Ostatnie trzy wizyty Rossonerich we Florencji zaowocowały 15 golami, więc zaskoczeniem była bezbramkowa pierwsza połowa, mimo że Milan miał sześć strzałów na bramkę przed gwizdkiem na przerwę. Połowa z tych strzałów pochodziła od Rafaela Leão w ciągu 10 minut, z których wszystkie trzy zostały dobrze obronione przez Filippo Terracciano.
Sprawdź statystyki meczu Fiorentina-Milan
Olivier Giroud również zmarnował trzy dobre okazje, ale to Fikayo Tomori był najbliżej zdobycia bramki dla gości, a jego główka została odbita przez Terracciano, a następnie wyczyszczona sprzed linii. Najlepszą okazję dla Fiorentiny miał Andrea Belotti, który zmusił Mike'a Maignana do obrony strzału z bliskiej odległości. To jednak Milan miał więcej z gry w pierwszej połowie, a w drugiej został niemal natychmiast nagrodzony golem otwierającym wynik spotkania. Pięta Leão odnalazła Rubena Loftusa-Cheeka na skraju pola karnego, który w końcu wbił piłkę do siatki.
Ponieważ Viola przegrała tylko raz w 13 meczach u siebie przed Wielką Sobotą, nie było zaskoczeniem, że Fiorentina natychmiast odpowiedziała za pośrednictwem Alfreda Duncana, który strzelił swoją drugą bramkę w sezonie w prawy dolny róg. Błyskotliwość Leão sprawiła jednak, że chwilę później Milan odzyskał prowadzenie. Portugalski skrzydłowy, który zaliczył niesamowity występ w pierwszych ośmiu minutach pierwszej połowy, minął dryblingiem Terraciano i trafił do pustej siatki.
Obaj bramkarze zostali następnie zmuszeni do akcji odpowiednio przez Alessandro Florenziego i Belottiego, a Maignan spektakularnie obronił strzał tego drugiego. Christian Pulisic myślał, że strzelił gola w swoim piątym meczu z rzędu, gdy umieścił piłkę w siatce, aby zwiększyć przewagę Rossonerich, ale gola unieważniono po spalonym.
Niemniej, AC Milan opuścił Florencję z trzema punktami, kontynuując imponującą passę zwycięstw, już sześciu z rzędu. Pomimo tak odważnego zwycięstwa w twierdzy, Rossoneri pozostają 11 punktów za rywalami z Interu na szczycie Serie A, podczas gdy Fiorentina pozostaje na 10. miejscu po tej porażce. Trofeum Ligi Konferencji pozostaje najbardziej prawdopodobną szansą na europejskie rozgrywki w sezonie 2024/25.