W pierwszej połowie jakość nie szła w parze z ilością w przypadku Empoli, które strzelało, za to nie strzeliło. Sampdoria z kolei wypracowała jedną świetną sytuację tylko po to, by ją zmarnować. Ronaldo Vieira przejął nieudane zagranie bramkarza, Guglielmo Vicario, ale strzelił obok bramki.
W drużynie gospodarzy z kolei Martín Satriano zniweczył najlepszą z szans, przez co w pierwszej odsłonie zapisały się tylko kartki. Bo, choć Sampdoria goli nie strzela, to karki zbiera w ilościach hurtowych. Tylko w pierwszej połowie było ich trzy.
Przewaga z pierwszych 45 minut nie ustała w przypadku Empoli, co zaowocowało golem po 10 minutach, po wznowieniu gry ze stałego fragmentu. Kros z lewej od Bandinellego wylądował na głowie Tyronne’a Ebuehiego, który zaliczył pierwsze trafienie sezonu, a być może pierwszego gola dającego wygraną w karierze.
Zapowiadało się więc na pierwszą wygraną Empoli w tym roku kalendarzowym, choć w doliczonym czasie działy się rzeczy niesłychane. Omar Colley z zimną krwią wpakował piłkę do bramki Empoli, z asystą drugiego stopnia autorstwa bramkarza przyjezdnych. Zawodnicy Sampdorii zaczęli już świętować, jednak analiza VAR przerwała ich radość. W oczach sędziego przypadkowy kontakt ręki Gabbiadiniego z piłką był zagraniem ręką. Bramka strzelona w 97. minucie została anulowana w 102. minucie.
Tym samym Sampdoria pozostaje z zaledwie dwiema wygranymi w sezonie i zaledwie dziewięcioma punktami. Po 18. meczu sezonu klub z Genui spadł już na przedostatnie miejsce, tracąc siedem punktów do pierwszej bezpiecznej pozycji. Empoli co prawda nie myśli o wysokich celach, ale przynajmniej nie ma podobnych zmartwień.