11Hacks na weekend: Wielkie mecze, w których może dojść do równie dużych niespodzianek

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
11Hacks na weekend: Wielkie mecze, w których może dojść do równie dużych niespodzianek
Nico Williams (z lewej) jest trudną przeszkodą dla każdego przeciwnika w drodze do bramki.
Nico Williams (z lewej) jest trudną przeszkodą dla każdego przeciwnika w drodze do bramki.Profimedia
Kto zwycięży? Kluczowe pytanie, nad którym codziennie głowią się kibice i eksperci sportowi na całym świecie. Przez większość czasu kierują się oni jednak bardziej uczuciami i własnymi wrażeniami niż niepodważalnymi liczbami. Właściwa odpowiedź na to pytanie może być często bardzo cenna. Zwłaszcza jeśli dojdzie do potknięcia faworyta. Dlatego Flashscore w każdy piątek, we współpracy z zespołem analityków z czeskiej firmy 11Hacks, przedstawia analizy meczów, w których liczby mogą prowadzić do (nie)oczekiwanego wyniku.

Fulham - Crystal Palace, sobota 16:00

Crystal Palace niedawno wkroczyło w nową erę związaną z przybyciem austriackiego trenera Olivera Glasnera. Od tego czasu zdążyło już przyciągnąć uwagę piłkarskiej publiczności kilkoma interesującymi wynikami. I to pomimo faktu, że kwietniowy terminarz drużyny obejmował szereg niezwykle trudnych spotkań. Choć londyńczykom nie udało się pokonać dobrze broniącego się Bournemouth i walecznego Manchesteru City, to później zdobyli cenne skalpy przeciwko Liverpoolowi, West Hamowi i ostatnio Newcastle. Ten gorący miesiąc zakończą derbami z Fulham.

Kiedy obie drużyny spotkały się po raz pierwszy w tym sezonie, zafundowały kibicom na Selhurst Park niekłamaną piłkarską nudę. Strzałów celnych było zaledwie dziewięć, a że nie były to zbyt groźne próby, nikogo nie zdziwił fakt, że po remisie 0:0 obie strony podzieliły się punktami po równo. Palace zgromadziło wówczas 0,37 oczekiwanego gola, a Fulham nie było dużo lepsze z 0,56. Siedem miesięcy później potencjał bramkowy jest jednak znacznie wyższy.

W tym roku kalendarzowym drużyna gospodarzy może pochwalić się dziewiątym najlepszym atakiem w lidze pod względem jakości stworzonych okazji i faktycznie strzelonych bramek, co z pewnością nie jest złym wynikiem w trudnych rozgrywkach. Z drugiej strony, przeciwnik korzysta z odnowionej współpracy pomiędzy Eberechim Eze i Michaelem Olisem, uzupełnionej przez bardzo obiecującego Jeana-Philippe'a Matetę. Z całą trójką na boisku Palace ma bardzo niebezpieczną formację atakującą.

Dużym atutem zespołu jest wciąż zaledwie 20-letni środkowy pomocnik Adam Wharton, który nie tylko bardzo dobrze radzi sobie z tyłu, ale także wyróżnia się świetną wizją i dobrym wyczuciem ostatniego podania. Analiza danych dotyczących kreowania szans w ostatniej tercji pokazuje, że drużyna Glasnera ma w swoim repertuarze wiele różnych strategii i potrafi zagrozić zarówno z powietrza, jak i po ziemi, a szczególnie groźna jest po szybkich przejściach do ataku. I to właśnie w takich sytuacjach Fulham było ostatnio bardzo podatne na kontry...

Atlético Madryt - Athletic Bilbao, sobota, 21:00

Atlético Madryt będzie miało w ten weekend ważny mecz, ponieważ ma bronić czwartego miejsca u siebie, aby zapewnić sobie miejsce w Lidze Mistrzów przed czyhającą za plecami drużyną z Bilbao. Obie drużyny dzielą obecnie zaledwie trzy punkty i jedna pozycja w tabeli. Choć podopieczni Diego Simeone są stawiani przez bukmacherów w roli faworytów, czeka ich co najmniej bardzo wyrównany pojedynek.

Baskowie to jedna z najlepiej broniących się ekip w pięciu najlepszych piłkarskich rozgrywkach świata. Począwszy od grudnia, tj. w obecnej próbie ostatnich 18 meczów, utrzymuje średnią zaledwie 0,68 oczekiwanego gola wpuszczonego na mecz, a niewielka liczba groźnych okazji ma również odzwierciedlenie w liczbie strzelonych bramek. Po odjęciu rzutów karnych, Unai Simón wyciągał piłkę z siatki tylko osiem razy w tym okresie. Atlético strzeliło o 17 bramek więcej.

Jakość obrony począwszy od grudnia.
Jakość obrony począwszy od grudnia.11Hacks / Flashscore

Defensywnym odkryciem obecnego sezonu z punktu widzenia Bilbao jest 23-letni Hiszpan Beñat Prados, który w poprzednim sezonie zdobywał doświadczenie w drugoligowym Mirandes. W obecnym jednak dosłownie dominuje w środku pola i regularnie udaje mu się wygrywać ogromną liczbę pojedynków defensywnych w ważnych przestrzeniach. We wspomnianej próbce z ostatnich pięciu miesięcy obie drużyny są bardzo podobne ofensywnie i zdobyły 24 bramki.

Pod względem stylu mecz powinien jednak nieco bardziej odpowiadać Bilbao. Jako drużyna z największą liczbą szybkich kontrataków na mecz (pod względem ich jakości są podobni do Realu Madryt), spotkają się z przeciwnikiem, który pozwala swoim adwersarzom odebrać im ogromną liczbę szans. Konkretnie, trzecią najwyższą w lidze, co oznacza, że tylko Almería i Las Palmas są w gorszej sytuacji. Dowodem na to jest grudniowy mecz towarzyski, który Bilbao zdominowało, a także dwa kolejne pojedynki półfinału krajowego pucharu. Co więcej, w żadnym z tych meczów nie stracili bramki przeciwko Atlético.

Real Betis - FC Sevilla, niedziela 21:00

Kolejne derby w tym zestawieniu. Betis po zwycięstwie nad Valencią w ostatniej kolejce, którą przeskoczył o punkt w tabeli, ma trzy punkty straty do szóstego miejsca dającego kwalifikację do fazy grupowej Ligi Europy. Choć zajmująca dwunastą lokatę Sevilla ma w tym sezonie zupełnie inne zmartwienia, nie umniejsza to znaczenia zbliżających się Gran Derbi w oczach kibiców, zwłaszcza, że daje to możliwość udaremnienia odwiecznemu rywalowi awansu na ważniejsze poziomy tabeli.

W tym momencie można już stwierdzić, że Sevilla jest lepszą drużyną po przybyciu trenera Quique Floresa w grudniu. W defensywie wciąż się dociera, ale od świąt Bożego Narodzenia jest już szóstą najlepszą drużyną pod względem metryki oczekiwanych bramek. A zgodnie z kalkulacją oczekiwanych punktów, która bierze pod uwagę występy po obu stronach boiska, powinna zdobyć tylko dwa mniej niż Betis w tym sezonie.

Sevilla, pod wodzą Floresa, zagraża w ostatniej tercji przede wszystkim dzięki ukośnym podaniom z głębi pola do zawodników szarżujących za obroną, czyli typowi podania, z którego Betis regularnie dopuszcza do bardzo niebezpiecznych okazji rywali. A gdyby plan A zawiódł, En Nesyri i spółka są jedną z drużyn o najwyższym wskaźniku skuteczności ofensywnych uderzeń głową i odzyskanych piłek w tercji ofensywnej, podczas gdy Betis ma duże trudności z tą drugą czynnością podczas obrony...