Gamrot awansował w rankingu UFC. Jest jednak w bardzo skomplikowanej sytuacji

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Gamrot awansował w rankingu UFC. Jest jednak w bardzo skomplikowanej sytuacji
Gamrot awansował w rankingu UFC. Jest jednak w bardzo skomplikowanej sytuacji
Gamrot awansował w rankingu UFC. Jest jednak w bardzo skomplikowanej sytuacjiProfimedia
Organizacja UFC zaktualizowała rankingi po ostatniej gali o numerze 299. Do delikatnych zmian doszło w kategorii lekkiej, a awans o jedną pozycję zyskał Mateusz Gamrot, który jest teraz w czołowej piątce pretendentów do pasa mistrzowskiego.

Gamrot na gali UFC 299 w Miami pokonał w ubiegły weekend byłego mistrza kategorii lekkiej - doświadczonego Rafaela Dos Anjosa. Polak pewnie wygrał na punkty, choć swoim stylem walki nie porwał amerykańskiej widowni. Wielokrotnie sprowadzał on rywala do parteru, ale nie był w stanie zrobić mu w nim większej krzywdy, a po opinii ekspertów i kibiców można spodziewać się, że tą walką nie wywalczył sobie dużo lepszej pozycji negocjacyjnej przed kolejnymi pojedynkami. 

Udało mu się jednak spowodować awans o jedną pozycję, ponieważ awansował na piąte miejsce, wyrzucając z czołowej piątki pretendentów Michaela Chandlera, który od dawna pozostaje bez walki, ponieważ czeka na pojedynek z Conorem McGregorem, którego może się nigdy nie doczekać. 

Awans o jedną lokatę musi Gamrota cieszyć, ale niekoniecznie zmienia on sytuację w kwestii jego przyszłości w UFC. Wydawałoby się, że skoro Polak odnotował trzecie zwycięstwo z rzędu, w dodatku z zawodnikiem z rankingu z mocnym nazwiskiem, to teraz powinien dostać prawdziwą szansę walki z kimś z absolutnej czołówki. Na to się jednak nie zapowiada. 

Mistrzem kategorii lekkiej jest bowiem Islam Machaczew, który oczywiście na ten moment pozostaje poza zasięgiem piątego w zestawieniu Gamrota. Pierwszym pretendentem jest Charles Oliveira, czyli były mistrz, który ma zaplanowaną walkę z czwartym Armanem Carukjanem. Jego nazwisko też możemy więć skreślić. Poza tym, z Ormianienem Gamrot już w oktagonie UFC wygrał.

Z dwójką na liście jest Justin Gaethje, który jest po wygraniu bardzo prestiżowej walki z Dustinem Poirierem i także ma zaplanowaną walkę - z Maxem Hollowayem, który przeniesie się o piętro wyżej z dywizji piórkowej. Pod trójką kryje się za to nazwisko wspomnianego Poiriera, który z kolei trenuje razem z Gamrotem, ponieważ obaj należą do tego samego zespołu, a przed weekendową walką spędzili razem cały obóz przygotowawczy. Mają przyjacielskie relacje i ich walka nie wchodzi raczej w grę. 

Sytuacja jest więc bardzo skomplikowana. Zwłaszcza, że pod kolejnymi numerami w rankingu kryją się Chandler, który od dawna nie był widziany w oktagonie, Beneil Dariush, z którym Gamrot już przegrał, a także Rafael Fiziev, którego Polak pokonał, a w dodatku leczy on teraz długą kontuzję. 

Jak więc widać w grę nie wchodzi tak naprawdę walka z żadnym z wymienionych zawodników, a przejechaliśmy już niemal całą pierwszą dziesiątkę zestawienia. Awans Gamrota musi cieszyć, ale ciężko powiedzieć, jak wpłynie na jego dalsze losy w organizacji. Polak teoretycznie może poczekać na dostępność któregoś z rywali, ale z drugiej strony powinien wykorzystywać moment i nalegać na walkę za około cztery miesiące. 

Jeżeli jednak taka walka miałaby się odbyć z mniej prestiżowym rywalem, z niższego miejsca w rankingu, to Polak może na niej niemal tylko stracić. Dla jego rywala będzie to niezwykła okazja na pokonanie kogoś z czołówki, a dla niego samego ewentualne zwycięstwo nie będzie mieć większych korzyści, poza zmianą cyfry w bilansie zwycięstw.