Z pole position po nieoczekiwanym sukcesie w kwalifikacjach startował Charles Leclerc z Ferrari, który utrzymał pierwszą pozycję przed Piastrim, ale już na pierwszych zakrętach wiele wydarzyło się za ich plecami. Norris stracił bowiem trzecią lokatę na rzecz Russella, a pierwsze kółko kończył także za plecami Fernando Alonso.
Hiszpan szybko stracił czwartą pozycję na rzecz Norrisa, a następnie bardzo zwalniał wszystkich za swoimi plecami, przez co pierwsza czwórka jechała w zasadzie swój wyścig.
Pierwszy zdecydował się mrugnąć Piastri, który zjechał na 19. okrążeniu na pierwszy z dwóch pit stopów. Chwilę później na podobny manewr zdecydowali się w Ferrari i Leclerc zdołał utrzymać prowadzenie. Inny scenariusz wybrał za to Norris, który widział co się dzieje i zdecydował się zaryzykować, by jechać tylko na jeden pit stop. W tym momencie to właśnie on był na prowadzeniu.
Brytyjczyk zjechał po nowe opony dopiero na 32. okrążeniu i liczył, że taka strategia przyniesie mu sukces. Po kilkunastu kółkach Piastri i Leclerc faktycznie zjechali na drugi postój u mechaników, a tym samym Norris pozostał na prowadzeniu i miał nadzieję, że do końca wyścigu już nic nieplanowego się nie wydarzy.
Częściowo miał rację, ale jednak nie do końca, bo za jego plecami Australijczyk zdołał wyprzedzić Monakijczyka, który bardzo narzekał na decyzje swojego zespołu i przewidywał, że nie dojedzie tego wyścigu na podium. Jego przepowiednia się sprawdziła, bo został jeszcze wyprzedzony przez Russella.
Piastri zaciekle gonił za to Norrisa, ale na krętym Hungaroringu nie zdołał dopaść swojego zespołowego kolegi i jego prowadzenie w klasyfikacji generalnej się zmniejszyło. Teraz kierowców F1 czeka niemal miesięczna przerwa wakacyjna.