"Zawodnicy martwią się o rodziny": Walki kibiców podczas meczu Wolves z West Bromem

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

"Zawodnicy martwią się o rodziny": Walki kibiców podczas meczu Wolves z West Bromem

Angielski obrońca West Bromwich Albion #05 Kyle Bartley pomaga zabrać członków swojej rodziny z miejsca, w którym wybuchły kłopoty.
Angielski obrońca West Bromwich Albion #05 Kyle Bartley pomaga zabrać członków swojej rodziny z miejsca, w którym wybuchły kłopoty.AFP
Zwycięstwo Wolves w Pucharze Anglii nad lokalnymi rywalami West Bromwich Albion w niedzielę zostało wstrzymane, gdy kibice stoczyli krwawą bitwę na trybunach.

Gra została wstrzymana przez sędziego Thomasa Bramalla pod koniec drugiej połowy na The Hawthorns, gdy kibice wylali się na boisko, a w jednym z rogów stadionu wybuchła bójka.

Jeden z fanów został odeskortowany z krwią płynącą z rany głowy.

Mecz został wznowiony po 38 minutach opóźnienia, a ostatnie 12 minut wygranej Wolves 2:0 zakończyło się bez dalszych incydentów.

Brzydkie sceny miały miejsce w pierwszym od 12 lat spotkaniu między zaciekłymi rywalami z udziałem kibiców obu klubów.

Policja ustawiła się na skraju boiska po tym, jak wybuchły kłopoty między kibicami podczas meczu czwartej rundy Pucharu Anglii pomiędzy West Brom i Wolves.
Policja ustawiła się na skraju boiska po tym, jak wybuchły kłopoty między kibicami podczas meczu czwartej rundy Pucharu Anglii pomiędzy West Brom i Wolves.AFP

Bójki wybuchły na dużą skalę wkrótce po tym, jak Matheus Cunha dał Wolves dwubramkowe prowadzenie nad sąsiadami z "Czarnego Kraju" w 78. minucie starcia czwartej rundy.

Chuligani West Brom zdawali się atakować kibiców Wolves, którzy siedzieli w części The Hawthorns zarezerwowanej dla kibiców gospodarzy.

Wówczas policja i stewardzi pospieszyli na miejsce zamieszek.

Hiszpański trener West Bromwich Albion Carlos Corberan (C) odchodzi, gdy policjanci wzmacniają kolegów na drugim końcu boiska.
Hiszpański trener West Bromwich Albion Carlos Corberan (C) odchodzi, gdy policjanci wzmacniają kolegów na drugim końcu boiska.AFP

Drużyny opuściły boisko, by wrócić do szatni, a obrońca West Bromu Kyle Bartley trzymał swoje dziecko w ramionach po zabraniu go z zagrożonego obszaru.

Wcześniej doszło do zamieszek w innych częściach stadionu.

Kibice rzucali race w sekcji wyjazdowej po tym, jak Wolves otworzyli wynik w pierwszej połowie. Rzucano również przedmiotami w Tommy'ego Doyle'a, który przygotowywał się do wykonania rzutu rożnego.

Kapitan West Brom, Jed Wallace, przyznał, że szokujące sceny odbiły się na jego drużynie.

"Skupiasz się na grze, a potem się zaczyna. Wielu zawodników było przygnębionych, ponieważ tam siedzą ich rodziny" - powiedział.

"Martwili się o swoje dzieci, dlatego niektórzy z nich biegali po boisku. Nikt nie chce tego widzieć w piłce nożnej".

"To dwa wielkie kluby z pasjonatami kibicowania. Masz nadzieję, że czasami uda się nad tym zapanować".

"Mecz był rozgrywany w dobrym duchu na boisku. Dochodziło do starć, a po nich podawano sobie ręce".

Przemawiając po pierwszym zwycięstwie swojego klubu na The Hawthorns od 1996 roku, strzelec bramki dla Wolves, Cunha, podkreślił, że nigdy nie czuł się zagrożony przemocą.

"Jestem z Ameryki Południowej, takie rzeczy się zdarzają, o ile wszyscy są bezpieczni" - powiedział.

Policja i stewardzi ustawiają się na skraju boiska po wybuchu zamieszek między kibicami
Policja i stewardzi ustawiają się na skraju boiska po wybuchu zamieszek między kibicamiAFP

"Jest źle, gdy widzisz płaczące dzieci i tym podobne rzeczy, ale najważniejsze jest to, że wszyscy są bezpieczni".

"Derby są zawsze niesamowite, atmosfera jest niesamowita. Po 2:0 było spokojnie. Wróciliśmy na ostatnie 10 minut i odnieśliśmy zwycięstwo".

West Brom z pewnością będzie musiał stawić czoła dochodzeniu Football Association w sprawie obsługi spotkania, a pytania mają dotyczyć tego, w jaki sposób fani Wolves byli w stanie zdobyć bilety na trybuny gospodarzy.