W środę odbyło się nadzwyczajne posiedzenie komitetu wykonawczego DFL. Ten jednogłośnie zdecydował, że dopuszczenie prywatnego funduszu do spółki odpowiedzialnej za sprzedaż praw telewizyjnych nie dojdzie do skutku. "Biorąc pod uwagę obecny rozwój sytuacji, pomyślna kontynuacja procesu nie wydaje się już możliwa. Chociaż zdecydowana większość opowiedziała się za potrzebą strategicznego partnerstwa" - powiedział szef DFL Watzke.
DFL planowała sprzedać udział w spółce za miliard euro. Jedynym potencjalnym nabywcą był inwestor private equity CVC Capital Partners, który zaoferował tę kwotę w zamian za 20-letni udział w przychodach z transmisji i sponsoringu.
Pierwotny plan został uzgodniony na początku grudnia i przegłosowany przez 24 z 36 klubów występujących w dwóch najważniejszych rozgrywkach. Decyzja ta wywołała jednak powszechne niezadowolenie kibiców, którzy protestowali podczas meczów, z których kilka musiało zostać zawieszonych na kilka minut.
Fani piłki nożnej obawiają się, że nowy inwestor (choć mniejszościowy) zyskałby władzę m.in. do decydowania o godzinach rozpoczęcia meczów, a także mógłby wymusić rozgrywanie meczów poza granicami Niemiec. "To dobry dzień dla niemieckich fanów piłki nożnej" - powiedział agencji SID rzecznik społeczności kibiców "Unsere Kurve".