Więcej

Koniec złotej serii Polaków na normalnej skoczni, Lindvik triumfuje z nowym rekordem

Koniec złotej serii Polaków na normalnej skoczni, Lindvik triumfuje z nowym rekordem
Koniec złotej serii Polaków na normalnej skoczni, Lindvik triumfuje z nowym rekordemTERJE PEDERSEN / EPA / Profimedia
Trzy kolejne edycje miały polskiego mistrza świata na skoczni normalnej. W Trondheim nadziei na powtórzenie nie mieliśmy długo przed zawodami i skończyło się na jednym Biało-Czerwonym w top 10. Niedzielne zawody należały bezsprzecznie do Mariusa Lindvika, który najpierw pobił świeży jeszcze rekord skoczni, a potem obronił złoto w finale.

Po sobotnim ustanowieniu nowego rekordu, niedzielny konkurs o mistrzostwo świata na skoczni normalnej zapowiadał się szczególnie emocjonująco. Rozpoczęte z 14. belki zawody szybko pokazały, że wiatr będzie istotnym czynnikiem. Nie dusił skoczków, za to chwilami podmuchy pod narty były bardzo mocne i pozwalały na uzyskanie cennej przewagi.

Pierwsza seria rozbudziła wyobraźnię

Wśród Polaków rozpoczął obrońca tytułu z 2023 roku, Piotr Żyła. Przekroczył oczekiwania odległością 104,5 m, ale nota za wiatr ujawniła, dlaczego: dostał mocniejszy od całej reszty podmuch i odjęto mu aż 21 punktów. Po jego skoku belka poszła w dół na 13. stopień i na chwilę odległości faktycznie spadły. Kolejni Polacy byli niemal solidarni: Kubacki 100 m, Wolny 101 m, a Zniszczoł znów 100

To właśnie on okazał się najlepszym z Polaków po pierwszej serii z 11. miejscem, ponieważ Jakub Wąsek trafił z kolei na najgorsze warunki w tej części konkursu, przez co lądował dopiero na 99. metrze (13. miejsce).

To zakończyło walkę Polaków o medale, choć tu niespodzianki nie ma. Za to Daniel Tschofenig na 28. lokacie (97 m) czy Timi Zajc poza serią finałową – to już spore przetasowania. Nie brakowało ich też w czubie, gdzie nowym rekordzistą i faworytem po pierwszej serii okazał się Marius Lindvik ze 108 metrami! Po 107 metrów osiągnęli Johann Andre Forfang i Jan Hoerl, pół metra bliżej lądował Andreas Wellinger, a 106 metrów osiągnął Stefan Kraft. W tym gronie miał się rozstrzygnąć złoty medal.

Finale Polacy nie oczarowali

Finałowa seria zaczęła się od słabej próby Jakuba Wolnego (88,5 m zsunęło go aż na 29. miejsce). Dawid Kubacki poradził sobie nieco lepiej, ale jego 95,5 m nie dało szans na istotne poprawienie lokaty. W minimalnym awansie pomógł mu Piotr Żyła, którego 96,5 m oznaczało pogorszenie notowań. Kubacki skończył na 19, Żyła na 20. pozycji. Na tym tle bardzo solidnie wypadł Paweł Wąsek – on ze 102 metrami obronił się i zdołał nawet awansować na 10. miejsce, za to ostatni polski skok niedzieli – Aleksandra Zniszczoła – był już fatalny. Z zaledwie 87 metrami wylądował na 28. miejscu, spadając aż o 17 lokat.

Walka o medale również odbywała się przy znacznie skromniejszych odległościach. Johann Andre Forfang doskoczył do 100,5 m, przez co brakło mu do walki o medal, a szansę na brąz otrzymał Karl Geiger (102 m). 

Jako pierwszy podium zapewnił sobie Jan Hoerl, którego 102 metry wystarczyły na brąz. Andreas Wellinger i Marius Lindvik skoczyli dokładnie tyle samo – 104,5 metra. A to oznacza, że nowy rekordzista obronił pierwsze miejsce i zgarnął złoto dla gospodarzy, srebro oddając niemieckiemu konkurentowi.