Mecz czwartej z siódmą drużyną Premier League w obliczu rozgrywanych meczów Pucharu Anglii był największą atrakcją 29. ligowej kolejki w Anglii, biorąc pod uwagę mecze rozgrywane w ten weekend.
Strzelanie w Londynie zaczął Michail Antonio, który wykończył głową bardzo ładne dośrodkowanie Vladimira Coufala i to niżej sklasyfikowany zespół w ligowej tabeli wyszedł na prowadzenie.
Mogło ono zostać pdwyższone w 49. minucie, a ponownie na listę strzelców mógł wpisać się Antonio. Uniemożliwił mu to jednak kontakt piłki z jego ręką. Co prawda miał ją ułożoną wzdłuż ciała, ale sędzia nie mógł uznać bramki, która została zdobyta po odbiciu się od łokcia Jamajczyka.
Wtedy inicjatywę przejęła Aston Villa, która zgromadziła się w okolicy pola karnego Młotów i raz za razem próbowała dobrać się do skóry defensywie gospodarzy, ale nie mogła przebić się przez szczelne zasieki. Odpowiedź na nie dopiero w 79. minucie znalazł Nicolo Zaniolo, który pojawił się kwadrans wcześniej na murawie.
Gdy wydawało się, że jeżeli ktoś ma tu zgarnąć dzisiaj trzy punkty, to będzie to Aston Villa, to jednak West Ham wyprowadził decydujący cios. Piłka znalazła się bardzo blisko linii bramkowej po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Jamesa Warda-Prowse'a w 96. minucie meczu, a do siatki próbowali ją wbić w tłoku Jarrod Bowen i Tomas Soucek. Ostatecznie udało się to temu drugiemu, ale po bardzo długiej analizie VAR sędzia ponownie cofnął gola, ponieważ Czech do jego zdobycia także użył ręki.