Tybura zawalczy w Londynie z Brytyjczykiem o polskich korzeniach. Już w sobotę gala UFC

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Tybura zawalczy w Londynie z Brytyjczykiem o polskich korzeniach. Już w sobotę gala UFC

Marcin Tybura zmierzy się w sobotę z Tomem Aspinallem
Marcin Tybura zmierzy się w sobotę z Tomem AspinallemProfimedia
Już w sobotni wieczór Marcin Tybura zmierzy się na gali UFC Fight Night w Londynie z Tomem Aspinallem. Pojedynek Polaka z Brytyjczykiem będzie walką wieczoru w O2 Arena.

Sklasyfikowany na 10. miejscu w rankingu kategorii ciężkiej UFC Marcin Tybura podejmie zajmującego piątą lokatę w tym zestawieniu Toma Aspinalla. Dla obu zawodników walka ta będzie konsekwencją wyników poprzednich starć. 

Tybura jest bowiem po serii dwóch wygranych z rzędu i zamierza zaatakować najwyższe miejsca w rankingu wagi ciężkiej, a później pas mistrzowski, który jest obecnie w posiadaniu Jona Jonesa. Polak ostatni raz walczył w lutym tego roku, gdy pokonał na punkty Błagoja Iwanowa. Podobny rezultat miała jego wcześniejsza walka z Alexandrem Romanovem. Wcześniej, po serii pięciu zwycięstw, poległ w rywalizacji z Alexandrem Wołkowem.

Skoro jednak wygrał dwa poprzednie starcia, z rywalami z drugiej dziesiątki rankingu, zasłużył na sprawdzenie się z kimś sklasyfikowanym wyżej. Padło na Aspinalla, ponieważ Brytyjczyk przegrał ostatni pojedynek, czym stracił szansę na wspinanie się w rankingu. By udowodnić swoją wartość, będzie musiał zawalczyć z Tyburą. 

Sęk w tym, że z ostatniej porażki Aspinalla nie można wyciągać absolutnie żadnych wniosków. Przed rokiem, również na gali w Londynie, "stoczył on walkę" z Curtisem Blaydesem. Już po 15 sekundach nabawił się jednak groźnej kontuzji kolana, przez co oficjalnie przegrał walkę, a zwycięstwo powędrowało na konto Amerykanina, któremu samemu ciężko było przyjąć taką wygraną. Wcześniej Aspinall wygrał wszystkie pięć swoich walk w oktagonie UFC.

W sobotę obaj staną na przeciwko siebie w walce, która jest zaplanowana na pięć rund. Aspinall nigdy nie dotarł do tak dalekiej fazy jakiejkolwiek ze swoich walk, a nigdy nie zaczynał nawet trzeciej rundy. Wszystkie jego pojedynki kończyły się w ciągu pięciu lub dziesięciu minut. Brytyjczyk jest specjalistą od zapasów i dobrze czuje się w poddaniach - dwie z pięciu jego wygranych w UFC odniósł właśnie w ten sposób. 

Tybura znacznie częściej toczy dłuższe walki, bo też w jego przypadku dużo częściej kończą się one decyzją sędziowską. Sam polski zawodnik przyznał, że jest ciekawy w jaki sposób Aspinall będzie się prezentował na dalszym etapie walki, ponieważ dla wszystkich jest to tajemnicą. 

"Możliwe, że po walce będę mówił, że chcę już walkę o pas, ale też wiem, że jest do niego spora kolejka. Myślę, że i tak bym tej walki nie dostał, więc zakładam, że jeszcze jedna będzie potrzebna" - mówił Tybura w programie Oktagon na antenie Kanału Sportowego. 

Jego starcie z Aspinallem to z kilku powodów gratka dla polskich kibiców. Oczywiście każdy pojedynek biało-czerwonych w UFC wzbudza pewnie większe zainteresowanie, ale w tym przypadku mówimy o gali w Londynie, więc walka wieczoru odbędzie się w okolicach północy czasu polskiego, a nie o 6 nad ranem, a do tego rywal Tybury ma polskie korzenie. 

Według panujących w światku MMA informacji Polkami są zarówno mama, jak i partnerka Aspinalla. Sam Brytyjczyk mówi w dodatku po polsku i w wywiadach nie kryje się z tym, że po części jest Polakiem. Dowód swoich umiejętności językowych dał przy oficjalnym spotkaniu z Tyburą, na którym go zaczepił. "Nie jesteś gruby teraz. Co się dzieje? Trenowałeś? Mam nadzieję" - wypalił po polsku Brytyjczyk. 

Walka nie jest zagrożona ze względu na spełnienie wagi obu zawodników. Są już oni po ważeniu - Brytyjczyk wniósł na wagę 117 kg, a Polak 111 kg.