GKS Tychy rozbił się o Legię. Wicemistrzowie ograli rywali w Pucharze Polski

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
GKS Tychy rozbił się o Legię. Wicemistrzowie ograli rywali w Pucharze Polski
GKS Tychy rozbił się o Legię. Wicemistrzowie ograli rywali w Pucharze Polski
GKS Tychy rozbił się o Legię. Wicemistrzowie ograli rywali w Pucharze PolskiProfimedia
Po kwadransie było po meczu. Legia pozwoliła gospodarzom na parę kompletnie niegroźnych sytuacji, więc nawet kolejne bramki stołecznej ekipy nieuznane po strzałach ze spalonego nie robiły wielkiej różnicy, między oboma zespołami była jakościowa przepaść.

Na ten pojedynek w Tychach czekali od ponad pokolenia, ostatni raz grali przeciwko Legii Warszawa jeszcze za czasów nazwy Sokół Tychy (1996). Teraz nie tylko mają nowoczesny stadion, ale też przyjechał rywal, który umożliwił wyprzedanie kompletu wejściówek. Brak biletów potwierdził na ponad dwie godziny przed pierwszym gwizdkiem GKS, podając przewidywaną liczbę widzów na poziomie 13 639 osób. Nie do końca się sprawdziło, wiele wejściówek zostało niewykorzystanych – jakby fani czuli, że oglądanie GKS-u przeciwko Wojskowym w Pucharze Polski może okazać się bolesne. 

Trzy szybkie strzały

Po niewiele ponad pięciu minutach sytuacja gospodarzy stała się bardzo trudna, gdy sędzia Jarosław Przybył podyktował karnego dla Legii. Adrian Kostrzewski faulował Slisza w walce o piłce. A może nie? Weryfikacja VAR rzuciła nowe światło, decyzja odwołana. Kibice GKS-u mogli odetchnąć z ulgą! 

Pewnie nie zdążyli jeszcze podzielić się komentarzami, gdy Legia prowadziła 1:0. Autorem pierwszego gola był Blaz Kramer. Wicemistrzowie Polski grali, jakby Kosta Runjaić kazał położyć gospodarzy na deski przed przerwą. Wchodzący lewą stroną Gil Dias utrzymał się przy piłce wbrew staraniom defensywy pierwszoligowców, oddał piłkę Gualowi przed bramką, a ten podwoił prowadzenie już w 13. minucie.

Wyjściowe składy w meczu GKS Tychy-Legia
Wyjściowe składy w meczu GKS Tychy-LegiaFlashscore

Szybkie i wysokie podejście legionistów do rywali wystarczyło, by zadać kłam deklaracjom trenera Dariusza Banasika, który zapewniał, że respektu przed Legią nie będzie. Jego drużyna nie zdążyła dobrze wyjść ze swojej połowy, a już miała bagaż dwóch goli.

Po tej akcji warszawiacy zdjęli nogę z gazu na chwilę, ale z dodatkowego czasu i przestrzeni gospodarze nie byli w stanie wiele wykrzesać. Już do końca pierwszej połowy nie zdołali oddać strzału, podczas gdy przyjezdni uczyli ich, jak modelowo prowadzić akcję. Trzy podania od własnej połowy (w tym idealna piłka Josue do Wszołka) do strzału sprawiły, że Kostrzewski w 35. minucie musiał skapitulować po raz trzeci. Kramer miał dublet.

Legia nic już nie musiała, GKS nic nie mógł

Dubletu szukał zresztą moment później Marc Gual strzałem z dystansu. Tym razem Kostrzewski zdołał zaliczyć pierwszą udaną interwencję w meczu i bez kolejnych strat dotrwał do przerwy. Podopieczni Dariusza Banasika musieli poprawić w swojej grze niemal wszystko, jeśli chcieli ustrzelić choćby gola honorowego – w 45 minut zdołali tylko dojść w okolice pola karnego, Kacper Tobiasz nie miał co robić.

Zmiana nastawienia była, tyszanie zdołali w 10 minut oddać dwa strzały, ale oba zasługują na wzmiankę najwyżej z racji wartości statystycznej. To niestety koniec dobrych wieści dla fanów GKS-u, Legia szybko ukróciła próby oddania celniejszego uderzenia. 

A gdy po 70 minutach zeszli obaj strzelcy bramek, wpuszczony na finisz Ernest Muci postanowił podwyższyć wynik. Potrzebował niewiele ponad minuty, by trafić do bramki. Zmiany wyniku jednak nie było, pospieszył się z wyjściem do piłki. Tym samym zgrzeszył Tomas Pekhart w 86. minucie – on również pokonał Kostrzewskiego, również ze spalonego. Obaj mieli czego żałować, ale dominacja ich drużyny pozostała niepodważalna, podobnie jak awans do 1/8 finału Pucharu Polski.

Wynik i statystyki meczu GKS Tychy-Legia
Wynik i statystyki meczu GKS Tychy-LegiaFlashscore