Od pierwszych minut piątkowego meczu w Nottingham przyjezdni z Newcastle dominowało w posiadaniu piłki, zamykając gospodarzy głęboko na ich własnej połowie. Sroki próbowały zadać skuteczny cios szybko, ale Joe Willock nie zdołał strzelić z kilku metrów.
Niedługo później Kieran Trippier pokazał, dlaczego jest na szczycie listy zawodników tworzących najwięcej sytuacji w całej lidze. Znalazł Alexandra Isaka przy stałym fragmencie gry, ale próba Szweda odbiła się od poprzeczki.
I choć Newcastle United zdawało się mieć wszystko pod kontrolą, Forest zdołało objąć prowadzenie. Sven Botman nie poradził sobie z długą piłką w defensywie, co wykorzystał Emmanuel Dennis, pokonując Nicka Pope’a. Miejscowi świętowali, a ich rywale nie ustawali w dalszych atakach. Od poprzeczki piłkę odbił Longstaff.
Wreszcie, już w doliczonym czasie pierwszej połowy, Willock zrehabilitował się za wcześniejszy niecelny strzał i oddał piłkę Isakowi. Ten wstrzelił się od słupka i do szatni obie drużyny schodziły już z remisem.
Po zmianie stron Keylor Navas ponownie nie miał łatwego życia, z trudem chroniąc bramki przed kolejnymi atakami Newcastle. Elliot Anderson najpierw został przez Kostarykanina powstrzymany, by po godzinie gry ulec jego kolejnemu atakowi. Ku uciesze gospodarzy VAR wskazał na pozycję spaloną.
Ulga po tej decyzji wydawała się pchnąć Forest naprzód, jednak gospodarze nie dali rady wykorzystać swoich sytuacji. Satysfakcja z remisu i podział punktów były na wyciągnięcie ręki, gdy Moussa Niakhate w doliczonym czasie gry zagrał piłkę ręką w polu karnym i sędzia odgwizdał karnego. Ponownie egzekutorem okazał się Isak.
Szwed zagwarantował tym samym bezcenne trzy punkty na wyjeździe, pozwalające zachować minimalny dystans do pierwszej czwórki. Z kolei drużyna Steve'a Coopera ma teraz zaledwie dwa punkty przewagi nad miejscami spadkowymi przed przerwą reprezentacyjną.
