Kamil Majchrzak (109. ATP) w pierwszej rundzie trafił na rozstawionego z numerem 32. Matteo Berrettiniego. Patrząc przed meczem na ich tenisowe CV miało się wrażenie, że dzieli ich niemal wszystko, poza wiekiem. Obaj mają bowiem 29 lat.
Włoch wygrał 10 turniejów rangi ATP, najwyżej w rankingu był na szóstej pozycji, w Wimbledonie w 2021 roku dotarł do finału. Nigdy wcześniej w Londynie nie odpadł w pierwszej rundzie. Polak natomiast na liście ATP jest 109., nie wygrał jeszcze zawodów tego cyklu, a w Wimbledonie do poniedziałku nie cieszył się z choćby jednego zwycięstwa.
A jednak to Majchrzak był górą, choć początek meczu tego nie zapowiadał. Pierwszy set padł bowiem łupem Berrettiniego. Polak ostatecznie zwyciężył po ponad trzygodzinnym boju 4:6, 6:2, 6:4, 5:7, 6:3.
"To najpiękniejsze zwycięstwo w moim życiu. Berrettini na trawie jest jednym z najlepszych zawodników na świecie. Wygrywał z najlepszymi, tu grał w finale. Móc zagrać z takim zawodnikiem to już było dla mnie fajne doświadczenie" - podkreślił Majchrzak.
Polaka komplementował też Berrettini. Trenowali ze sobą w ubiegłym tygodniu, nie wiedząc jeszcze, że czeka ich mecz. "Grał dobrze, bardzo solidnie. Gratulacje dla niego. Zagrał naprawdę dobry mecz" - powiedział.
Nowy szczyt po "dopingowym" dołku
Majchrzak wrócił na korty All England Club po trzech latach przerwy. Wcześniej grał na trawie w Londynie w 2019 i 2022 roku, w obu przypadkach kończył zmagania na pierwszej rundzie. Do drugiej rundy Wielkiego Szlema awansował natomiast po raz pierwszy od stycznia 2022 roku, gdy na tym etapie pożegnał się z Australian Open.
Później nadszedł najczarniejszy okres w jego karierze. Kilka badań przeprowadzonych w 2022 roku wykazało obecność w organizmie zawodnika substancji zabronionych. Międzynarodowa Agencja ds. Uczciwości w Tenisie (ITIA) zgodziła się z tym, że Majchrzak nie spożył ich świadomie ani celowo. Mimo to został zdyskwalifikowany na 13 miesięcy. W efekcie stracił wszystkie rankingowe punkty i od stycznia 2024 roku mozolnie piął się na liście ATP.
"Ostatnie tygodnie ponownie były dla mnie dość trudne, ale tylko tenisowo. Przyjechałem tu z serią chyba siedmiu czy ośmiu porażek. To zwycięstwo smakuje naprawdę dobrze. To chyba najwyżej notowana osoba, którą pokonałem, rozstawiony na Wimbledonie. Nie mogę tego nie docenić. Bez względu na to, co stanie się dalej, jest to dla mnie piękna historia" - podkreślił.
Kolejnym rywalem tenisisty z Piotrkowa Trybunalskiego będzie w środę Amerykanin Ethan Quinn (89. ATP). Nigdy nie mieli przyjemności sprawdzić się w bezpośrednim pojedynku.
Inni też sprawili niespodzianki
Majchrzak nie był autorem największej sensacji w poniedziałek. Z turniejem pożegnali się bowiem dwaj tenisiści z Top 10. Duńczyk Holger Rune (8. ATP) przegrał z Chilijczykiem Nicolasem Jarrym (143. ATP). Natomiast Rosjanina Daniiła Miedwiediewa (9. ATP) pokonał Francuz Benjamin Bonzi (64. ATP).
"Jestem bardzo szczęśliwy. Cieszę się, że w trakcie meczu przezwyciężyłem czarne myśli, przepędziłem demony. To było wielkie wyzwanie i cieszę się, że mi się udało" - powiedział Jarry, który do wygranej także potrzebował pięciu setów.
We wtorek listę zaskakujących wyników przedłużyła już w pierwszym meczu dnia Elisabetta Cocciaretto (116. WTA), która zdołała pokonać Jessicę Pegulę (3. WTA) zaskakująco gładko. Do wygranej 6:2, 6:3 wystarczyła jej mniej niż godzina.
Nie gorzej zaczęły się męskie rozgrywki we wtorek, bowiem już po południu pożegnał się z nimi Lorenzo Musetti (7. ATP), który sensacyjnie uległ Nikolozowi Bazilaszwiliemu (126. ATP). Starszy o 10 lat Gruzin w niecałe dwie i pół godziny zwyciężył 6:2, 4:6, 7:5, 6:1.