Arsenal przetrwał 120 minut z FC Porto i awansował po karnych

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Arsenal przetrwał 120 minut z FC Porto i awansował po karnych
Arsenal przetrwał 120 minut z Porto i awansował po karnych
Arsenal przetrwał 120 minut z Porto i awansował po karnychAFP
Kanonierzy odrobili stratę bramki w pierwszej połowie, a później żadna ze stron nie podejmowała zbytniego ryzyka, oferując stosunkowo niewiele klarownych sytuacji. Dopiero rzuty karne – w których pudłowali dwaj najbardziej zmęczeni zawodnicy Porto – dały awans Arsenalu do ćwierćfinału.

Mając w rękach przewagę wywalczoną rzutem na taśmę u siebie, FC Porto przyjechało na Emirates Stadium przede wszystkim nie pozwolić Arsenalowi na odwrócenie losów dwumeczu. O autobusie w bramce nie było jednak mowy, wicemistrzowie Portugalii chcieli bronić się mądrze i szukać okazji na podcięcie skrzydeł Kanonierów kolejnym golem.

Prześledź komplet statystyk meczu Arsenal-Porto

Składy, formacje i noty za mecz Arsenal-Porto
Składy, formacje i noty za mecz Arsenal-PortoFlashscore

Cenny błysk Odegaarda

Jakub Kiwior i koledzy mieli więc za zadanie nie tylko odrobić stratę, ale też zachować dyscyplinę i nie dopuścić Smoków do głosu. Pierwsza część wydawała się bliska realizacji, gdy Bukayo Saka w 13. minucie oddał pierwsze celne uderzenie, wybronione jednak przez Diogo Costę. Po drugiej stronie parokrotnie szczęścia próbował Evanilson, ale jego czytelny strzał złapał bez problemu Raya. Okazało się, że to pierwsza i ostatnia próba dla bramkarza gospodarzy przed przerwą.

Po drugiej stronie boiska pracy było znacznie więcej, choć Costa w większości mógł liczyć na swoich obrońców. Dopiero po upływie 40. minuty dwójkowa wymiana podań między Odegaardem i Trossardem przełamała impas, gdy Norweg ruchem ciała i podaniem minął czterech rywali, a Belg po długim rogu zmieścił piłkę w bramce Porto!

Po przerwie wskazanie na Arsenal

Po zmianie stron Arsenal dał się na dłuższą chwilę zepchnąć do obrony i gospodarze mieli szczęście, że Porto nie wykorzystało lepiej tego okresu. Za to Kanonierzy byli bliscy prowadzenia w dwumeczu, gdy Diogo Costa i asekurujący piłkę Pepe wzięli w kleszcze Havertza, a piłka wypadła pod nogi Odegaarda, który lobem umieścił ją w pustej bramce. Gola jednak nie było – zapadła decyzja o faulu Havertza na Pepe. O tym werdykcie w Londynie będą długo mówić, zresztą za głośne komentarze żółtą kartkę otrzymał Mikel Artera.

Na 20 minut przed końcem chłodną głową w obronie wykazał się Jakub Kiwior, choć jego interwencja przed bramką okazała się niepotrzebna - moment później liniowy wskazał spalonego. Nie Kiwior był jednak problemem Arsenalu, który na 10 minut przed końcem nie miał choćby celnego uderzenia w drugiej połowie. Zmienił to dopiero wprowadzony w końcówce Gabriel Jesus, który przy pierwszym kontakcie doszedł do strzału i posłał piłkę między nogi wychodzącego Costy. Bramkarz spodnią częścią uda wybił futbolówkę poza światło bramki!

Wynik i wybrane statystyki meczu Arsenal-Porto
Wynik i wybrane statystyki meczu Arsenal-PortoOpta by Stats Perform

Porto szukało, Arsenal czekał na karne

Ostatecznie gol po przerwie nie padł, a pierwsze minuty dogrywki upłynęły na połowie Porto. Dopiero po minięciu 100 minut Taremi doszedł do strzału, który poszybował w kibiców za bramką Arsenalu. Całe szczęście, bo błąd Kiwiora w defensywie przyczynił się do tej okazji. Wkrótce później Polak zszedł i taktyka trenerów pokazała ciekawe różnice w podejściu. Kiwior w 106. minucie był dopiero trzecim zawodnikiem zdjętym przez Artetę, gdy Sergio Conceicao "wystrzelał się" już w 101. minucie.

Arsenal wzmocnili Zinczenko i Nketiah, ale wniesiona przez nich energia nie pomogła tworzyć okazji. Choć z 41-letnim Pepe w składzie, to Porto jako jedyne oddało celne uderzenie, dopiero w 115. minucie. Galeno uderzał z dystansu, ale nawet rykoszet nie mógł zmylić Rayi. Nikt więcej strzelać nie próbował, jakby wyczekując rzutów karnych.

Jedenastki zaczęli Odegaard i Pepe Aquino – obaj na raty i obaj skutecznie w odwrotnym kierunku do ruchów bramkarzy. Strzelił też Havertz, tymczasem Wendell trafił w słupek, następnie w plecy bramkarza, a mimo to piłka wypadła poza bramkę! Saka przy minimalnym rozbiegu oszukał Costę, za to Raya wyczuł Grujicia i tylko milimetrów brakło do obrony. Declan Rice trafił, ale bohater pierwszego meczu – Galeno – nie zdołał pokonać golkipera Kanonierów.