Po odjęciu 10 punktów za naruszenie zasad finansowego fair play, fani Evertonu w sobotę wyrazili swoje niezadowolenie, wynajmując samolot z hasłem o korupcji przelatujący nad stadionem Manchesteru City. W niedzielę dezaprobatę dla władz piłkarskich wyrazili chóralnym buczeniem, gdy na Goodison Park rozbrzmiał hymn Premier League przed meczem z Manchesterem United.
Wrogość oznaczała, że to może być trudny wieczór dla United, ale święta ziemia Evertonu została wkrótce ogłuszona ciszą, gdy Diogo Dalot posłał dośrodkowanie na dalszy słupek, a Alejandro Garnacho wyregulował stopy i wykonał coś, co prawdopodobnie będzie bramką sezonu: przewrotkę wysoko w powietrzu, która była nie do obrony.
Poczucie niesprawiedliwości z powodu szeregu wątpliwych decyzji sędziowskich wprawiło publiczność w niemały gniew, a Everton wykorzystał ryk tłumu na swoją korzyść. André Onana dwukrotnie świetnie powstrzymywał Dominica Calverta-Lewina, ale gdy piłka po strzale Dwighta McNeila przeleciała obok niego, młody Kobbie Mainoo był pod ręką, aby wyręczyć bramkarza. United nie posłuchali tego ostrzeżenia i chwilę później ponownie dali się zaskoczyć, gdy Abdoulaye Doucouré oddał strzał o centymetry obok słupka.
The Toffees zaczęli żałować zmarnowanych okazji 10 minut po rozpoczęciu drugiej połowy, gdy po początkowej sygnalizacji "padolino", Anthony Martial został uznany przez VAR za faktycznie faulowanego w polu karnym przez Ashleya Younga. Po unieważnieniu żółtej kartki Marcus Rashford stanął nad piłką w polu karnym i nie popełnił błędu, strzelając wysoko pod poprzeczkę, obok swojego kolegi z reprezentacji Anglii, Jordana Pickforda.
Oprócz strzału Idrissy Gueye z dystansu, który zmusił Onanę do świetnej obrony, odpowiedź Evertonu była dość wyciszona, jakby już panowało przeświadczenie, że gra się dla nich skończyła. Tak też się stało 15 minut później, gdy szybki kontratak Czerwonych Diabłów został zakończony wspaniałym wykończeniem Anthony'ego Martiala.
Mając mecz w kieszeni, Erik ten Hag mógł dokonać kilku zmian, mając na uwadze środową podróż do Turcji, aby zmierzyć się z Galatasaray. Tylko zwycięstwo pozwoli Anglikom podtrzymać nadzieję na awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Dla Evertonu było to kolejne ponure popołudnie i tylko nieszczęściom Burnley mogą The Toffees podziękować za to, że nie znajdują się na dnie tabeli.
