Spotkanie zaczęło się dość nietypowo, ponieważ już po trzecim gemie Kalinska poprosiła o przerwę medyczną z powodu problemów z łydką. Oczywiście nie prognozowały one nic dobrego, zwłaszcza u tak często kreczującej zawodniczki, ale wydaje się, że pomoc fizjoterapeuty pomogła, ponieważ Rosjanka kontynuowała grę w meczu na swoim poziomie.
Nie zdążyła wpędzić się też w tarapaty przed wspomnianymi problemami zdrowotnymi, bo pomocy udzielano jej przy stanie 2:1 dla Polki, ale bez żadnych przełamań.
Na kort Kalinska wróciła jednak sztywna i widać było, że coś jej doskwiera. W efekcie została przełamana i przegrywała 1:3, ale od tego momentu wróciła na właściwe tory i kolejnego swojego gema serwisowego wygrała nawet do zera.
Świątek grała z kolei na swoim poziomie i chciała dominować na korcie, prowokując błędy rywalki. Zdobywała bardzo dużo punktów po swoim pierwszym i drugim podaniu, ale o mało co ten element tenisowego rzemiosła nie zawiódł jej w kluczowym momencie pierwszego seta.
Raszynianka miała bowiem w ósmym gemie dwie piłki setowe przy serwisie rywalki, ale Kalinska zdołała się obronić agresywną grą, przedłużając losy pierwszej partii. Gdy wydawało się, że Świątek spokojnie zamknie seta w kolejnym gemie, ta dała Rosjance pierwszego break pointa, który mógł podłączyć ją do gry. Ostatecznie jednak Polka wyszła z tarapatów i uderzeniem bekhendem zakończyła pierwszego seta i krzyknęła głośne "jazda"!
W drugim secie Świątek bardzo szybko zaznaczyła swoją przewagę na korcie zdobytym przełamaniem w trzecim gemie i szybkim wyjściem na komfortowe prowadzenie.
Sytuacja nie była jednak tak dobra po następnych dwóch gemach, ponieważ bardzo szybko Polka przegrała po raz pierwszy w meczu swój serwis i doszło do przełamania powrotnego, po którym Kalinska wygrała też piątego gema i prowadziła 3:2.
Można uznać, że Świątek podrażnił taki przebieg drugiej partii, ponieważ od tego momentu wygrała trzy gemy z rzędu, a przy serwisie Kalinskiej przy stanie 5:3 miała cztery piłki meczowe. Niestety rywalka we wszystkich się obroniła, ale musiała naprawdę długo serwować, by zagrać jeszcze jednego gema w tym meczu.
Jednego, ponieważ Świątek już tego spotkania nie przedłużała, w trakcie dziesiątego gema popisała się kapitalnym winnerem bekhendem, a piątą piłkę meczową wykorzystała dzięki wyrzuceniu piłki w aut przez Kalinską.
Teraz raszynianka mogła tylko czekać na rywalkę w półfinale, którą wyłoniło starcie Aryny Sabalenki z Jeleną Rybakiną. I choć Białorusinka była wyraźną faworytką bukmacherów, to Rybakina wygrała 6:1, 6:4 w godzinę i 16 minut!