Bayern nie zdołał oddać celnego strzału w Rzymie. "Nigdy się nie poddamy" - twierdzi Kane

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Bayern nie zdołał oddać celnego strzału w Rzymie. "Nigdy się nie poddamy" - twierdzi Kane
Angaż Kane'a w Bawarii jak na razie nie przebiega po jego myśli.
Angaż Kane'a w Bawarii jak na razie nie przebiega po jego myśli.Profimedia
Pierwszy mecz Bayernu Monachium w 1/8 finału Ligi Mistrzów z Lazio nie poszedł po myśli gości. Bawarczycy, wstrząśnięci ligową porażką 0:3 z Bayerem Leverkusen, nie zdołali ani razu bezpośrednio zagrozić bramce gospodarzy na Stadio Olimpico i przegrali 0:1. "Biancocelesti" do awansu do ćwierćfinału przybliżył kapitan Ciro Immobile.

Główną postacią kluczowego momentu meczu w 67. minucie był napastnik Gustav Isaksen. Duńczyk, próbując oddać strzał w polu karnym, został sfaulowany przez francuskiego stopera Dayota Upamecano, który zachował się niezdarnie i niefortunnym kopnięciem posłał przeciwnika na ziemię. Sędzia główny Francois Letexier nie zawahał się, podyktował rzut karny i pokazał swojemu rodakowi czerwoną kartkę.

Piłkę do siatki skierował Immobile, który pokonał bramkarza Manuela Neuera i pozwolił kibicom gospodarzy marzyć o pierwszym występie w ćwierćfinale najbardziej prestiżowych rozgrywek od 2000 roku. "Przygotowaliśmy się do tego meczu, aby pokonać Bayern. Nawet gdybyśmy mieli tylko 10 procent szans, zespół dałby z siebie wszystko na boisku. Chcieliśmy zapewnić naszym kibicom miły wieczór i myślę, że nam się to udało" - powiedział Immobile cytowany przez AFP.

Panujący mistrzowie Niemiec, oprócz walki o tytuł Bundesligi, skomplikowali sobie także drogę do oczekiwanego awansu w LM. Bezzębny występ zwieńczony zerową liczbą prób strzeleckich nie doda komfortu monachijczykom. "Jesteśmy sfrustrowani i źli z powodu porażki. Myślę, że przegraliśmy mecz, ale nie jestem pewien, czy Lazio go wygrało. Pierwsza połowa była dobra, byliśmy lepszą drużyną, dominowaliśmy. Ale w drugiej straciliśmy rytm i wiarę, nie wiem dlaczego. Tym występem zrobiliśmy wszystko, aby przegrać mecz, który był całkowicie w naszych rękach" - powiedział po meczu trener Bayernu Thomas Tuchel.

Jego odpowiednik Maurizio Sarri miał powody do zadowolenia, ponieważ jego drużynie udało się przezwyciężyć przewagę w posiadaniu piłki gości (61:39). Lazio oddało cztery strzały na bramkę hegemona niemieckiej Bundesligi, a Sarri miał inne spojrzenie na mecz niż Tuchel. "Pokonaliśmy jedną z najsilniejszych drużyn w Europie, ale wynik mógł być wyższy. Podobała mi się nasza zwartość i duch drużyny. Wiedzieliśmy, że będą trudne momenty, ale też okazje, z których jedną udało nam się wykorzystać" - zauważył 65-letni włoski szkoleniowiec.

"Klątwa" prześladuje gwiazdorskiego napastnika Harry'ego Kane'a, który dołączył do Bayernu przed sezonem z angielskiego Tottenhamu. 30-letni zawodnik nie zdobył ze Spurs żadnego trofeum i wszystkie umykają mu nawet po przybyciu do stolicy Bawarii. W sierpniu ubiegłego roku Kane podczas swojego debiutu oglądał porażkę w Superpucharze z Lipskiem (0:3), a w listopadzie monachijska drużyna również w szokujący sposób została wyeliminowana z krajowego pucharu, kiedy to uległa trzecioligowemu Saarbrücken (1:2).

Podopieczni Tuchela tracą w lidze pięć punktów do prowadzącego Bayeru Leverkusen, a porażka z Lazio to kolejne istotne komplikacje w mozaice kryzysu mistrza Niemiec. "Jesteśmy w trudnym okresie, musimy walczyć i musimy to odwrócić. Przed nami wielkie mecze i wielkie rzeczy. Nie jesteśmy poza grą, nigdy się nie poddamy. Jeden mecz lub iskra może wszystko odwrócić" - powiedział Kane.

Bayern potwierdził w mediach społecznościowych po meczu, że Upamecano spotkał się z rasistowskimi wyzwiskami. "Klub zdecydowanie potępia rasistowskie komentarze na temat Dayota Upamecano w mediach społecznościowych. Każdy, kto pisze tak nienawistne słowa, nie jest fanem naszego klubu" - napisali Bawarczycy w oświadczeniu.