Wiceprezes Blauth: nikt nie liczył na złoto, Oskar sam siebie zaskoczył

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Wiceprezes Blauth: nikt nie liczył na złoto, Oskar sam siebie zaskoczył

Wiceprezes Blauth: nikt nie liczył na złoto, Oskar sam siebie zaskoczył
Wiceprezes Blauth: nikt nie liczył na złoto, Oskar sam siebie zaskoczyłPAP
Wiceprezes Polskiego Związku Narciarskiego do spraw narciarstwa alpejskiego i snowboardu Marcin Blauth uważa, że złoty medal wywalczony przez Oskara Kwiatkowskiego w Bakuriani był miłym zaskoczeniem praktycznie dla całej ekipy.

"Myślę, że Oskar sam siebie zaskoczył zostając mistrzem świata w slalomie gigancie równoległym. Medalu nigdy nie da się zaplanować. Jest efektem ciężkiej pracy. Można było snuć marzenia o miejscu na podium, bo te marzenia podbudowane były jego sukcesami w tym sezonie. Od początku roku był w znakomitej formie odnosząc dwa zwycięstwa w Pucharze Świata, a do pełni szczęścia przyczyniła się Aleksandra Król zdobywając brązowy medal w tej samej konkurencji" - powiedział Marcin Blauth.

Uważa on, że sukcesy w tegorocznym czempionacie globu to wynik ciężkiej pracy sportowców. Nie bez znaczenia jest także duch samozaparcia, który odgrywa potężną rolę w motywacji.

"To nie koniec mistrzostw. We wtorek rozegrane zostaną slalomy równoległe kobiet i mężczyzn, a w środę rywalizacja drużynowa. Można przygotowywać się niezwykle starannie do startu, a potem w ostateczności do pełni szczęścia zabraknie ułamek sekundy" - dodał Blauth.

Sukcesy polskich alpejczyków i snowboardzistów nie są przypadkowe.

"Daliśmy snowboardzistom i alpejczykom możliwości rozwoju talentu, szansę na dobre wyniki. Do tego doszło dofinansowanie. Zaowocowały też lata pracy. My działacze daliśmy drużynie szansę na rozwój. Sportowcy są dobrze przygotowani na rywalizację z najlepszymi. Powiało nowością i nadzieją na sukcesy. Wszyscy dotychczas patrzyli na sukcesy skoczków, do przeszłości należą sukcesy biegaczki Justyny Kowalczyk, a tu medale snowboardzistów i lokaty w czołowej dziesiątce mistrzostw świata alpejki Maryny Gąsienicy-Daniel" - powiedział Blauth.

W rozmowie z PAP Marcin Blauth nawiązał do Bakuriani, a więc miejsca, gdzie biało-czerwoni wywalczyli dotychczas dwa krążki.

"Pamiętam jak przed laty, mój tata Krzysztof, długoletni dziennikarz "Sportowca" oraz "Przeglądu Sportowego", opowiadał, jak cieszyli się polscy żurnaliści, kiedy ich kolega Janusz Zielonacki, właśnie w tej gruzińskiej miejscowości zdobył tytuł mistrza świata dziennikarzy w slalomie specjalnym. Janusz przetarł więc szlak na podium dla Polaków" - zakończył rozmowę Marcin Blauth.