Atenach, we wtorek na stadionie w Gdyni reprezentantki Polski mogły zapewnić sobie prowadzenie w grupie 3 Ligi Narodów Dywizji B. W drugiej kolejce Biało-Czerwone podejmowały Ukrainki. Choć niżej notowane, to bardziej zgrane (większość gra w Worskli Połtawa) i bardzo solidnie prezentujące się motorycznie Ukrainki w pierwszych minutach miały inicjatywę.
Dopiero po upływie 10 minut gospodynie zaczęły stanowczo zdobywać terytorium, coraz łatwiej przedostając się do tercji ofensywnej. Efekt zdawał się przyjść błyskawicznie, gdy Natalia Padilla zdołała opanować piłkę zza pleców i pokonać blokującą strzał Katerynę Samson. Niestety, chwilę głośnej radości przerwała sygnalizacja spalonego, słuszna.
Padilla grasowała na prawym skrzydle jak prawdziwy drapieżnik i w kolejnych akcjach napsuła sporo krwi ukraińskiej defensywie. Z wysokiego pressingu Ukrainek po pierwszych minutach nie zostało nic, a zepchnięte do defensywy miały spory problem z upilnowaniem Polek.
Przykład? W 20. minucie ponownie podawała z prawej Padilla, a Ewa Pajor musiała tylko przeciąć piłkę przed bramką. Minimalnie spóźniła ruch nogą i futbolówka wypadła poza światło bramki. Ale co się odwlecze... Po zaledwie dwóch minutach Pajor otrzymała kolejną szansę, tym razem po efektownej wrzutce Grabowskiej z lewego skrzydła. Samson nie sięgnęła piłki, za to polska napastniczka tak. Wślizgiem otworzyła wynik meczu.
Biało-Czerwone nie chciały spuścić z tonu i jeszcze przez dobrą chwilę szukały długimi piłkami zza pleców przecinały defensywę Ukrainy. Niestety, do przerwy nic z tego nie wyszło. Na szczęście, ostatnia solidna akcja rywalek miała miejsce jeszcze w pierwszych minutach pojedynku.
Tuż po zmianie stron Ukrainki chciały to zmienić, ponownie ruszając wyżej, ale raz jeszcze bez poważnego zagrożenia. Ośmielone Polki chciały wykorzystać nieskuteczność przeciwniczek i w okolicach godziny gry piłka wędrowała niezmiennie pod pole karne Żinek. W 62. i 65. minucie Ewa Pajor mogła podwyższyć prowadzenie głową i strzałem z kraju pola karnego, za każdym razem górą jednak była Samson. Co nie weszło jej dwukrotnie, weszło za trzecim podejściem. W 67. minucie doskonała wrzutka Sylwii Matysik znalazła głowę snajperki Wolfsburga.
Nie zapowiadało się na powrót Ukrainek, ich ofensywa sypała się niedaleko za linią środkową, a Katarzyna Kiedrzynek rzadko miała kontakt z piłką. Przewaga dwóch bramek okazała się jednak krucha w 80. minucie, gdy jeden rzut wolny spod linii bocznej dał gola Żinkom. Po wrzutce Anny Petryk piłka od głowy i pleców Ljubow Szmatko wpadła do bramki.
Końcówka była nie tyle nerwowa, co przerażająca, bowiem z czerwoną kartką boisko opuściła Małgorzata Grec, a rywalki miały rzut wolny z możliwością bezpośredniego strzału w ostatnich sekundach. Szczęśliwie, nic więcej Ukrainie nie wyszło i to Polki mają dwie wygrane po dwóch kolejkach. Tylko różnica jednej bramki trzyma Polskę na drugim miejscu za Serbkami.