Przez całe kwalifikacje na krótkim i krętym torze panował tłok, a nad wszystkimi wisiała możliwość deszczu, ponieważ nad stolicą Węgier zbierały się gęste chmury. Przez moment pojedyncze krople pojawiły się na torze, ale ostatecznie pogoda tylko straszyła kierowców, którzy rywalizowali jednak na suchej nawierzchni.
W Q1 niemal wszyscy kierowcy zmieścili się w różnicy jednej sekundy ze swoimi najlepszymi czasami. Niemal, ponieważ tylko Alex Albon z Williamsa stracił lekko ponad sekundę do najszybszego wówczas Piastriego. Z rywalizacją pożegnali się poza nim także Yuki Tsunoda z Red Bulla czy Pierre Gasly z Alpine.
W drugim segmencie kwalifikacji liderzy podkręcili tempo i różnice między kierowcami były większe, a nie brakowało też niespodzianek. Do finałowej części czasówki nie weszli bowiem Lewis Hamilton z Ferrari czy Kimi Antonelli z Mercedesa. Odpadnięcie siedmiokrotnego mistrza świata z włoskiej stajni tym bardziej nie zwiastowało więc sukcesu ekipy z Maranello.
W Q3 mieliśmy ogromne emocje. Najpierw świetną dyspozycję na Hungaroringu potwierdzili kierowcy Astona Martina, którzy przed finałowymi przejazdami zajmowali drugie i czwarte miejsce. Szczególnie błysnął Fernando Alonso, który z powodu kontuzji opuścił pierwszy trening, a mimo to stać go było na drugi w tym momencie czas.
Największa presja była rzecz jasna na kierowcach McLarena - Piastri był pierwszy, ale Norris musiał uporać się z doświadczonym Hiszpanem, by dołączyć do zespołowego partnera w pierwszym rzędzie. Nic takiego się jednak nie stało, bo mimo że Brytyjczyk ostatecznie wyprzedził Alonso, to wcześniej niesamowity czas wykręcił Leclerc, który sam był zaskoczony, gdy inżynier wyścigowy poinformował go, że ma pierwsze miejsce.
Za jego plecami znaleźli się Norris i Piastri, a w drugim rzędzie ustawi się jutro jeszcze George Russell. Pierwszą czwórkę kierowców dzieliło zaledwie 0.053 sekundy. Dopiero ósme miejsce zajął narzekający na swój bolid Max Verstappen.