Przed piątkowym meczem przy Kałuży w Krakowie to Cracovia miała mniej powodów do zmartwień. Stal Mielec pozostawała bez gola we wszystkich meczach ligowych 2023 roku i przez swą niemoc opuściła ligową czołówkę. Pasy potrafiły urwać punkty Legii i wygrać z Górnikiem, ale i porażka z Koroną, i słabość ofensywna budziły wątpliwości o formę.
W mecz zdecydowanie lepiej weszli krakowscy gospodarze, jednak trójkąt Kallman-Makuch-Rakoczy nie miał sposobu na pokonanie bramki Mrozka. Pasy potrafiły dojść pod pole karne, za to ostatnie kontakty z piłką niweczyły cały wysiłek. Przyjezdni przez pierwsze pół godziny grali zachowawczo, skupiając się na obronie i czekając na kontrę.
Wydawało się, że spotka ich za to kara, ale taktyka okazała się skuteczna. Kontrę udało się wyprowadzić od bramkarza, a szybcy Mak i Hinokio z przodu bez najmniejszego problemu rozpracowali defensywę Cracovii. W 37. minucie było 1:0 dla Stali, która przełamała się i w czwartym meczu roku strzeliła gola. Wciąż boleśnie widoczny jest brak Hamulicia w ataku, a jednak pierwsza bramka padła.
Trener Jacek Zieliński doskonale wiedział, że jego zespół męczy się z uzyskaniem prowadzenia, a co dopiero odrabianiem strat. Z kolei Stal po uzyskaniu przewagi umie się dobrze bronić. Dlatego konieczna była zmiana i Zieliński po przerwie wpuścił aż trzech nowych zawodników. Wbiegli Konoplanka, Kakabadze i Hoskonen, którzy najwyraźniej dostali bardzo precyzyjne instrukcje.
Pierwsze minuty drugiej połowy były bowiem jednym zmasowanym atakiem na bramkę, właśnie w wykonaniu zmienników. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 47. minucie Konoplanka doskonale wkręcił piłkę w pole karne, a Kakabadze bez najmniejszego problemu zamknął akcję i pokonał Mrozka. Pasy atakowały dalej, chcąc pójść za ciosem. Ukrainiec świetnie obsługiwał kolegów, jednak brakowało już szczęścia (strzały blokowane) i celności.
Szturm gospodarzy z czasem osłabł, a budowanie (zbyt) statecznego ataku pozycyjnego krakowianom nie służyło. Trener Majewski również widział spadające zapasy sił swojej drużyny i w Stali zmiana atakującej trójki – napastnika i skrzydłowych – pojawiła się po 73. minucie. Tym razem na szpicy znalazł się Lebedyński, który jednak na piłkę od kolegów czekał na próżno, ta rzadko dochodziła w okolice pola karnego Cracovii.
Przeważająca wciąż Cracovia doczekała się zmiany wyniku w 86. minucie. Tym razem to Kakabadze dogrywał z prawego skrzydła, a linię obrony przeciął Patryk Makuch. I dopiero w tym momencie rywale z Podkarpacia zaczęli grać, jakby im naprawdę zależało. Pojawił się nieustępliwy pressing i próby ataku, ale za mało i za późno – Cracovii wystarczyło rozbijanie wysiłków Stali, a nawet usiłowała dobić przeciwników z kontry.