Legendarny wyścig Le Mans świętuje stulecie tragedii i triumfu

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Legendarny wyścig Le Mans świętuje stulecie tragedii i triumfu

Samochód pokonuje tor w Le Mans
Samochód pokonuje tor w Le MansReuters
Brytyjski spadkobierca branży tekstylnej Edward "Eddie" Hall dokonał wyjątkowego wyczynu w historii 24-godzinnego wyścigu Le Mans, przejeżdżając cały wyścig w pojedynkę w 1950 roku, pozostając w swoim Bentleyu z 1930 roku nawet podczas pit-stopów.

Po przejechaniu 236 okrążeń, czyli dystansu około 3200 km, kierowca z Yorkshire zajął znakomite ósme miejsce. Miesiąc później skończył 50 lat. Zapytany w późniejszym życiu, jak radził sobie z przerwami na toaletę, Hall odpowiedział "zielony kombinezon, stary".

Ta historia, z czasów, gdy kierowcy byli napędzani koniakiem i szampanem, a kobieta mogła ścigać się przez całą noc w futrze, jest częścią bogatego gobelinu największego wyścigu samochodów sportowych na świecie. W ten weekend obchodzi on swoje stulecie i 91. edycję od 1923 roku.

Ponad 300 tysięcy osób zapełni tor Circuit de la Sarthe, aby oglądać wyścigi samochodów do zachodu słońca i przez całą noc, aż do świtu na jednym z najbardziej rozpoznawalnych torów na świecie. Gościnnie udział weźmie amerykański koszykarz LeBron James.

Prosta Mulsanne, znana również jako Ligne droite des Hunaudieres, zakręt w Arnage i Tertre Rouge są tak dobrze znane fanom sportów motorowych na całym świecie, jak Eau Rouge w Spa-Francorchamps czy Rascasse w Monako. Le Mans dołącza do Indianapolis 500, największego widowiska w wyścigach od 1911 roku i Grand Prix Monako - pierwszego wyścigu w 1929 roku - jako elementy tak zwanej "potrójnej korony sportów motorowych".

Lista tych, którzy brali udział w tych wyścigach na przestrzeni lat, jest pełna wspaniałych postaci. Od przedwojennych gwiazd Tazio Nuvolariego i Rudolfa Caraccioli po Juana Manuela Fangio, Jima Clarka, Jackiego Stewarta, Mario Andrettiego i Fernando Alonso.

Formuła ukoronowała swoich własnych bohaterów, takich jak sześciokrotny zwycięzca Jacky Ickx z Belgii, pięciokrotny zwycięzca Derek Bell z Wielkiej Brytanii czy dziewięciokrotny rekordzista Tom Kristensen z Danii. Znany z Formuły 1 gest rozlewania szampana na podium miał swój początek w Le Mans w 1967 roku, kiedy to Amerykanin Dan Gurney potrząsnął butelką po zwycięstwie w Fordzie GT40 z rodakiem AJ Foytem.

"Niegrzeczna natura Dana wzięła górę i użył butelki jak węża strażackiego na wszystkich z czystej radości, ulgi, że w końcu wygrał wyścig, po 10 próbach" - wspominała jego żona Evi dla Reutersa w 2017 roku.

Le Mans było również świadkiem najgorszej katastrofy w historii wyścigów samochodowych w 1955 roku, kiedy zginęły 84 osoby, w tym 49-letni francuski kierowca Pierre "Levegh" Bouillin. Samochód Levegha uderzył w nasyp i eksplodował, a silnik i odłamki z ogromną prędkością wbiły się w tłum.

Mercedes wycofał się ze sponsorowanych przez fabrykę sportów motorowych pod koniec roku, powracając do Formuły 1 w 1994 roku jako producent silników, podczas gdy Szwajcaria zakazała wyścigów w ogóle. W 1971 roku na ekrany kin trafił film ze Stevem McQueenem w roli głównej Michaela Delaneya, który wypowiedział nieśmiertelne słowa: "Kiedy się ścigasz, to jest życie. Wszystko, co dzieje się wcześniej lub później, to tylko czekanie".

W latach sześćdziesiątych i na początku lat siedemdziesiątych miały miejsce epickie bitwy między Fordem i Ferrari, podczas gdy Porsche, Audi i Toyota cieszyły się fazami dominacji, trend zapoczątkowany przez brytyjskich "Bentley Boys", którzy wygrywali w latach 1924-30.

Inną cechą były nieistniejące już "starty Le Mans", w których kierowcy biegli do swoich samochodów ustawionych obok siebie przed boksami.

"Na sygnał startu o godzinie czwartej wszyscy kierowcy przebiegli przez asfalt, wskoczyli do swoich samochodów i ruszyli w chaotycznej walce. To znaczy. Wszyscy z wyjątkiem jednego" - wspominał wyścig z 1969 roku brytyjski kierowca sportowy Brian Redman.

"Jacky Ickx, krytyczny wobec oczywistych niebezpieczeństw związanych z tym barwnym teatrem, postanowił przejść przez tor po wszystkich innych i ostrożnie zapiąć pasy bezpieczeństwa przed uruchomieniem samochodu" - kontynuował Redman. Ickx wygrał tamten wyścig.

Pierre Fillon, urodzony w Le Mans prezes organizującego wyścig Automobile Club de l'Ouest, powiedział, że poprawa bezpieczeństwa była największą zmianą w jego życiu.

"Duch wyścigu nie uległ zmianie" - powiedział w tym tygodniu agencji Reuters. "Widzowie przyjeżdżają na Le Mans, aby przez tydzień przeżyć doświadczenie z rodziną, z przyjaciółmi. I to jest to samo, co 30 lat temu".