Więcej

Poniedziałek z Ekstraklasą: Zwycięski powrót Goncalo Feio, Zagłębie przetrzymało Cracovię

Zaktualizowany
Poniedziałek z Ekstraklasą
Poniedziałek z EkstraklasąPressFocus / ddp USA / Profimedia

Za piątym razem Thomas Thomasberg musiał posmakować porażki w Polsce, a Wisła Płock z wyrachowaniem wraca na drugie miejsce w lidze. Radomiak skorzystał z nieskuteczności Lechii, zapewniając uśmiech na twarzy Goncalo Feio w nowym klubie. Kolejkę zamknął pojedynek Cracovii z Zagłębiem, które przyjechało po remis 0:0 i dopięło swego.

Cracovia - Zagłębie Lubin (0:0)

Ostatni mecz 14. kolejki rozpoczął się od ochoczego wejścia Cracovii w nisko ustawioną drużynę Zagłębia. Efektem była główka Stojilkovicia obok słupka już w 4. minucie. Próbował odpowiedzieć na nią Marcel Reguła, jednak jego uderzenie na wiwat było jednym z nielicznych ruchów Miedziowych pod bramkę krakowian. Akcja toczyła się głównie pod bramką Jasmina Buricia, gdzie Pasy domagały się karnego po kwadransie. Stojilković jednak spalił zanim padł. Niecałe 10 minut później upadł też Dominik Piła, tym razem upomniany przez sędziego ustnie za mało przekonującą grę aktorską. 

Zagłębie trzymało się nisko i rozbrajało Cracovię na 16. metrze, co w połączeniu z brakiem dopingu tworzyło frustrującą atmosferę bezradności. Dopiero w 41. minucie widownia ożywiła się zdecydowanie, gdy wrzutka z lewej znalazła głowę Stojilkovicia tuż przed bramką. Jasmin Burić obronił imponująco, zaś dobitka Klicha poszybowała nad bramką. Zanim jeszcze obie drużyny zeszły z boiska, Mateusz Dziewiatowski uderzył piłkę w rękawice Madejskiego, dokonując formalności oddania jakiegokolwiek strzału na bramkę rywala.

Po zmianie stron Miedziowi wciąż konsekwentnie „zabijali” mecz, szukając jednego momentu na wyprowadzenie ciosu. Przy niskiej celności podań nie było o to łatwo, ale jeden efekt osiągnęli: Cracovia była bezradna ofensywnie i tuż przed godziną Leonardo Rocha doszedł nawet do strzału, którym nie znalazł dalszego słupka. Luka Elsner długo zwlekał ze zmianami, ale wprowadzony w końcówce Rakoczy wrzucił piłkę na głowę Stojilkovicia, który przetestował golkipera gości w doliczonym czasie. A że więcej się nie działo, obie drużyny żegnały gwizdy.

Statystyki meczu Cracovia - Zagłębie Lubin
Statystyki meczu Cracovia - Zagłębie LubinFlashscore

 

Wisła Płock - Pogoń Szczecin (2:0)

W poszukiwaniu kolejnego kompletu punktów, Pogoń Szczecin ruszyła w Płocku do ofensywy od pierwszych minut, dominując skupionych na obronie gospodarzy. Skomasowana defensywa dopiero po 10 minutach dopuściła do uderzenia Przyborka, które sprawiło kłopoty Leszczyńskiemu. Przed upływem kwadransa Dmonik Kun blokował Grosickiego, a po 20 minutach Molnar huknął w poprzeczkę. 

W skrajnie jednostronnej grze doszło do kompletnego odwrócenia ról sekundy później: nieudane wybicie Koutrisa oddało piłkę Rogeljowi, a ten posłał centrę, z której rykoszet od Greka zrobił strzał… wprost za kołnierz Cojocaru. Od tego momentu zdecydowanie bliżej gola byli miejscowi – uderzali Jurić i Sekulski, a gdy solenizant doszedł do kolejnej okazji w 41. minucie, tylko doskonała interwencja Keramitsisa uratowała Pogoń. 

Obaj bramkarze mieli okazję wykazać się jeszcze w doliczonym czasie pierwszej części, zanim trener Portowców sięgnął po dwie zmiany. Ale zmian ról wciąż nie było: Marian Huja wybijał w 55. minucie piłkę z linii po strzale Lecoeuche’a, a chwilę później okazało się, że ze zmianą lepiej trafił Misiura: wprowadzony Dani Pacheco pierwszym dotknięciem piłki wpakował ją z wolnego nad murem.

Sytuacja była wygodna dla Nafciarzy: mogli czekać na kontrę, a rywale musieli napierać. Stałe fragmenty i strzały z kolejnych sytuacji nie dawały jednak efektu. O włos od gola był Molnar w 73. minucie, gdy szpagat Leszczyńskiego wypchnął piłkę wzdłuż linii bramkowej na róg. W ostatnie minuty Pogoń wchodziła w dwucyfrową liczbą strzałów w drugiej połowie, tyle że tylko co trzeci leciał na bramkę. Nawet siedem doliczonych minut nie dało szans na złapanie kontaktu Portowcom. Mukairu był o włos od kolejnego gola w końcówce, jednak Leszczyński efektownie wypchnął piłkę nad poprzeczkę.

Statystyki meczu Wisła Płock - Pogoń Szczecin
Statystyki meczu Wisła Płock - Pogoń SzczecinLechia Gdańsk

 

Lechia Gdańsk - Radomiak Radom (1:2)

W pierwszej fazie meczu w Trójmieście żadna z drużyn nie miała klarownych okazji. Bliżej szczęścia wydawali się gdańszczanie, choć dopiero w 23. minucie: Tomas Bobcek doszedł do główki po wrzutce Żelizki z rożnego, ale Majchrowicz interweniował czujnie. Radomiak pozostawał bez groźnego strzału do 35. minuty, ale gdy ten padł, to ręce składały się do oklasków: Capita Capemba z lewej przymierzył i wpakował piłkę pod okienko, mimo próby interwencji golkipera rywali

Rewanż mógł być błyskawiczny, bowiem w 38. minucie Tomas Bobcek z prawej strony pola karnego uderzał, a piłka po rykoszecie odbiła się od dalszego słupka pustej bramki Radomiaka. Słowacki snajper Lechii bardzo nie miał szczęścia: w 63. minucie doszedł do kolejnej sytuacji, piłka minęła Majchrowicza i sunęła do bramki, ale Jan Grzesik wybił ją na ostatnich metrach. Nie udało się ani za trzecim, ani za czwartym razem - w 65. minucie Bobcek nie strącił głową piłki do bramki po świetnej wrzutce. Moment później w bramce Zielonych wylądował Wiunnyk, jednak piłka została na boisku.

Po tym gradzie sytuacji Radomiak wydawał się już bezpieczny, nawet szukał szczęścia na połowie rywali. Konkretów brakowało aż do ostatnich 10 minut, kiedy Elves Balde uderzył kąśliwie z lewej, a dobitka Roberto Alvesa z trąceniem Tapsoby wtoczyła się do bramki Paulsena. Żmudna weryfikacja VAR potwierdziła: ten gol był prawidłowy i zamknął mecz. Z gdańszczan zeszło powietrze, a z trybun zaczęło ubywać widzów, dlatego niektórzy nie widzieli gola na 1:2, którego zapewnili błyskawicznym zgraniem Kurminowski i Wiunnyk w 90+3. minucie. Na powrót czasu nie było, a mecz kończyły żółte kartki po ostrych spięciach.

Statystyki meczu Lechia Gdańsk - Radomiak Radom
Statystyki meczu Lechia Gdańsk - Radomiak RadomFlashscore