Świątek ograła Aleksandrową 6:3, 6:1. Świetna gra i dominacja na korcie, to zdaniem byłego tenisisty, wyraźny sygnał wysłany przeciwniczkom, że jest pretendentką do wygrania całego turnieju na kortach Flushing Meadows.
"Myślę, że Iga od początku turnieju była jego faworytką. Oczywiście, każdemu może przytrafić się słabszy mecz, jak jej w drugiej rundzie, kiedy z problemami pokonała Holenderkę Suzan Lamens. W innych spotkaniach, a szczególnie tym ostatnim, potwierdza wysoką formę, jaką prezentuje od Wimbledonu. Wygrała w ostatnim okresie dwa ważne turnieje, w Londynie i Cincinnati, i to ona jest faworytką zmagań w Nowym Jorku. Jej główna rywalka Aryna Sabalenka w tym roku nie ma na koncie tytułu w Wielkim Szlemie i to też w pewnym stopniu może sprzyjać Idze" - powiedział PAP Matkowski.
W ćwierćfinale 24-latka z Raszyna zagra z zawodniczką gospodarzy Amandą Anisimovą, którą w finale turnieju wimbledońskiego pokonała 6:0, 6:0.
"Teraz też Iga wygra. Być może nie tak gładko i wysoko, jak wówczas, ale jest zdecydowaną faworytką. Oczywiście Anisimowa będzie miała za sobą publiczność, a korty twarde to zdecydowanie inna nawierzchnia od wimbledońskiej trawy i Amerykanka na niej powinna czuć się pewniej, ale to nie zmienia faktu, że Polka ma więcej atutów, nawet biorąc pod uwagę, że po klęsce w Londynie Amerykanka może wyjść na kort ze świadomością, że już gorzej być nie może i zagrać z większą swobodą" - analizował rekordzista pod względem liczby występów w daviscupowej reprezentacji Polski.
Jeśli podopieczna trenera Wima Fissette'a awansuje do kolejnej rundy, to o finał może zmierzyć się z Japonką Naomi Osaką, którą opiekuje się od niedawna Tomasz Wiktorowski, były trener Świątek.
"Najpierw to jednak Osaka musi pokonać Karolinę Muchovą, choć uważam, że o ile Świątek jest wyraźną faworytką pojedynku z Anisimovą, to Osace też daję minimalnie więcej szans niż Czeszce. A z punktu widzenia polskiego kibica taki półfinał byłby bardzo ciekawym wydarzeniem" – zauważył.
W poprzedniej rundzie wracająca do coraz lepszej formy Japonka pewnie wygrała z rozstawioną z "trójką" Coco Gauff.
"Amerykanka od początku turnieju nie prezentowała formy, która świadczyłaby o tym, że osiągnie sukces w Nowym Jorku. W spotkaniu z Osaką wszystkie jej słabości się skumulowały. Jej gra całkowicie się posypała. Zresztą Coco od dłuższego czasu nie prezentuje się dobrze. Ledwie po roku współpracy zmieniła trenera. Widać, że poszukuje lepszej gry. Nie umniejsza to jednak sukcesu Japonki, która zagrała bardzo dobry mecz" - zakończył Matkowski.