Kibice zgromadzeni na stadionie w Warszawie od samego początku spotkania oglądali dynamiczne widowisko, w którym każda z drużyn prezentowała swoje ofensywne oblicze. Zdecydowanie częściej przy piłce utrzymywali się gospodarze, a podopieczni trenera Jacka Zielińskiego wyprowadzali szybkie kontrataki.
W zespole Legii jak zwykle niezwykle aktywny był przede wszystkim Paweł Wszołek, który szukał różnych rozwiązań na minięcie defensywy rywali kierowanej przez doświadczonego Kamila Gilka. Obrońcy Cracovii zachowywali jednak czujność i umiejętnie wybijali z rytmu zawodników Kosty Runjaicia.
W 28. minucie w dogodnej sytuacji znalazł się Patryk Kun. Wahadłowy mógł skorzystać z błędu doświadczonego reprezentanta Polski i byłego gracza m.in. AS Monaco, ale jego strzał z bliskiej odległości trafił prosto w Sebastiana Madejskiego.
Ręka Glika, pożegnanie Sokołowskiego
W wiele więcej działo się po zmianie stron. Już na początku drugiej odsłony spotkania do siatki zespołu z Krakowa trafił Kun, zdobywając pierwszą bramkę w obecnym sezonie. Zawodnik Legii wykorzystał nieudane wybicie piłki przez bramkarza. Kibice musieli wstrzymać się z radością, gdyż gol analizowany był jeszcze przez VAR ze względu na ewentualnego spalonego, ale ostatecznie sędzia uznał trafienie.
Legia dominowała na boisku, ale potwierdzenie tej przewagi nastąpiło dopiero w 86. minucie spotkania. Po próbie dośrodkowania Macieja Rosołka piłkę w polu karnym ręką zagrał Glik. Sędzia od razu podyktował jedenastkę, którą na gola pewnym strzałem zamienił Blaz Kramer.
W końcówce meczu na murawie zaprezentował się jeszcze Patryk Sokołowski, który przejął opaskę kapitańską i tym spotkaniem pożegnał się z kibicami Wojskowych. Kontrakt pomocnika nie został przedłużony, a licznik jego występów w barwach stołecznej drużyny zatrzyma się na 40.
Ostatecznie gospodarze zasłużenie wygrali 2:0 i do zajmującego 3. miejsce w tabeli Lecha tracą już tylko jeden punkt.