Najważniejsze wydarzenia weekendu: powrót Ramosa, kat własnej drużyny i rekord Tottenhamu

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Najważniejsze wydarzenia weekendu: powrót Ramosa, kat własnej drużyny i rekord Tottenhamu

Sergio Ramos znów jest w domu.
Sergio Ramos znów jest w domu.Profimedia
Piłkarski weekend jest zróżnicowany i pełen ciekawych momentów. Najlepsze, najgorsze, najciekawsze i najdziwniejsze zostaną zebrane przez Flashscore News w nowym cotygodniowym felietonie. Dziś przyjrzymy się dwóm interesującym tematom związanym z meczem Sevilla - Las Palmas, późnym powrotem Tottenhamu i porażką Werderu Brema, który został pokonany przez własnego zawodnika.

Gol weekendu

Oblężeni przez obrońców? Dla utalentowanych indywidualności, które rozumieją piłkę, to żadna przeszkoda. Udowodnił to Serginho z duńskiego Viborga. Wszedł na boisko w derbach z Midtjylland w połowie spotkania, a już 10 minut później zmylił obrońców i przechytrzył bramkarza Lössla. Mieszkaniec Wysp Zielonego Przylądka był bohaterem meczu, asystując przy bramce w samej końcówce, aby zapewnić Viborgowi remis 2:2.

Słabszy punkt weekendu

Jedna kawa może zrobić wielką różnicę. Łącznie 15 zawodników Las Palmas i dwóch członków sztabu trenerskiego spóźniło się na samolot, który miał ich zabrać na mecz ligowy z Sevillą. Maszyna miała odlecieć później z powodu nieokreślonych problemów, więc grupa z drużyny z Wysp Kanaryjskich udała się do kawiarni dla zabicia czasu. Problem został jednak rozwiązany szybciej niż się spodziewano, więc zanim piłkarze wrócili na swoje miejsca, mogli już tylko pomachać do samolotu. Klub musiał więc zorganizować lot czarterowy dla swoich zapomnianych kolegów. Wszyscy razem wrócili na Wyspy Kanaryjskie, ale ze spuszczonymi głowami po porażce 0:1.

Z mediów społecznościowych

Ciekawy gol pomógł kobiecej drużynie Ajaxu Amsterdam wygrać z Excelsiorem. Po bezpośrednim kopnięciu piłka odbiła się od poprzeczki wysoko w powietrze i według bramkarki opuściła plac gry. Ale kiedy poszła po kolejną, futbolówka (wciąż w grze) spadła na ziemię, wpadając do niestrzeżonej bramki.

Statystyki weekendu

Tottenham dokonał niesamowitego powrotu. Spurs wciąż przegrywali 0:1 u siebie z Sheffield United na początku 98. minuty, ale napastnik Richarlison zapewnił swojej drużynie punkty po bramce i asyście. Był to najpóźniejszy comeback w historii Premier League, a Tottenham pobił swój własny rekord - w styczniu ubiegłego roku przegrywał jeszcze w 95. minucie meczu z Leicester, a ostatecznie wygrał.

Nowy trener Ange Postecoglou może również podziękować Richarlisonowi za jego późny wybuch formy. Australijski trener, który w nowym sezonie ubarwia Premier League pięknym futbolem oraz szczerymi i dowcipnymi wypowiedziami na konferencjach prasowych, nie przegrał meczu u siebie już po raz 50 z rzędu . Ta godna szacunku passa rozciąga się nawet na dwa kontynenty. Zaczęła się od Yokohama F Marinos z Japonii, a następnie Postecoglou kontynuował ją w Celticu Glasgow.

Historia weekendu

Werder Brema nie zaliczył udanego weekendu, przegrywając 2:4 z Heidenheim. Porażka była podwójnie gorzka - bo dwa gole Erena Dinkciego napędziły sukces beniaminka. To wychowanek Werderu, nawet wciąż do nich należy, a do Heidenheim jest tylko wypożyczony. "Rozmawiałem z trenerem tylko raz przed wyjazdem" - odpowiedział na pytanie o sytuację przed meczem, zanim pozbawił swojego pracodawcę wszystkich punktów. Trener przegranych Ole Werner powiedział DAZN, że skontaktuje się Dinkcim po meczu. Tym razem zapewne będzie o czym rozmawiać...

Swoją drogą, żeby podkreślić, że Werder pokonał sam siebie - ostatnią bramkę i asystę przy zwycięskim golu Dinkciego zaliczył Jan-Niklas Beste, który do Heidenheim trafił zeszłego lata z... zgadnijcie skąd.

Zdjęcie weekendu

Sergio Ramos powrócił do Sevilli po 18 latach i w swoim ponownym debiucie od razu pomógł w zachowaniu czystego konta i pierwszej wygranej w sezonie, a także zarejestrował jeden kluczowy blok przeciwko Las Palmas. Wybieramy jednak zdjęcie zrobione po końcowym gwizdku, symbol wielkiej piłkarskiej przyjaźni. Ramos miał latem oferty z Arabii Saudyjskiej i innych miejsc, w których zarobiłby znacznie więcej, ale zdecydował się wrócić do miejsca, w którym rozpoczęła się jego kariera. I ponownie spotkać się w klubie z przyjacielem, z którym razem przeszedł przez akademię piłkarską Sevilli i z którym przez ostatnie 18 lat widywał się tylko na zgrupowaniach reprezentacji narodowej. To właśnie przyjaźń z kapitanem Jesusem Navasem była jednym z głównych powodów, dla których wieloletni lider Realu Madryt ponownie przywdział koszulkę Sevilli.

Dawni koledzy z drużyny, Sergio Ramos i Jesus Navas, znów grają razem
Dawni koledzy z drużyny, Sergio Ramos i Jesus Navas, znów grają razemProfimedia