Dla Arisu Limassol sezon 2023/24 dopiero się zaczyna, za to w jakim stylu! Najpierw wygrana 2:0 z Omonią Nikozja w meczu o Superpuchar Cypru, a później piorunujący dwumecz z BATE Borysów. Co prawda mistrz Białorusi jest cieniem drużyny z najlepszych lat, ale takiego lania chyba mało kto się spodziewał.

Tydzień temu Aris wygrał u siebie 6:2 i już wtedy rozstrzygnął kwestię awansu. We wtorek mistrz Cypru poszedł za ciosem i już w 8. minucie wyszedł na prowadzenie w wyjazdowym rewanżu. Strzelał Shavy Babicka, który nieco ponad kwadrans później do gola dołożył asystę przy pierwszym golu Gomisa. 

Była 26. minuta, zaledwie sekundy po tym, jak Walerij Hramyka wyrównał z karnego. To nie był koniec strzelania w pierwszej połowie. Na 10 minut przed przerwą Aris prowadził już 3:1 po golu Brazylijczyka Caju, któremu raz jeszcze asystował Gabończyk Babicka.

Po zmianie stron Aris wyszedł w nieco zmienionym składzie. Podobnie jak w pierwszym meczu, na drugie 45 minut pojawił się Mariusz Stępiński. Początek Polaka był trudny, ponieważ BATE bardzo szybko złapało kontakt (2:3) po golu Aleksandra Martynowa. 

Jednak już po 10 minutach gry Stępiński miał na koncie asystę. Podawał Leo Bengtssonowi w 56. minucie, przy golu na 4:2. Podwyższył prowadzenie na 5:2 osobiście, gdy w 74. minucie dogrywał mu wprowadzony sekundy wcześniej Jaden Montnor.

Co prawda w doliczonym czasie gry rzut karny Dzianisa Łapcieua zmniejszył wymiar kary dla BATE, ale losu dwumeczu nie zmienił. Mistrzowie Białorusi kończą przygodę z Ligą Mistrzów, tymczasem Aris – z 11 strzelonymi golami – już jest rozgrzany i wyczekuje na swojego rywala. Będzie nim zwycięzca dwumeczu pomiędzy Rakowem i Karabachem.