Czas na wielką galę UFC 291, w trakcie której zawalczy Jan Błachowicz

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Czas na wielką galę UFC 291, w trakcie której zawalczy Jan Błachowicz

Jan Błachowicz zmierzy się na UFC 291 z Alexem Pereirą
Jan Błachowicz zmierzy się na UFC 291 z Alexem PereirąProfimedia
W nocy z soboty na niedzielę czasu polskiego odbędzie się gala UFC 291 w Salt Lake City w Stanach Zjednoczonych. Wyjątkowo interesuje ona polskich kibiców, bo w jednej z walk wieczoru wystąpi Jan Błachowicz, ale tak naprawdę wszystkie walki karty głównej powodują gęsią skórkę na ciele fanów MMA na całym świecie.

Jedynym minusem tej gali jest tak naprawdę brak walki mistrzowskiej, co pewnie przekreśla jej szanse na zostanie "galą roku UFC", ale z czysto sportowego punktu widzenia czeka nas mnóstwo emocji i nikt raczej nie narzeka na brak walki o pas. W głównej walce wieczoru dojdzie bowiem do rewanżowego starcia Dustina Poiriera z Justinem Gaethje w wadze lekkiej, a tuż przed nimi zmierzą się Jan Błachowicz z Alexem Pereirą

Oczywiście nad Wisłą największe emocje wzbudza walka z udziałem byłego mistrza kategorii półciężkiej i najwyżej rozstawionego obecnie polskiego zawodnika w najlepszej organizacji MMA na świecie. Prawdopodobnie zwycięstwo niedzielnym rankiem da Polakowi lub Brazylijczykowi szansę walki o zwakowany ostatnio przez Jamahala Hilla pas mistrzowski. 

"Cieszyński Książe" przystępuje do tej walki po remisie punktowym w starciu z Magomedem Ankalaevem. Wówczas była to walka mistrzowska, która jednak zyskała taki status ledwie dwa tygodnie przed tamtą galą. Ostatecznie pas nie trafił ani do Polaka, ani do Rosjanina. Wcześniej Błachowicz pokonywał Aleksandara Rakicia, po tym jak stracił pas w walce z Gloverem Teixeirą. 

Dla Pereiry będzie to z kolei debiut w kategorii półciężkiej, po tym jak świat sportów walki zachwycał się jego rywalizacją z Israelem Adesanyą w wadze średniej. Brazylijczyk wcześniej pokonywał wieloletniego mistrza UFC w kickboxingu, a po latach udało mu się zdetronizować go także w oktagonie MMA. "The Last Stylebender" wrócił jednak w wielkim stylu i trzy miesiące temu zaserowował Brazylijczykowi potężny nokaut, odzyskująs swój pas. Przegrany opuścił zatem tę kategorię i atakuje poziom wyżej. 

Nie powinna być to dla niego wielka przeszkoda, ponieważ Pereira imponuje warunkami fizycznymi. Ma 193 cm wzrostu, a do klatki wnosi nawet o kilkanaście kilogramów więcej niż na wagę w przededniu walki. Teoretycznie nie powinien więc obawiać się spotkania z Błachowiczem. Polak uważa jednak, że pójście do kategorii wyżej to zawsze wielkie wyzwanie i niejednokrotnie pokonywał już rywali, którzy decydowali się na taki krok. To właśnie on jest też stawiany w roli faworyta pojedynku. 

Bronią Pereiry jest przede wszystkim ogromna siła jaka drzemie w jego pięściach, zwłaszcza lewej ręki. Brazylijczyk jest specjalistą od nokautów i jeśli raz czysto trafi, z rywali nie ma raczej co zbierać. Błachowicz jednak pod tym względem nie pęka, ponieważ kibice UFC wiedzą, że dysponuje "Legendarną Polską Siłą". Ma do tego jeden atut - dobrze czuje się także w zapasach, do których będzie mógł się uciec w razie problemów w stójce. 

Pereira za to jest w tym elemencie walki zupełnym żółtodziobem. Walka potrwa trzy rundy, a Polak zapowiada, że po wymianie ciosów w pierwszej z nich, w drugiej upora się z rywalem przez nokaut lub poddanie. Specjaliści również oceniają, że walka ta raczej zakończy się przed czasem, zdając sobie sprawę z mocy posiadanej przez obu zawodników. 

Starcie Polaka z Brazylijczykiem spokojnie mogłoby być walką wieczoru, po którym wszyscy zadowoleni dobrym widowiskiem rozchodzą się do domów, ale siła głównej karty UFC 291 tkwi w tym, że danie główne będzie miało miejsce dopiero później. To wówczas do oktagonu wejdą Poirier i Gaethje, na którch starcie wyczekują fani w USA.

Ich pierwszy pojedynek miał miejsce w 2018 roku i dał się na długo zapamiętać wszystkim kibicom. Od tego czasu kariera obu zawodników wyglądała w zasadzie podobnie - obaj wygrali z nieco słabszymi od siebie rywalami, obaj zostali uduszeni przez panującego wówczas mistrza Khabiba Nurmagomedova, jakiś czas później obaj zostali uduszeni przez Charlesa Oliveirę, a także w międzyczasie obaj pokonali Michaela Chandlera. 

Krótko mówiąc, jest to absolutna czołówka wagi lekkiej w UFC, są to zawodnicy, którzy skupiają się na wyprowadzaniu ciosów i kopnięć, walczą do ostatnich sił, zapewniają świetne widowiska, ale nie potrafią przebić się przez wybitnych specjalistów od zapasów i poddań, którzy od lat królują w tej kategorii. Niedzielne zwycięstwo prawdopodonie otworzy przed jednym z nich szansę na zdobycie pasa z rąk Islama Machaczewa lub Oliveiry (w zależności od wyniku ich jesiennej walki).

W 2018 roku górą był Poirier, który znokautował Gaethje w czwartej rundzie. Teraz również pojedynek zaplanowano na pięć rund i również oczekuje się, że dojdzie do zakończenia go przed czasem. Faworytem jest Poirier, ale walka ta może potoczyć się w każdą stronę. Miejmy nadzieję, że będziemy mogli ją oglądać ze spokojem, po wcześniejszej wygranej Jana Błachowicza.