Czerwona kartka Racovitana, dublet Goncalvesa. Pechowa porażka Rakowa ze Sportingiem

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Czerwona kartka Racovitana, dublet Goncalvesa. Pechowa porażka Rakowa ze Sportingiem
Czerwona kartka Racovitana, dublet Goncalvesa. Pechowa porażka Rakowa ze Sportingiem
Czerwona kartka Racovitana, dublet Goncalvesa. Pechowa porażka Rakowa ze SportingiemProfimedia
W 4. kolejce Ligi Europy drużyna Rakowa Częstochowa uległa Sportingowi w Lizbonie 1:2. Tym razem to podopieczni Dawida Szwargi przez większość meczu musieli grać w osłabieniu.

Pierwsze minuty meczu rozgrywanego na stadionie Estádio José Alvalade to prawdziwa nawałnica ze strony gospodarzy, podczas której kilkukrotnie zbliżali się do bramki Vladana Kovacevicia. Groźnie uderzał m.in. Daniel Braganca, ale piłka przeleciała tuż obok prawego słupka. 

Chwilę później okazało się, że spotkanie rozpocznie się podobnie, jak to rozgrywane w Sosnowcu - od czerwonej kartki. Tym razem jednak szczęście uśmiechnęło się do Sportingu...

W polu karnym Jerry'ego St. Juste faulował Bogdan Racovitan. Początkowo sędzia Enea Jorgji z Albanii nie odgwizdał przewinienia, jednak po otrzymaniu sugestii od arbitrów VAR podszedł do monitora i zmienił swoją decyzję, jednocześnie wyrzucając z boiska obrońcę z Rumunii. Jedenastkę na gola pewnym strzałem zamienił Pedro Goncalves.

Trener Dawid Szwarga musiał szybko zareagować i już po chwili dokonał niezbędnych korekt w składzie. Z murawy zszedł Bartosz Nowak, a zmienił go Adnan Kovacević.

Mimo osłabienia goście starali się grać odważnie i tworzyć okazje do zdobycia wyrównującej bramki. W 24. minucie mocnym strzałem z dystansu popisał się Jean Carlos, jednak nie zachował przy tym precyzji. 

W kolejnej fazie meczu podopieczni Rubena Amorima znów przejęli inicjatywę i dominowali na boisku, oddając przed przerwą aż dziewięć strzałów, w tym cztery celne. Najbliższej zdobycia bramki był Marcus Edwards, który w 43. minucie z łatwością minął obronę Medalików i uderzył pod poprzeczkę, ale fantastycznie interweniował bośniacki golkiper, ratując zespół przed stratą gola "do szatni".

Gol Rundicia to za mało

Druga odsłona rywalizacji mogła zacząć się dla Rakowa równie fatalnie. Minutę po gwizdku do siatki trafił bowiem Paulinho, ale gol został anulowany ze względu na pozycję spaloną. Ponownie jednak szczęście gości nie trwało długo.

W 51. minucie ręką w polu karnym zagrał Milan Rundić. Po kolejnej analizie VAR sędzia znów podyktował jedenastkę, a strzelec pierwszego gola podwyższył prowadzenie Sportingu.

Gospodarze dalej mieli sporą przewagę, ale niespodziewanie w 71. Serb zdołał zrehabilitować się za straconą bramkę. Po jednej z nielicznych wizyt na połowie rywali gracze z Częstochowy wykonywali rzut wolny, a piłkę w polu karnym przejął Marcin Cebula. Antonio Adan odbił jego mocny strzał, ale przy dobitce Rundicia był już bez szans. 

W końcówce spotkania obie drużyny miały jeszcze szanse na zdobycie gola, ale ostatecznie żadnej nie udało się ponownie pokonać bramkarza rywali. Na wysokości zadania wielokrotnie stawał Kovacević, który znów był pewnym punktem drużyny. 

Statystyki meczy Sporting CP - Raków Częstochowa
Statystyki meczy Sporting CP - Raków CzęstochowaOpta

Niestety dla Rakowa kolejne spotkanie w Lidze Europy zakończyło się dla nich porażką 1:2. Obecnie Medaliki zajmują ostatnie miejsce w grupie D. i mogą już walczyć jedynie o awans do Ligi Konferencji.