Po dotychczasowych występach Rakowa wydawało się, że drużyna jest dobrze przygotowana do sezonu. Jednak gra na dwóch frontach w końcu musiała odbić się na wynikach zespołu.
Podopieczni Dawida Szwargi rozpoczęli mecz w Gliwicach ostrożnie, bez podejmowania zbędnego ryzyka. Można to było zrozumieć. Z jednej strony piłkarze byli zmęczeni po wymagającym starciu z Arisem, z drugiej oszczędzali siły na być może jeszcze trudniejsze starcie na Cyprze.
W podstawowym składzie Medalików doszło jednak do kilku zmian. Od pierwszej minuty na placu gry pojawili się m.in. Ben Lederman, Sonny Kittel czy Adnan Kovacević.
Początkowo mecz toczył się w dość wolnym tempie, ale w 70. minucie ostatni z wymienionych zawodników sfaulował w polu karnym Jorge Felixa. Rzut karny na gola zamienił Patryk Dziczek, który całkowicie zmylił Vladana Kovacevicia. Trzeba jednak przyznać, że bramkarz Rakowa kilka razy uratował swój zespół, choćby wtedy, gdy obronił dwa groźne strzały Grzegorza Tomasiewicza.
W 81. minucie po składnej akcji gości piłka trafiła do Vladyslava Kochergina, który mocnym, a przy tym precyzyjnym strzałem zapewnił swojej drużynie wyrównanie.
Kiedy wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem, wyczuciem wykazał się trener Piasta, Aleksandar Vuković. W 94. minucie posłał na boisko Gabriela Kirejczyka. Dosłownie kilka sekund później młody napastnik po dobrze rozegranym rzucie rożnym idealnie odnalazł się w polu karnym rywali, uderzając piłkę głową. Ta po drodze odbiła się jeszcze od Zorana Arsenicia i wpadła do siatki. Ostatecznie to Chorwat został uznany za strzelca gola samobójczego, ale bez wątpienia padł on dzięki błyskowi 20-latka z Gliwic. Nie było już czasu na odrabianie strat, ostatecznie Raków przegrał 1:2.
Dublet Makucha
Taki sam wynik padł w pierwszym spotkaniu tej kolejki PKO BP Ekstraklasy, w którym Cracovia pokonała na własnym stadionie Zagłębie Lubin. Oba gole dla krakowskiego zespołu zdobył Patryk Makuch i oba jeszcze w pierwszej połowie. Najpierw w 10. minucie umieścił piłkę w siatce, wykorzystując idealne podanie Benjamina Kallmana. Drugie trafienie zanotował w 35. minucie, a tym razem asystował mu Takuto Oshima.
Zawodnicy trenera Waldemara Fornalika nieustannie szukali okazji do pokonania Szymona Weiraucha. Liczne ataki przyniosły jednak efekt tylko w postaci jednego gola z rzutu karnego wykonanego przez Kacpra Chodynę. Tym samym pierwsza porażka Lubinian w tym sezonie stała się faktem.