W rywalizacji dwóch bezdomnych wielkich klubów wskazanie faworyta nie było najmniejszym problemem. Barcelonę i Szachtara dzieli różnica potencjałów, ukraińscy mistrzowie nie mogą nawet grać w swoim kraju, a tymczasowy dom w Hamburgu słynie przede wszystkim z koszmarnej murawy. Czy można to uznać za przewagę własnego boiska?
Pierwsze minuty wtorkowego meczu mogły wskazywać, że Szachtar będzie z trudem bronił się przed kolejnymi atakami. Robert Lewandowski już w 2. minucie liczył na odgwizdanie karnego. Wyniku jednak otworzyć się nie udało i przed upływem 10 minut gospodarze zyskali wigor. To Mykoła Matwijenko oddał pierwszy celny strzał tuż przed kwadransem gry – wprost w Ter Stegena.
Z biegiem gry presja na gospodarzach zaczęła rosnąć, a po półgodzinie okresami Ukraińcy byli wręcz zamknięci na swojej połowie. Jakby Blaugrana pamiętała, że w trzech dotychczasowych meczach grupowych LM Szachtar zawsze tracił co najmniej dwa gole do przerwy.
Z samej presji nic jednak nie wynika, a po wpuszczeniu Katalończyków na swoją połowę Szachtar znalazł sposób, by momentalnie wypracować zadać cios. Diagonalne podanie z własnej połowy przyjął na skrzydle Goczoleiszwili, po czym dośrodkował na głowę Danyło Sikana. Ten uderzeniem idealnie przy słupku pokonał Ter Stegena!
Pierwszy raz w tym sezonie LM Szachtar prowadził do przerwy i po powrocie z szatni widać było ostrożniejszą, niżej ustawioną obronę gospodarzy. To z kolei zwiastowało pole do szukania strzału dla Roberta Lewandowskiego, ostatnio coraz głośniej krytykowanego z powodu kolejnego okresu bez gola (ostatni we wrześniu). Polak faktycznie przed godziną gry parokrotnie był blisko, zawsze jednak czegoś brakowało (mecz skończył z dwoma niecelnymi strzałami i dwoma kluczowymi podaniami).
Raz jeszcze znacznie groźniejszą odpowiedź mieli Górnicy z Ukrainy – w 57. minucie Sikan z bliska obił udo interweniującego Ter Stegena. Na tego rodzaju okazje gospodarze zdawali się nawet nie liczyć, skupieni na wyrachowanej grze w wybijanie z rytmu Barcelony. Gdy tylko Duma Katalonii zbliżała się pod pole karne, pomarańczowo-czarne stroje zaczynały mnożyć się jak w ulu, ograniczając możliwość rozegrania piłki. Cała finezja Felixa czy Yamala rozbijała się o ścianę prostych środków.
Minuty topniały, a nawet wprowadzony jako ostatni zmiennik Fermin Lopez nie mógł znaleźć miejsca, by zagrozić bramce Dmytro Riznyka. Gdy na kilka minut przed końcem Barca zatraciła się w naciskach na Szachtara, dała się zaskoczyć z kontry. Kelsy stracił piłkę, ale po chwili dobiegł do niej niestrudzony Newerton, który jako drugi pokonał golkipera Barcy. Oddech ulgi musiał przejść przez stolicę Katalonii: spalony. 2:0 w 87. minucie to byłby cios trudny do przyjęcia.
Wciąż jednak Blaugrana musiała odrobić gola straty, a nawet przy siedmiu doliczonych minutach zadanie wydawało się coraz bardziej odległe. Jeszcze doskoczył do piłki Lewandowski w doliczonym czasie gry, jeszcze Joao Felix szukał karnego, ale wszystko to na nic, Szachtar zgarnia komplet punktów i wraca do gry o awans!