Manchester City w końcu wygrał mecz, mając go pod pod pełną kontrolą

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Manchester City w końcu wygrał mecz, mając go pod pod pełną kontrolą

Manchester City w końcu wygrał mecz, mając go pod pod pełną kontrolą
Manchester City w końcu wygrał mecz, mając go pod pod pełną kontroląProfimedia
Obywatele pod wodzą Pepa Guardioli przyzwyczaili nas w ostatnich kilku sezonach do absolutnej dominacji na boisku i szybkiego załatwiania kwestii zwycięstwa, zwłaszcza z mniej renomowanymi rywalami. Po kilku ostatnich spotkaniach, które nie spełniały tych reguł, wreszcie nastąpił powrót na właściwe tory.

Spotkanie zaczęło nam się od brzydkiej gry, wielu fauli i żółtych kartek. Śmiało można stwierdzić, że główną postacią pierwszego kwadransa na Etihad Stadium był arbiter David Coote, który zdążył wlepić upomnienie nawet szkoleniowcowi gości - Julenowi Lopeteguiemu. 

Z każdą kolejną minutą było jednak widać, że to Obywatele będą dzisiaj bliżej bramki - dosłownie i w przenośni. Wilki po prostu trzymały się bardzo daleko pola karnego Edersona

Wysiłki gospodarzy przyniosły efekt w 40. minucie spotkania. Piłkę na prawym skrzydle miał Riyad Mahrez, wycofał ją na kilka metrów do Kevina de Bruyne, a belgijskiemu artyście wystarczyło jedynie namierzyć w polu karnym Erlinga Haalanda. Norweg idealnie nabiegł na futbolówkę, wyskoczył do niej najwyżej i otworzył wynik rywalizacji. 

Statystyki z meczu Manchester City - Wolves
Statystyki z meczu Manchester City - WolvesStatsPerform by Opta

Przed przerwą zdążyliśmy mieć jeszcze jedną kontrowersję. Jack Grealish wbiegł z piłką w pole karne i wydaje się, że był faulowany w trakcie dryblowania Nathana Collinsa. Sędzia nie dopatrzył się jednak przewinienia, a VAR pomimo ewidentego kontaktu obrońcy Wolves z łydką reprezentanta Anglii, nie zawołał Coote'a do monitora. 

Po przerwie kibice na Etihad szybko dostali kolejną porcję atrakcji. Najpierw sfaulowany w polu karnym został Ilkay Gundogan. Tym razem arbiter nie miał wątpliwości i nie potrzebował żadnych konsultacji. Wskazał na jedenasty metr, a do piłki podszedł Haaland. Uderzył w swój lewy dolny róg, Jose Sa rzucił się w drugą stronę i mieliśmy 2:0.

Nie trzeba było długo czekać, by norweska maszyna skompletowała hat-tricka. Pomógł mu w tym bardzo portugalski bramkarz gości, do spółki z Mahrezem. Sa oddał bowiem w absurdalny sposób piłkę Mahrezowi, a ten schował ambicję do kieszeni i oddał ją do jeszcze lepiej ustawionego Haalanda, któremu pozostało tylko umieścić piłkę w siatce, której bronił jedynie obrońca stojący na linii bramki. 

Najlepsi strzelcy Premier League w tym sezonie
Najlepsi strzelcy Premier League w tym sezonieStatsPerform by Opta

Trzy gole od swojego napastnika wystarczyły Guardioli, który po godzinie gry wprowadził w jego miejsce Juliana Alvareza. Norweg skończył więc dzisiejsze zawody z liczbą 25 bramek w tym sezonie Premier League. Taki wynik dawałby mu tytuł króla strzelców w 16 z 30 wcześniejszych sezonów tych rozgrywek. Przypomnijmy jednak, że Obywateli czeka w tym sezonie jeszcze 18 spotkań. 

Niedługo później boisko opuszczali De Bruyne, Rodri oraz Mahrez, a gra gospodarzy po prostu zwolniła. Dopisali oni na swoim koncie trzy punkty, a teraz będą czekać na reakcję Arsenalu w starciu z Manchesterem United. Ekipa Guardioli ma na ten moment dwa punkty straty do Kanonierów.