David Balda dla Flashscore: Możemy sobie pozwolić na sprowadzenie młodego talentu

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

David Balda dla Flashscore: Możemy sobie pozwolić na sprowadzenie młodego talentu

David Balda dla Flashscore: Możemy sobie pozwolić na sprowadzenie młodego talentu
David Balda dla Flashscore: Możemy sobie pozwolić na sprowadzenie młodego talentuDawid Antecki / SlaskWroclaw.pl
Okienko za nami, ale Śląsk Wrocław nie próżnuje. Dyrektor sportowy David Balda w rozmowie z Flashscore zdradza, że w Nigerii znalazł wielki talent. Rozmawiamy o poszukiwaniach, historycznej serii meczów bez porażki, przyszłości Karola Borysa i dalszych zmianach w Śląsku.

Rozmowę prowadzimy podczas Twojego wyjazdu do stolicy Nigerii, dlaczego akurat Lagos?

Byłem już w Ghanie, w Wybrzeżu Kości Słoniowej i chciałem sprawdzić jakość piłkarzy w kolejnym kraju. W Ghanie najlepsi piłkarze grają w Right to Dream Academy, czyli akademii Nordsjaelland. Więc tam wszystko jest „przebrane”. W Nigerii każda dobra akademia też ma już partnerstwo z klubem, ale w kraju o ponad 250 milionach mieszkańców jest zdecydowanie więcej piłkarzy.

To był wyjazd z własnej inicjatywy czy z potrzeb Śląska?

Co roku dostaję dziesiątki takich propozycji od menedżerów, akademii. Proszą o przyjazd lub wysłanie skauta, oni wszystko opłacają i robią tournée po akademiach. Jeśli ktoś nam się spodoba, wtedy transfer jest z procentem dla nich. Z naszej strony jest inicjatywa, by jeździć na skauting tam, gdzie jeszcze jest w kim wybierać. Wybrałem z ofert Nigerię, ponieważ jest już po okienku, a mieliśmy gwarancję od organizatora z Londynu, że będzie zrobiona preselekcja piłkarzy przez lokalnych skautów. Żebyśmy nie patrzyli – jak to się mówi – na szrot. Prawda jest trochę inna. Może ci lokalni skauci mają inne wymagania, ale też rozumiem, że z czegoś trzeba ten wyjazd finansować i pokazywali nam zawodników na różnym poziomie.

Będą z tych obserwacji wymierne efekty dla klubu?

Przez tydzień widziałem 800, może 900 piłkarzy i z tego jeden mi się podobał. Bardzo! On po prostu wygląda na nową gwiazdę. Chłopiec ma dopiero 16 lat. Do Europy transfer może zrobić dopiero w wieku 18, ale chciałbym go sprowadzić teraz i rozwijać przez dwa lata w naszej akademii. A po uzyskaniu pełnoletności byśmy go zarejestrowali i od razu by grał. Już teraz jest na takim poziomie, że mógłby wchodzić z ławki w pierwszej drużynie. W wieku 18 lat będzie zwierzakiem i jak tylko w sierpniu 2025 będzie gotowy, to mógłby grać. Długo takiego piłkarza nie oglądałem, ostatniego chyba cztery lata temu w Ghanie, Fatawu Issahaku. Kończył 15 lat, a już wiedziałem, że to będzie topowy talent. Wtedy pracowałem w Rakowie, ale trzeba było na niego czekać trzy lata i nie było woli. W wieku 18 lat zrobił transfer do Sportingu Lizbona i teraz gra w Leicester. Do niego bym porównał ten talent, ale oczywiście nazwiska nie podam.

A poszukiwania biorą się z faktu, że dotychczasowe transfery nie wystarczyły, czy to kwestia długofalowych planów?

Nasza lista obserwowanych piłkarzy z dużym potencjałem jest naprawdę długa. Na każdą pozycję mamy krótką listę ok. 10 nazwisk, a rocznie obserwujemy setki, tysiące piłkarzy. Rozbudowałem dział skautingu, mamy już cztery osoby w pełnym wymiarze. Do tej pory była tylko jedna, teraz jesteśmy na średnim poziomie w Ekstraklasie. Mogę powiedzieć, że o każdym dobrym piłkarzu w Europie wiemy, tylko nie każdego możemy mieć. Np. na Skandynawię patrzą wszyscy, więc jeśli jest tam ktoś dobry, to wyląduje w Premier League, a nie u nas. Ale jeśli komuś się kończy kontrakt, możemy szukać okazji...

Mam sieć kontaktów, dobre relacje z menedżerami i jeśli pojawi się ktoś nowy, to będziemy o nim wiedzieć od razu. I prędzej by on przyszedł do mnie niż do wielu innych klubów w Polsce, z całym dla nich szacunkiem. Raków rzadko sprowadza młodzież, Lech stawia na wychowanków, Legia tak samo. Poza tą trójką uważam, że jestem mocny i jestem w stanie kogoś przyprowadzić. Nie oszukujmy się, prędzej ktoś wyśle piłkarza do Śląska niż do Stali Mielec czy Puszczy Niepołomice. Nic złego w tych klubach nie ma, ale Śląsk ma nieporównywalne atuty. Tu jest wielkie miasto, stadion, kibice, lotnisko międzynarodowe – wszystko, żeby ktoś chciał przyjechać.

W naszym klubie będą coraz większe wymagania, jeśli chodzi o profil, intensywność, szybkość. A tacy piłkarze kosztują, dlatego musimy szukać na rynkach, które jeszcze nie są mocno przetrzebione. To nie sztuka sprowadzić piłkarza za milion euro, dać mu 50 tys. euro miesięcznie, a później sprzedać za dwa miliony. Tylko to też żaden biznes. Biznes to jest przyprowadzić zawodnika za darmo, dać mu tysiąc euro i sprzedać za trzy miliony. Znalezienie takiego zajmuje znacznie więcej czasu, ale jest warte czekania.

Tyle że takie strzały zdarzają się rzadko.

Dlatego z 900 piłkarzy wybrałem jednego, żeby się tak właśnie udało. Latem zrobiliśmy dużo roboty, żeby zbudować podstawowy skład w Śląsku, o który musimy się opierać i móc do niego dopasować takiego piłkarza, którego wypromujemy i sprzedamy. Jesteśmy już w pozycji, w której zespół jest dobrze zbalansowany i możemy sobie pozwolić na sprowadzenie młodego talentu, dać mu zaufanie i wsparcie, promować go. Tak, jak chcemy zrobić z Karolem Borysem. Na boisku możemy mieć 2-3 zawodników z perspektywą dobrej sprzedaży, reszta to solidne punkty, na których musimy się opierać.

Karol Borys na razie więcej gra w reprezentacji niż w Śląsku, ale to ma się zmienić
Karol Borys na razie więcej gra w reprezentacji niż w Śląsku, ale to ma się zmienićProfimedia

Dokładnie o Karolu Borysie pomyślałem przy tych słowach. Na ile jesteście zadowoleni z jego gry w tym sezonie? Został po to, by później wypuścić go za większe pieniądze. A na razie zagrał niewiele ponad godzinę.

Na Karola mamy swój pomysł, ale podchodzimy do tego spokojnie i świadomie. Dotąd miał rzadko okazję wchodzić, ponieważ zwykle mamy najwyżej gola przewagi, a wtedy trzeba oczekiwać ataków rywali i wchodzą zawodnicy o innym profilu. Karol jest coraz lepszy defensywnie, ale nie tam jest jego miejsce. Czas Karola przyjdzie, bo dał nam zaufanie i przedłużył kontrakt o trzy lata. Ciężko pracuje, zasługuje na minuty i będzie je zbierać na pewno. Pamiętajmy, że będą kontuzje, będzie zmęczenie i miejsca na boisku będzie dla niego coraz więcej. Celowo nie sprowadzałem kolejnego pomocnika za Jastrzembskiego, by Karol i Burak mieli szansę.

Chłopak ma niesamowity talent, zresztą niedawno ze sparingu z RB Lipsk wypadł tylko dlatego, że zbierał cenne doświadczenie w reprezentacji. Jest techniczny, ma inteligencję, nawet do teraz nie jestem pewien, czy jest bardziej lewonożny, czy prawonożny, bo naprawdę gra obiema nogami tak dobrze. Jeszcze zdąży wszystkim pokazać, jak jest dobry.

Prowadzicie jedną bramką, ale jednak prowadzicie. Już macie rekordową serię zwycięstw, ale czy jest zespół, żeby dojechać tak do końca sezonu?

Ta seria kiedyś musi się skończyć, ale chciałbym, żeby skończyła się w kolejnym sezonie (śmiech). Czy Leicester miało ekipę w 2015 roku? To trudne pytanie, ale uważam, że w tych chłopakach jest potencjał, który niewielu ludzi na rynku jeszcze dostrzega. Jeśli chodzi o jakość piłkarską, jesteśmy w top 6-8, ale jeśli chodzi o chemię w zespole, to już w pierwszej trójce. Trener również top 3, jeśli nie najlepszy w lidze. Właściciel i budżet dają stabilność na górną połowę. Organizacja meczów, bezpieczeństwo – tu dostaliśmy nawet pierwsze miejsce. Mamy naprawdę dobrych skautów, więc też top 3. Dyrektor sportowy… trudno powiedzieć, wiesz. Młody, szalony człowiek (śmiech), niech go oceniają inni. Ale obecna jakość, charakter, mental, to na pewno górna połowa tabeli. Życzyłbym sobie, żebyśmy z tej serii wycisnęli jak najwięcej. W szatni po letnich transferach relacje stworzyły się bardzo szybko, wcześniej niż liczyliśmy. Sprowadziliśmy miks charakterów i wspólnym mianownikiem był tylko waleczny charakter.

A po pierwszych meczach sezonu nie baliście się, że plan nie wypali?

Nie, w ogóle! Jeśli spojrzysz na mecz z Koroną Kielce, to graliśmy naprawdę dobrze. Zagłębie bardzo długo było nieszkodliwe, mieli pięć dobrych minut na boisku i wygrali, chociaż to my dominowaliśmy. Ze Stalą Mielec dostaliśmy po tyłku, ale też był potrzebny taki mecz, żebyśmy zauważyli, że warto czasem grać inaczej. Od początku sezonu chcieliśmy grać ofensywnie, dominować, ale to nie przynosiło punktów. Dalej chcemy grać intensywnie, stylem zbliżyć się do Red Bulla czy Atletico. Tylko na to nie mamy jeszcze wytrzymałości na 90 minut, dlatego inaczej rozkładamy siły na boisku. Trzeba było przekalkulować, kiedy gra się na maksa, a kiedy warto zwolnić, żeby zachować jakość dłużej. I są wyniki. 

Teraz mamy na murawie silny układ, pojawiły się gwiazdy i osobowości. Erik ciągnie grę na boisku, ale to drużyna wytworzyła liderów i jeszcze różni piłkarze mogą w niej urosnąć. Popatrzmy na obronę: gramy dwoma środkowymi, Petkov ma 24 lata, Bejger 21. Peter Pokorny ma 22, na skrzydłach Piotrek Samiec-Talar, Aleks Paluszek czy Żukowski to są roczniki 2001, Burak Ince ma 19, a nawet Nahuel dopiero 26. Wszędzie tu jest miejsce do rozwoju. Już mają doświadczenie, ale wciąż mogą się rozwijać przy odpowiednim prowadzeniu.

Porażka w Pucharze Polski była ciosem, ale w Ekstraklasie Śląsk nie przegrał od 12 sierpnia
Porażka w Pucharze Polski była ciosem, ale w Ekstraklasie Śląsk nie przegrał od 12 sierpniaFlashscore

Przychodząc do klubu wiedziałeś, że atmosfera jest trudna, krytyka duża, wiele do poprawy. Dziś frekwencja przebiła dotychczasowy sufit, jest dodatkowa komunikacja na mecze, dział prasowy działa, marketing działa. Nie tylko drużyna poszła do przodu. Czego jeszcze możemy się spodziewać?

Rozdzielę to na dwie części. Kiedy przychodziłem do klubu, był trudny okres i ludzie nie byli tu otwarci na komunikację z kimkolwiek, bo co mieli powiedzieć? Nikt nie był pewien, jak będzie. Gdyby był spadek, to wszystko mogło się zawalić. Nie było pewności, czy miasto by podtrzymało zaangażowanie, a przecież utrzymanie tego stadionu kosztuje szalone pieniądze. Tu trzeba sprzedać bardzo wiele biletów, żeby wyjść na zero. Był przetarg na nowego właściciela, piłkarzom kończyły się kontrakty. Nie wchodząc w detale: wiele niewiadomych, to nie funkcjonowało dobrze i widać to było na boisku. Chaos wokół klubu nie sprzyjał.

Od czego się w takiej sytuacji zaczyna?

Wiadomo było, że potrzebujemy trochę lepszego zespołu. Miałem zadanie to poprawić za możliwie małe pieniądze, bo jak się dwa sezony kończy na 15. miejscu, to się robi trochę trudno (śmiech). Uznałem, że trzeba trochę zmienić charaktery i profile piłkarzy, dlatego nie bałem się sprzedać Johna do Rakowa, puściłem nasz iberyjski zaciąg czy Dennisa. Ich wysokie wynagrodzenia zrobiły miejsce na transfery. Łatwo byłoby pójść do miasta i poprosić o pieniądze na transfery. To każdy może zrobić.

Ale sprzedaj kogoś za 1,5 miliona, jak Johna, i powiedz, że nie potrzebujesz tych pieniędzy na kolejnych zawodników. Zainwestowaliśmy to w nowego analityka, w dział skautingu, w regenerację, boisko, wyżywienie. Nic nie poszło na kolejne transfery, a kolejnego piłkarza kupiliśmy za pieniądze z pensji Johna, upraszczając. Większość dyrektorów sportowych wykorzystałoby pieniądze z transferu, tak jest łatwiej. Ale byłem świadomy naszego budżetu i problemów. Od tego zaczęliśmy.

W maju ledwo się utrzymali, teraz wrocławianie są liderami Ekstraklasy
W maju ledwo się utrzymali, teraz wrocławianie są liderami EkstraklasyFlashscore

Poza aspektem czysto sportowym, co jeszcze się zmieniło w Śląsku Wrocław i co może się zmienić?

Świetnym strzałem było, że Patryk Załęczny dołączył do klubu. Pracował już z miastem, ma dobre relacje, a sam jest otwarty na kibiców, lubi wyzwania i wniósł nową energię do zespołu. My z Jackiem przynieśliśmy energię sportową, powiedzmy. Doświadczenie i trochę szaleństwa. Ale Patryk tchnął ducha w media, w komunikację z kibicami, tego potrzebowaliśmy. Jest młody, prężny i jest po prostu dobrą twarzą Śląska. Klub wygląda tak, jak wygląda prezes, dyrektor i trener. Nie jesteśmy brzydcy (śmiech), nie jesteśmy leniwi, jest świeżo i jest sexy. Oczywiście nie sexy jak Johnny Depp, ale to jest dobry wizerunek. 

I Patryk wniósł naprawdę wiele, był najlepszym wyborem dla Śląska od paru lat. Jego w tym praca, żeby jeszcze więcej kibiców nakręcić na mecze. Z tego co wiem, planujemy dodatkowe atrakcje, żeby kibice nie przychodzili na stadion tylko na mecz. Dziś przychodzisz, kupujesz kiełbasę i piwo za duże pieniądze, popatrzysz na dobrą piłkę i do domu. Chcemy, żeby ludzie mogli przyjść wcześniej, mieli różne atrakcje i spędzili więcej czasu. Popracujemy z cenami i asortymentem i uważam, że możemy to zrobić w niedługim czasie.

Śląsk ma już średnią frekwencję ponad 18,5 tys. widzów
Śląsk ma już średnią frekwencję ponad 18,5 tys. widzówAdriana Ficek, SlaskWroclaw.pl

Oczywiście, moja i Jacka praca jest w tym, żeby piłkarze zachęcali do przyjścia. My nie odpoczywamy. Tak sobie mówimy, że jeśli będzie taki dzień, że obaj będziemy w pełni zadowoleni, to coś będzie nie tak (śmiech). Jest o co walczyć. Mamy dziś świetną frekwencję, bo przychodzi 17-20 tysięcy, ale moim marzeniem jest ten stadion znów zapełnić do końca albo przynajmniej do 30 tysięcy na mecz z Legią. Ten raz w sezonie na początek, chociaż jesteśmy świadomi, że musi się zgrać termin i inne czynniki. Ale miasto ma na to potencjał. O więcej aspektów trzeba by pewnie pytać Patryka, bo gdybym jeszcze miał się tym zajmować… 

Jak w Senicy?

Właśnie, od wszystkiego byłem w Senicy, klub nie płacił pieniędzy i był dramatycznie zarządzany, ale dzięki temu mam wiedzę w każdym aspekcie funkcjonowania klubu. Mogę się nawet wypowiedzieć o designie koszulki, byłem skautem, managerem, szukałem sponsorów, monitorowałem finanse, robiłem marketing… więc jak ktoś mnie spyta o opinię, to chętnie się nią podzielę. Ale, jak powtarza moja dziewczyna: „jak cię ktoś nie prosi o pinię, to tej opinii nie dawaj”. Tego się trzymam. Dziś Śląsk funkcjonuje naprawdę dobrze, mamy już ponad stu pracowników i to naprawdę jest wielki klub. Pomijając kadrę i budżet, to w kwestii organizacji jesteśmy na poziomie Sparty czy Slavii Praga, jesteśmy wielkim klubem. 

Dziękujemy za przeczytanie pierwszej części wywiadu. W drugiej części dyrektor sportowy Śląska opowiada o największej potrzebie klubu i swojej karierze, w tym o szumie medialnym po przyjściu do WKS-u.