Walka Oliveiry z Machaczewem miała odbyć się 21 października, a jej stawką miał być pas mistrzowski wagi lekkiej. Wczoraj Dana White potwierdził słowa Gamrota z programu "Dzień Dobry TVN", że będzie on rezerwowym do tej walki. Oznaczało to, że jeśli jeden z zawodników przestrzeli limit wagowy lub wypadnie z kontuzją, Polak wskoczy w jego miejsce i być może dostanie szansę walki o pas.
Nie minęła nawet pełna doba od tych słów szefa UFC, a już okazało się, że Oliveira wypadł z kontuzją. Ostatecznie jednak nie zwrócono się do Gamrota, a w hitowej walce wystąpi mistrz wagi piórkowej, który w przeszłości starał się już o pas w wyższej kategorii, czyli właśnie Volkanovski.
Można uznać, że gdyby do kontuzji doszło później, na kilkanaście godzin przed walką, to w trybie pilnym do oktagonu wszedłby Gamrot. Gdy jednak do starcia został niemal tydzień, a pod kątem marketingowym jest to niezwykle ważna gala dla UFC, w organizacji zrobili wszystko, by jednak postarać się o równie głośne nazwisko co Oliveira.
Obaj zawodnicy rywalizowali już w tym roku, gdy na punkty wygrał Rosjanin. Australijczyk zaprezentował się jednak ze świetnej strony i według wielu ekspertów był najtrudniejszym rywalem w karierze Machaczewa. Teraz niespodziewanie dostał okazję do rewanżu.