Obie części spotkania wyglądały zupełnie inaczej. W pierwszej tempo dyktowała Aston Villa, która wyszła na prowadzenie po strzale w 21. minucie Johna McGinna z rzutu wolnego. Pojęcie "strzał" może być jednak w tym kontekście względne, bo Szkot prawdopodobnie wrzucał piłkę do swoich kolegów, ale nikt z nich nie dotknął futbolówki, ale za to wymusili oni błąd na Andre Onany, który przepuścił piłkę do siatki.
Pięć minut później było już 2:0, a gola wypracowali dwaj defensywnie usposobieni gracze The Villans. Po stałym fragmencie gry Clement Lenglet odegrał głową przed bramkę Onany, a tę skierował do bramki Leander Dendoncker. Wszystko wskazywało więc na kolejny słaby występ i niekorzystny rezultat drużyny Erika Ten Haga.
Zupełnie odmienną sytuację oglądaliśmy po przerwie. O pewnym przełomie mogła dawać znać bramka zdobyta przez Alejandro Garnacho już w 48. minucie. Wówczas w kontrze do Argentyńczyka zagrywał Marcus Rashford, ale do zagrania doszło w złym tempie i trafienie musiało zostać anulowane przez spalonego młodego skrzydłowego.
Do nieco podobnej akcji na linii tych samych zawodników doszło jednak po upływie 11 minut. Wtedy już sędziowie nie mieli prawa ingerować, a Garnacho skierował do bramki zagranie Rashforda i pobudził publiczność na Old Trafford.
Będący na fali gospodarze poszli za ciosem po kolejnych 12 minutach. Po raz kolejny dał o sobie znać Garnacho, który już po raz trzeci tego dnia, a drugi zgodnie z przepisami, wpisał się na listę strzelców. Jego uderzenie po składnej akcji prawą stroną Manchesteru United trafiło jeszcze w Diego Carlosa, a kontakt z nogą Brazylijczyka zmylił interweniującego Emiliano Martineza, który musiał pogodzić się z wpuszczoną bramką. Mieliśmy remis 2:2, a Czerwone Diabły dalej nacierały.
O ostatecznym rezultacie zadecydowało jednak trafienie Rasmusa Hojlunda, który wykorzystał niepewne wybicie piłki Johna McGinna i pokonał Martineza, dając Manchesterowi upragnione prowadzenie, a samemu zdobywając pierwszą bramkę w Premier League. Aston Villi nie udało się już odrobić strat, a gospodarze przesunęli się na szóste miejsce w ligowej tabeli.