Dotąd spotkały się na korcie tylko raz, już sześć lat temu podczas Wimbledonu. Wówczas Magda Linette (28. WTA) poradziła sobie z Anną Kalinską (48. WTA) bez straty seta, teraz podstawy do optymizmu dawał jej świetny mecz z Danielle Collins (63. WTA) w pierwszej rundzie.
Sprawdź szczegóły meczu Linette – Kalinska w Waszyngtonie
Osiem gemów łeb w łeb, później Rosjanka przejęła kontrolę
Po spokojnych gemach otwierających, poznanianka znalazła się w trudnej sytuacji przy 0:40 w trzecim gemie. Pierwszy test zdała śpiewająco, sięgając po świetny serwis, by najpierw wyrównać, a później środkiem zamknąć gema. Rosjanka też była sprawdzana w kolejnym gemie, gdy zmarnowała okazję do smeczu i musiała obronić się przed przełamaniem.
Oba break pointy zgasiła i sytuacja ponownie stała się napięta przy stanie 4:4. Podanie zawodziło Linette, a Kalinska wyraźnie czuła okazję i ruszyła do ataku. Jej agresywny return pozwolił przełamać, otrzymując szansę serwowania na seta. Przyszło jej to bez najmniejszego problemu, jakby właśnie realizowała przyjęty dla meczu scenariusz.
Linette nie była w stanie zatrzymać marszu Kalinskiej
26-latka wydawała się już przygotowana na wszystko, co leciało w jej stronę. Polka nie mogła znaleźć odpowiedzi i już w pierwszym gemie drugiego seta dała się przełamać, by następnie nie zbliżyć się nawet do rywalki przy jej serwisie. Sytuacja stała się wyjątkowo trudna po trzech gemach, bowiem w trzecim Polka ponownie straciła serwis. Najpierw jadowity return kosztował ją break pointa, a później lob odebrał resztki nadziei.
To był już szósty z rzędu gem Kalinskiej i poznanianka nie mogła się pozbierać. Przy wyniku 4:0 dla Rosjanki kolejny gem zaczął uciekać Linette. Zdołała wybrnąć ze stanu 0:40, obroniła pięć break pointów, lecz przy szóstym wyrzuciła piłkę. To był już ósmy gem z rzędu dla Kalinskiej, której pozostało zamknąć mecz. Zrobiła to punktowym serwisem chwilę później.
