Radomiak jechał do Wielkopolski z bilansem wiosny, jakiego nikt sobie nie wyobrażał. Klub z aspiracjami, pomysłem i pieniędzmi (przynajmniej w porównaniu do Warty Poznań) w dwóch meczach wiosny zanotował zero goli, zero punktów i aż 10 bramek straconych. Grodzisk miał być dla radomian miejscem zatrzymania spirali zanim ta ich pochłonie.
Sprawdź statystyki meczu Warta-Radomiak
Gospodarze też mieli o co walczyć. Co prawda wygrali niedawno z Rakowem Częstochowa, ale wciąż wiszą zbyt blisko spadku, by odetchnąć. Zresztą, przed poniedziałkowym meczem obie ekipy zajmowały miejsca 13-14 w lidze. To lokaty, które chce się jak najszybciej opuścić.
Jeśli ktoś w poniedziałek chciał, to zdecydowanie Radomiak, którego piłkarze w pierwszej połowie szybko zaczęli niepokoić defensywę miejscowych. Najpierw Rafał Wolski trafił w poprzeczkę w ósmej minucie, a w 33. minucie był bliski trafienia z rzutu wolnego. Wpaść nic jednak nie chciało.
Z czasem sukces zaczęła przynosić strategia Warty, która doskonale potrafi obezwładniać rywali i rozbijać rytm meczu, tym razem nie oferując jednak nic w zamian.
Dopiero w 78. minucie Krystian Okoniewski zmusił Jędrzeja Grobelnego do interwencji celnym strzałem, ale golkiper Warty nie podarowałby sobie, gdyby tę piłkę przepuścił. Z kolei po stronie gospodarzy największym osiągnięciem okazał się strzał ok. dwa metry obok bramki Macieja Żurawskiego z 71. minuty.
W tej sytuacji najbardziej żal Filipa Majchrowicza w bramce Radomiaka, któremu system Flashscore (oceniający na podstawie interakcji i ich wagi w meczu) dał najniższą notę, ponieważ golkiper nie miał zajęcia. Zresztą, wspomniany Okoniewski również skończył mecz z notą 6,1 (głównie z tytułu zaledwie 15 minut na boisku), choć był bliżej gola niż ktokolwiek inny na boisku.
W tym meczu działo się po prostu mniej niż algorytmy przewidują. Piłkarze nie byli jedynymi poszkodowanymi - trzeba pamiętać, że na ten mecz kibice Warty specjalnie jechali z Poznania. Nie trzeba chyba dodawać, że po podziale punktów sytuacja obu klubów w tabeli nie zmieniła się.