Trafienie bramkarza Radomiaka, to nie żart. Remis Stali z Lechem, klasyk dla Legii

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Trafienie bramkarza Radomiaka, to nie żart. Remis Stali z Lechem, klasyk dla Legii
Zaktualizowany
Stal Mielec - Lech Poznań
Stal Mielec - Lech PoznańProfimedia
Poniedziałek Wielkanocny w PKO BP Ekstraklasie zaczęliśmy spotkaniem Puszczy Niepołomice z Radomiakiem Radom (1:1). Emocji nie zabrakło także w kolejnych starciach, a zwieńczeniem dzisiejszych zmagań było spotkanie Górnika Zabrze z Legią Warszawa.

Górnik Zabrze - Legia Warszawa (1:3)

Kibice zgromadzeni na Stadionie im. Ernesta Pohla od pierwszych minut oglądali dynamiczne widowisko, w którym jednak brakowało klarownych sytuacji. Obie drużyny grały odważnie, ale każda ze stron skupiała się głównie na uważnej grze w defensywie. W 28. minucie świetne podanie na lewej stronie boiska otrzymał Yuri Ribeiro. Portugalczyk minął obrońcę i wypracował sobie odpowiednią pozycję do strzału, ale Daniel Bielica popisał się wspaniałą interwencją i uchronił swój zespół przed stratą gola. Napór podopiecznych Kosty Runjaicia trwał, a jego efekty nadeszły tuż przed przerwą. Wówczas precyzyjne podanie w pole karne posłał Juergen Elitim, a akcję sprytnym strzałem zamknął Tomas Pekhart.

Po zmianie stron gospodarze z jeszcze większą determinacją ruszyli do odrabiania strat. W 56. minucie doskonałą szansę na wyrównanie miał Szymon Czyż, ale refleksem wykazał się Dominik Hładun. Chwilę później po zagraniu ręką Radovana Pankova sędzia Jarosław Przybył po skorzystaniu z VAR-u podyktował jedenastkę, którą na gola pewnym uderzeniem zamienił Lawrence Ennali. Radość drużyny Jana Urbana nie trwała jednak długo. W 68. minucie Bielica z najwyższym trudem obronił strzał Josue, ale przy dobitce wprowadzonego sekundy wcześniej Bartosza Kapustki był już bezradny. To nie był koniec pecha Górnika. Po chwili boisko z powodu urazu musiał opuścić Lukas Podolski, a kwadrans przed końcem spotkania po efektownej akcji Marca Guala do siatki na 3:1 trafił Josue, ustalając tym samym wynik ligowego klasyku.

Widzew Łódź - Korona Kielce (3:1)

Początek meczu rozgrywanego na stadionie w Łodzi zdecydowanie należał do gospodarzy. Podopieczni Daniela Myśliwca przeważali praktycznie w każdej statystyce, w tym również posiadania piłki. Sporo pozytywnego zamieszania pod polem karnym rywali sprawiał lider drużyny, Bartłomiej Pawłowski, jednak początkowo niewiele z tego wynikało. Czujnością w bramce wykazywał się Xavier Dziekoński, który obronił m.in. groźny strzał z dystansu Antoniego Klimka, również niezwykle aktywnego gracza RTS-u. Pomocnik tuż przed upływem pół godziny gry popisał się kolejną efektowną indywidualną akcją, jednak samo uderzenie sprzed szesnastki przeleciało nad bramką. Chwilę później po drugiej stronie boiska w zamieszaniu po rzucie rożnym w poprzeczkę trafił Bartosz Kwiecień.

Wynik spotkania otworzył się tuż przed zakończeniem pierwszej połowy. Wówczas po dynamicznej akcji prawą stroną boiska i precyzyjnym podaniu Frana Alvareza piłkę w siatce z bliskiej odległości umieścił Imad Rondić.

Kilkanaście minut po wznowieniu gry po przerwie gospodarze zdobyli kolejną bramkę. Do rzutu wolnego blisko pola karnego Korony podszedł Alvarez i fantastycznym strzałem zaskoczył Dziekońskiego. Po tym trafieniu Widzew wciąż był stroną dominującą, ale w 75. minucie po kontrataku gola kontaktowego po rajdzie i asyście Jakuba Konstantyna zdobył Yevgeniy Shikavka. To ostrzeżenie podziałało na graczy z Łodzi, gdyż w 86. minucie fantastycznym strzałem sprzed pola karnego wynik meczu na 3:1 ustalił Klimek. Dzięki tej wygranej gospodarze, przynajmniej na jeden dzień, wskoczyli na 9. miejsce w ligowej tabeli.

Stal Mielec - Lech Poznań (0:0)

W pierwszych kwadransach na boisku o dziwo przeważała Stal, której piłkarze częściej meldowali się w polu karnym rywali i częściej utrzymywali się przy piłce. Ofensywa Lecha Poznań praktycznie była bezrobotna, a spośród piłkarzy Lecha najczęściej na pierwszym planie byli Bartosz Mrozek czy Bartosz Salamon, co najlepiej pokazuje styl, w jakim toczyło się to spotkanie. 

Zawodnicy Kolejorza obudzili się dopiero po dwóch kwadransach i wtedy, w końcówce pierwszej połowy, do głosu doszli tacy piłkarze jak Filip Szymczak czy Filip Marchwiński. Obaj najbardziej wyróżniali się w akcjach ofensywnych Lecha i do przerwy kilkukrotnie próbowali zaskoczyć bramkarza Stali. Ten jednak zawsze stał na posterunku lub mógł liczyć na udane interwencje swoich obrońców. 

Statystyki z meczu Stal Mielec - Lech Poznań
Statystyki z meczu Stal Mielec - Lech PoznańFlashscore

Na samym początku drugiej części gry ponownie dali o sobie znać gospodarze, którzy mieli naprawdę dobrą sytuację po strzale głową Krystiana Getingera. Wówczas jednak na straży swojej bramki stanął Mrozek, choć nie musiał się szczególnie wykazać, bo piłka leciała w środkową część jego bramki. 

W końcówce zdecydowanie bardziej starali się gracze Kolejorza, którzy liczą się przecież w walce o miejsca gwarantujące grę w europejskich pucharach oraz nawet o mistrzostwo Polski. Los mógł się do nich uśmiechnąć, ponieważ w 85. minucie sfaulowany blisko pola karnego został Kristoffer Velde, którego zahaczył Bert Esselink. Początkowo sędzia nie odgwizdał przewinienia, ale bardzo długo trwała analiza VAR, podczas której sprawdzano, czy doszło do faulu, a także czy miał on miejsce w szesnastce. Ostatecznie Kolejorz karnego nie dostał - musiał zadowolić się rzutem wolnym i żółtą kartą dla Holendra. 

Puszcza Niepołomice - Radomiak Radom (1:1)

Mimo południowej i świątecznej pory spotkanie rozgrywane w Krakowie wcale nie rozpoczęło się leniwie. Już w 4. minucie rywalizacji po dalekim wrzucie z autu i zamieszaniu w polu karnym bramkarza gości pokonał Roman Yakuba. Podopieczni Macieja Kędziorka nie mieli wyjścia, musieli ruszyć do odrabiania strat. Pierwszy groźny strzał oddał Leonardo Rocha, ale Oliwier Zych nie dał się zaskoczyć. Golkiper zachował czujność również przy kilku kolejnych próbach gości, choć trzeba przyznać, że pozostałe uderzenia również nie były zbyt groźne. Tuż przed końcem pierwszej połowy gracz wypożyczony z Aston Villi złapał piłkę po strzale Rochy, który w tej akcji po wyskoku nabawił się kontuzji i od razu poprosił o zmianę, a boisko opuścił na noszach.

W drugiej odsłonie zawodnicy Radomiaka kontynuowali napór, ale w ich grę wkradało się zbyt dużo agresji. Żółte kartki na koncie mieli już Rossi czy Wolski, a w 64. gości musieli grać w osłabieniu, gdyż z murawy za ostry faul wyleciał Vagner. Jakież było zatem zaskoczenie, kiedy już po chwili drużyna z Radomia doprowadziła do remisu. Jeszcze większym szokiem było to, że do siatki po dalekim wykopie trafił... bramkarz Gabriel Kobylak! Piłka bowiem przelobowała Zycha, który popełnił błąd przy wyjściu z bramki.

Pomeczowe oceny zawodników
Pomeczowe oceny zawodnikówFlashscore

Po tym niespodziewanym trafieniu nastąpiła wymiana ciosów, obie drużyny dążyły bowiem do zwycięstwa. Gospodarze chcieli uniknąć kompromitacji, z kolei goście liczyli, że uda im się pogrążyć rywali. Mimo chęci z obu stron żadnemu zespołowi nie udało się już zdobyć bramki, choć w końcówce po wybornej okazji Puszczy i strzale Thiago z bliskiej odległości świetną interwencją popisał się Kobylak. Remis 1:1 z pewnością bardziej cieszy gości, drużyna z Niepołomic co prawda wydobyła się ze strefy spadkowej, ale od zagrożonych miejsc dzieli ją tylko punkt.