Od kogo najlepiej zacząć budowę swojego składu w FPL? Tych zawodników powinieneś wybrać

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Od kogo najlepiej zacząć budowę swojego składu w FPL? Tych zawodników powinieneś wybrać

Erling Haaland w twoim składzie to absolutny obowiązek
Erling Haaland w twoim składzie to absolutny obowiązekFlashscore
Przy układaniu swojego składu bierze się pod uwagę mnóstwo czynników, a trzeba się naprawdę postarać, by w grze znaleźć dwie identyczne kadry. Mimo to jednak wielu tych samych zawodników znajduje się w kadrach sporej grupy menedżerów FPL, bo po prostu się to opłaca. Oto lista tych, których nie powinno zabraknąć w twoim składzie.

Przy wyborze zawodników do swojego składu nie możemy myśleć tylko o tym, kogo sami chcielibyśmy mieć, ale także o tym, kogo mają wszyscy wokół nas. Na nic zda się bowiem całkiem dobry skład, w którym zabraknie dwóch zawodników, którzy mają bardzo wysokie posiadanie i którzy w jednej kolejce zdobędą  dużo punktów. Wówczas odczujemy mocne spadki w rankingu i finalnie będziemy zmuszeni ich kupić, aby nie pogorszać sytuacji. 

Kogo trzeba mieć w swoim składzie?

W tym roku jest tylko jeden taki zawodnik i naprawdę nie ciężko zgadnąć, o kogo chodzi. W poprzednim sezonie pobił wszelkie rekordy strzeleckie Premier League, zdobywając 36 bramek, zgarnął najwięcej punktów w FPL - 272, a w chwili pisania tego tekstu ma go w swoim składzie 86,8 proc. graczy przed najbliższym sezonem. 

Skład w Fantasy Premier League bez Erlinga Haalanda to rzucenie ręcznika jeszcze przed pierwszym gwizdkiem w nowym sezonie Premier League. Jakiekolwiek kombinowanie z brakiem Norwega po prostu nie ma sensu. Mimo że kosztuje on aż 14 mln funtów w grze, niemal wszyscy właśnie od niego zaczęli budowanie składu. 

Tutaj warto wziąć pod uwagę właśnie fakt, że wszyscy mają go w swoim składach. Ktoś może uważać, że Haaland w tym sezonie już nie będzie tyle strzelał, że Manchester City nie będzie tak mocny, albo po prostu nie lubi drużyny z Etihad Stadium. Tyle że startowanie bez niego w składzie to po prostu strzał w kolano. 

Norweski snajper w poprzednim sezonie ligowym trzy razy popisywał się hat-trickiem. Teraz może ten wyczyn powtórzyć od niechcenia w pierwszej kolejce, a gdy mnóstwo ludzi będzie miało go na kapitanie, gracz bez niego w składzie będzie lata świetlne za nimi już na samym starcie sezonu.

Z tego względu po prostu trzeba zacząć sezon z Haalandem w składzie - dla świętego spokoju. Przecież skoro mają go wszyscy, to nawet jak strzeli pięć bramek, nie odczuje się z jego strony skoków w rankingu, bo wszyscy dostaną jego punkty. 

Kogo powinno mieć się w swoim składzie?

Półkę niżej mamy trzech zawodników, których posiadanie w grze wynosi na ten moment od 42 do 55 proc. Są to Bukayo Saka, Pervis Estupinian i Marcus Rashford

W tym przypadku nie ma już zastsosowania "zasada Haalanda" i nikt nie jest zmuszony do kupowania tych zawodników, jeśli w nich nie wierzy. Jeżeli wątpisz w obecną formę Arsenalu lub w skuteczność zawodników Manchesteru United, po prostu odpuść sobie temat. Ewentualne straty w tym przypadku nie będą aż tak bolesne.

Dla ułatwienia wyliczeń można stwierdzić, że każdy z nich jest w połowie składów w grze. Daleko im więc do Haalanda, ale jednak wciąż robi to wrażenie i ewentualny brak posiadania któregoś z nich może się źle skończyć. Jeżeli więc ktoś nie ma żadnego z nich w swoim składzie, lub ma tylko jednego takiego zawodnika, trzeba nazywać to podejmowaniem ryzyka.

Zwłaszcza, że cała trójka w poprzednim poziomie grała na bardzo wysokim poziomie - Saka jest liderem Arsenalu i nie ma zmiennika na swojej pozycji, Rashford w grze jest pomocnkiem, a u Erika ten Haga często grał na środku ataku, z kolei Estupinian to bardzo ofensywnie grający obrońca, który może zapewnić duże punkty nawet przy stracie czystego konta. 

Przejrzyjcie więc jeszcze raz swój skład i zobaczcie, ilu z tej trójki znajduje się w waszej jedenastce. 

Jakie opcje powinno się przemyśleć? 

Defensywa Newcastle

Dość niespodziewanie w poprzednim sezonie Nick Pope był w gronie bramkarzy, którzy zachowali najwięcej czystych kont, a ogólnie defensywa Srok była najlepsza w całej lidze - tylko Manchester City stracił tak mało bramek co Newcastle - 33. 

Tym samym defensorzy tego zespołu byli bardzo popularnymi opcjami w FPL. W obecnych rozgrywkach trochę odstrasza ich terminarz na początku sezonu, ponieważ paczka Eddie'ego Howe'a rozpocznie zmagania od bojów z Aston Villą, Manchesterem City, Liverpoolem, Brighton i Brentford. Wszystko to więc drużyny, które będą walczyć co najmniej o miejsce w górnej połowie tabeli na koniec sezonu. 

Stąd też posiadanie obrońców Newcastle nie jest bardzo wysokie, ale jest wystarczająco duże, by się nad nimi pochylić. Kierana Trippiera ma na ten moment 35 proc. grających, Svena Botmana 23 proc., a Nicka Pope'a 12,5 proc. Oczywiście niemal niemożliwe jest, by nikt nie miał minimum dwóch z tych zawodników w swoim składzie, ale przyjmując że jednak tak jest, jednego defensora Srok miałoby w swoim składzie niemal 70 proc. graczy. 

A jak wiadomo, obrońcy (a zwłaszcza bramkarz) punktują głównie za zdobyte czyste konto. Brak jakiegokolwiek piłkarza Newcastle może więc sprawić, że odczujemy każde ich czyste konto, ponieważ wielu graczom wokoło dojdzie po kilka punktów za któregoś z tej trójki. Posiadanie ich nie jest żadnym obowiązkiem, ale jednak warto wziąć to pod uwagę w wyliczeniach. 

Defensywa Arsenalu 

Bardzo podobną sytuację mamy z obrońcami Kanonierów. Biorąc pod uwagę bardzo wysokie posiadanie Saki, dość spore Martina Odegaarda i nie najmniejsze Gabriela Martinellego, a także obrońców Arsenalu, można się domyślić, że wielu graczy rozpocznie sezon z aż trzema podopiecznymi Mikela Artety w swoich składach. 

Sęk w tym, że obrona tego zespołu nie była w poprzednim sezonie aż tak szczelna jak Newcastle. Kanonierzy stracili dziesięć bramek więcej, ale za to Aaron Ramsdale utrzymał tyle samo czystych kont co Pope. Wskaźniki posiadania Gabriela (23,4 proc), wspomnianego Ramsdale'a (20,2 proc.) i Williama Saliby (15,3 proc.) pokazują jednak, że gracze pokładają dużą wiarę w tej formacji zespołu z Londynu. 

Aaron Ramsdale był jednym z bohaterów Arsenalu w meczu o Tarczę Wspólnoty
Aaron Ramsdale był jednym z bohaterów Arsenalu w meczu o Tarczę WspólnotyAFP

Mamy do czynienia z sytuacją bliźniaczą do tej z Newcastle. Łączne posiadanie całej trójki jest trochę niższe niż w przypadku Srok, ale wciąż potrafiące powodować niepotrzebne problemy. Plusem jest fakt, że Arsenal ma dużo łatwiejszy terminarz od rywali z północy Anglii - w pierwszych pięciu meczach sezonu zmierzy się z Nottingham, Crystal Palace, Fulham, Manchesterem United i Evertonem. 

Warto więc pomyśleć nad polisą ubezpieczeniową w postaci jednego defensora z tego zespołu w swoim składzie, by potem nie musieć naprawiać błędów. Jeśli za to ostatecznie posiadanie któregokolowiek z nich okaże się błędem, procent graczy z nim w składzie pokazuje, że nie będziecie tkwić w tym sami.

Piłkarze Liverpoolu

Piłkarze The Reds to też dobry przyczynek do zastanowienia się nad składem. Pod względem posiadania w grze zawodnicy tego klubu nie robią oszałamiających wyników, ale jednak jeśli spojrzymy na Chelsea lub Tottenham, czyli drużyny, które aspirują do walki o najwyższe lokaty, to ich piłkarze mają dużo niższe posiadanie w FPL. 

W przypadku Liverpoolu 26,2 proc. graczy ma Trenta Alexandra-Arnolda, w 23,8 proc. składów jest Mohamed Salah, a do tego w 16,5 proc. znajduje się Darwin Nunez. Są to więc naprawdę spore liczby, które trzeba wziąć pod uwagę. 

W przypadku dwóch pierwszych nieco odstrasza cena, ponieważ Alexander-Arnold jest do kupienia za 8 mln, co czyni go zawodnikiem dużo droższym od kilku naprawdę dobrych pomocników. Salah to z kolei najdroższy zawodnik wśród pomocników w całej grze - trzeba za niego zapłacić 12,5 mln. 

Jeżeli w składzie nie macie żadnego podopiecznego Jurgena Kloppa, nie ma powodów do bicia na alarm. Mimo wszystko warto wziąć pod uwagę sytuację jaka panuje na rynku transferowym przed sezonem. 

Ogólne wnioski

Oczywiście w grze mamy do czynienia z większą liczbą zawodników, którzy są w wielu składach. W więcej niż co trzecim jest Kaoru Mitoma (37,3 proc.), a w co czwartym występuje John Stones (27,8 proc.). Wobec nich ciężko wyciągnąć jednak jakieś szersze wnioski. Oczywiście obaj są bardzo dobrymi wyborami do składów, ale jeśli w twoim składzie ich zabraknie, to straty nie powinny być nie do odrobienia. 

Przede wszystkim pamiętajcie jednak, że Fantasy Premier League to przede wszystkim zabawa, która pozwala wam wybierać zawodników do waszych składów zgodnie z waszymi przekonaniami i intuicją. Mimo wszystko mam jednak nadzieję, że choćby zasugerowanie się poradami z tego tekstu pomoże wam osiągnąć lepszy wynik na starcie sezonu.