Więcej

Podsumowanie roku polskich tenisistek. Dwa oblicza Świątek, świetna Fręch, waleczna Linette

Zaktualizowany
Od lewej: Świątek, Fręch, Linette, Chwalińska i Kawa podczas Billie Jean King Cup
Od lewej: Świątek, Fręch, Linette, Chwalińska i Kawa podczas Billie Jean King CupMathias Schulz / Zuma Press / Profimedia
Mijający rok w polskim kobiecym tenisie przyniósł sporo zawirowań związanych z Igą Świątek. Był też najlepszym w karierze Magdaleny Fręch, wzloty i upadki notowała Magda Linette, w końcówce formą imponowały Maja Chwalińska i Katarzyna Kawa, a Katarzyna Piter świetnie radziła sobie w turniejach deblowych. Jako reprezentacja Polki dotarły do półfinału turnieju Billie Jean King Cup. Jaki był 2024 rok dla polskich tenisistek? 

Znakomita forma Igi Świątek w pierwszej połowie roku i zawirowania w drugiej

Iga Świątek kończyła 2023 rok jako numer jeden na świecie. Sezon 2024 rozpoczęła podczas United Cup, gdzie wraz z Hubertem Hurkaczem doprowadziła Polskę do finału. Nie mogła być zadowolona z występu podczas Australian Open, bo tam odpadła już w trzeciej rundzie, ale później było dużo lepiej. 

Polka na kortach twardych wygrała zawody WTA 1000 w Dausze i Indian Wells, a następnie dominowała już na nawierzchni ziemnej. Tam przegrała tylko w półfinale podczas turnieju WTA 500 w Stuttgarcie, a następnie wygrała "tysięczniki" w Madrycie, Rzymie a sezon na "mączce" zakończyła czwartym w karierze tytułem Roland Garros, po którym miała blisko cztery tysiące punktów przewagi w rankingu WTA nad Coco Gauff i Aryną Sabalnką

Iga zagrała jeden turniej na kortach trawiastych, gdzie przegrała w trzeciej rundzie Wimbledonu i wróciła na "glinę" w Paryżu, żeby walczyć o złoto igrzysk olimpijskich. Ta misja zakończyła się niepowodzeniem, bo Świątek przegrała w półfinale z Qinwen Zheng, ale nie wracała ze stolicy Francji bez medalu, bo wywalczyła brąz po zwycięstwie z Anną Karoliną Schmiedlovą. Był to pierwszy w historii medal dla polskiego tenisa na igrzyskach olimpijskich. 

Od tego momentu Świątek nie zdobyła już nic znaczącego w sezonie 2024. Podczas US Open odpadła w ćwierćfinale, a następnie w tajemniczych okolicznościach zniknęła z kortów na blisko dwa miesiące, opuszczając azjatyckie tournée. Po sezonie okazało się, że w sierpniu jej próbka antydopingowa dała wynik pozytywny i do czasu wyjaśnienia sprawy Polka nie mogła uczestniczyć w turniejach, dlatego straciła pozycję liderki rankingu WTA. 

W międzyczasie Iga zdecydowała się na zmianę w sztabie trenerskim. Tomasza Wiktorowskiego zastąpił Wim Fissette. Świątek wróciła do gry w listopadzie podczas WTA Finals. Tam w grupie zanotowała dwa zwycięstwa i porażkę, ale to nie wystarczyło do awansu do fazy play-off. Następnie wraz z reprezentacją Polski dotarła do półfinału Billie Jean King Cup, gdzie przegrały z Włoszkami. 

Polka zakończyła sezon na drugim miejscu na świecie za Białorusinką Aryną Sabalenką, która w 2024 roku wygrała dwa turnieje wielkoszlemowe i jesienią wykorzystała brak Polki na kortach, odrabiając do niej stratę w rankingu.   

Linette i Fręch zdobyły po jednym tytule w 2024 roku i zapisały się w historii polskiego tenisa

Sezon 2024 zaczął się niespodziewanie, bo okazało się, że Magdalena Fręch, zaszła najdalej z polskich tenisistek podczas Australian Open. Rok temu Magda Linette niespodziewanie awansowała do półfinału, a w tym to Fręch sprawiła niespodziankę, docierając do 4. rundy turnieju wielkoszlemowego w Melbourne. Linette już w pierwszej rundzie trafiła na Caroline Woźniacki i poddała ten mecz w drugim secie, co spowodowało ogromny spadek w rankingu z 24. miejsca na 56. Natomiast Fręch awansowała z 69. pozycji na 51. i została drugą rakietą w Polsce.

Linette miała sporo problemów na starcie sezonu, ale z upływem czasu się rozkręcała. W kwietniu dotarła do finału zawodów WTA 250 w Rouen, gdzie przegrała ze Sloane Stephens. Następnie znowu długo czekała na jakiś udany turniej. Podobnie było z Fręch, która wprawdzie w lutym dotarła do 1/8 WTA 1000 w Dubaju, ale potem brakowało jej stabilizacji na wyższym poziomie. 

Wszystko zmieniło się w Pradze podczas zmagań WTA 250, gdzie doszło do historycznego finału, w którym Magda Linette zmierzyła się z Magdaleną Fręch. Przed tymi zawodami Linette plasowała się na 48. miejscu w rankingu WTA, a Fręch na 56. pozycji. Polskie tenisistki radziły sobie rewelacyjnie w stolicy Czech i spotkały się w finale. W meczu o tytuł zdecydowanie lepsza była Linette, która wygrała 6:2; 6:1 i przesunęła się na 41. miejsce w rankingu WTA, natomiast Fręch była 49, co dawało trzy Polki w TOP 50. 

Po zawodach w Pradze istniało ryzyko, że obie Polki nie dotrą na czas do Paryża na igrzyska olimpijskie, ale wszystko się udało, no może poza wynikiem sportowym, bo obie odczuwały trudny zmagań w Czechach i szybko pożegnały się z rywalizacją. 

Obie natomiast świetnie czuły się po US Open, gdzie zawiodły, odpadając już w pierwszej rundzie. Magdalena Fręch zdecydowała się wybrać z Nowego Jorku do Guadalajary, co było strzałem w 10. Polak grała tam rewelacyjnie, dotarła do finału, a w nim pokonała 7:6(5); 6:4 Olivię Gadecki, zdobywając swój pierwszy tytuł w karierze i to od razu rangi WTA 500. 

Linette i Fręch świetnie radziły sobie również jesienią podczas azjatyckiego tournée i zawodów rangi WTA 1000, gdy nieobecna była Iga Świątek. W Pekinie dotarły do 1/8, a w Wuhan przegrały dopiero w ćwierćfinale i to z odpowiednio z Coco Gauff i Aryną Sabalenką, czyli ścisłą czołówką turnieju. 

Ostatecznie Magdalena Fręch zakończyła sezon na 25. miejscu, a Magda Linette na 38., co oznacza, że na koniec roku trzy polskie tenisistki znalazły się w TOP 40 rankingu WTA. Obie były również członkiniami reprezentacji Polski podczas Billie Jean King Cup, gdzie Polska dotarła do półfinału. 

Bardzo udany rok Chwalińskiej, świetna końcówka Kawy

Rok 2023 nie był udany dla Mai Chwalińskiej, ale 2024 już był dużo lepszy. Zaczynała go w połowie czwartej setki i zaczęła od startów w turniejach rangi ITF W50 w Tajlandii, ale tam nie osiągnęła wybitnych wyników. To zmieniło się pod koniec stycznia w Porto, kiedy dotarła do finału zawodów ITF W75. W drodze do rewelacyjnego lata grała jeszcze w finale turnieju tej samej rangi w Pradze. 

Chwalińska znakomitą formę miała w lipcu. Zaczęła od zwycięstwa w turnieju rangi ITF W75 w Montpellier, a dwa tygodnie później ponownie triumfowała w Porto. Następnie bardzo dobrze spisała się podczas zmagań rangi WTA 125 w Warszawie, gdzie dotarła do półfinału, a tam przegrała z Mayą Joint. 

Maja zanotowała taki skok w rankingu, który dał jej szansę gry w kwalifikacjach do US Open, a tam niestety ponownie musiała uznać wyższość Joint. Po nowojorskim szlemie grała już głównie w zawodach rangi WTA bez wielkich sukcesów, ale rok zakończyła znakomicie, bo wygrała zawody WTA 125 w Florinopolis, pokonując po drodze m.in. Mayar Sherif, czyli tenisistkę z TOP 70 rankingu. Był to pierwszy tytuł rangi WTA dla Mai w karierze. 

Chwalińska sezon zakończyła na 128. miejscu w rankingu WTA, co jej jest najlepszym wynikiem w karierze. 

Katarzyna Kawa sezon 2023 zakończyła na początku trzeciej setki, co dawało jej prawo gry w eliminacjach do wielkoszlemowych turniejów, ale niestety nie dotarła do głównej drabinki żadnego z nich. Najlepszym wynikiem Polki w pierwszej części sezonu był występ w Bastad, gdzie dotarła do ćwierćfinału rangi WTA 125

Niestety od połowy lipca do połowy października Kawa nie wygrała żadnego meczu, notując serię ośmiu porażek z rzędu. Przełamanie przyszło podczas zmagań ITF W100 w Macon, gdzie przegrała dopiero w półfinale z Anną Blinkową. Był to dobry prognostyk na końcówkę sezonu, która była bardzo udana. Przed turniejem Billie Jean King Cup dotarła do ćwierćfinału ITF W100 w Tyler. 

Podczas BJK Cup Kawa dwukrotnie grała w deblu z Igą Świątek. Najpierw sensacyjnie pokonały Czeszki, ale w starciu z Włoszkami były już minimalnie gorsze i Polska ostatecznie odpadała w półfinale. Kawa naładowana dobrym występem deblowym w Maladze poleciała do Ameryki Południowej, żeby budować ranking na koniec sezonu. Znakomicie spisała się w Buenos Aires, gdzie dotarła do finału zawodów rangi WTA 125 i przegrała dopiero z Mayar Sherif, wcześniej ogrywając kilka wyżej notowanych rywalek. W Argentynie wygrała też turniej deblowy w parze z Mają Chwalińską. Następnie w Florianopolis, gdzie wygrała Chwalińska, odpadła w ćwierćfinale, co dało jej 227. miejsce na koniec 2024 roku.  

Katarzyna Piter miała rewelacyjną drugą część sezonu w deblu

Katarzyna Piter znalazła idealną dla siebie partnerkę do gry deblowej w 2024 roku w osobie Fanny Stollar. Obie zagrały ze sobą w lipcu 2023 roku podczas turnieju WTA 250 w Budapeszcie i od razu zdobyły tytuł, ale później nie grały przez prawie rok. Ich drogi połączyły się w czerwcu w Valencii, gdzie wygrały turniej rangi WTA 125. 

Miesiąc później stanęły do obrony tytułu rangi WTA 250 w Budapeszcie i zrobiły to skutecznie. Po triumfie w stolicy Węgier szybko przegrały w rumuńskiej Iasi, ale na początku sierpnia triumfowały podczas zawodów ITF W100 w Gran Canarii. Po Hiszpanii przyszedł czas na Meksyk i zawody rangi WTA 500, gdzie dotarły do ćwierćfinału, przegrywając z późniejszymi triumfatorkami. 

Podczas azjatyckiego tournée dotarły do finału zawodów rangi WTA 250 w Guangzhou, gdzie przegrały dopiero z Kateriną Siniakovą i Shuai Zhang oraz do meczu o tytuł turnieju tej samej rangi w Jiujiang. Tak znakomite wyniki dały Piter awans na 62. miejsce w rankingu deblistek, co jej jest najwyższym miejscem w karierze.