Więcej

Steven van de Velde nie otrzymał australijskiej wizy na MŚ w siatkówce plażowej

Steven van de Velde nie otrzymał australijskiej wizy na MŚ w siatkówce plażowej
Steven van de Velde nie otrzymał australijskiej wizy na MŚ w siatkówce plażowejRONALD WITTEK / EPA / Profimedia

Holenderski siatkarz plażowy Steven van de Velde, skazany w Wielkiej Brytanii za gwałt na nieletniej, nie otrzymał australijskiej wizy i nie będzie mógł wziąć udziału w mistrzostwach świata, które rozpoczną się w Adelajdzie 14 listopada.

O wycofaniu z turnieju pary Steven an de Velde – Alexander Brouwer poinformowała holenderska federacja (Nevobo).

"Niestety, zostaliśmy poinformowani o odmowie przyznania wizy. Ubolewamy z tego powodu, ale nie mamy innego wyjścia, jak ją zaakceptować" – powiedziała dyrektor techniczna federacji Heleen Crielaard, cytowana w oświadczeniu.

Z kolei van de Velde, dwukrotny brązowy medalista mistrzostw Europy, przekazał, że można się było spodziewać takiej decyzji i zarówno on, jak też jego partner pogodzili się z tą sytuacją.

"Wzięliśmy pod uwagę, że połączenie polityki prowadzonej przez władze australijskich z moją przeszłością może stanowić problem w uzyskaniu wizy" – dodał 31-letni zawodnik.

Brouwer z kolei opublikował w portalach społecznościowych informację o zakończeniu sezonu.

"Brak wizy równa się brak Australii. Chciałbym rywalizować ze Stevenem na moich siódmych mistrzostwach świata, ale cóż, takie są realia" – zaznaczył.

Australijski Departament Spraw Wewnętrznych, który zajmuje się wydawaniem wiz, nie odniósł się jeszcze do sprawy.

Van de Velde spędził w więzieniu 13 miesięcy. Po nich został przeniesiony do ojczyzny, a jego wyrok dostosowano do norm holenderskiego prawa. Wrócił do siatkówki w 2017 roku. Wystąpił m.in. w zeszłorocznych igrzyskach w Paryżu, ale jego grze towarzyszyły delikatne gwizdy i buczenie publiczności.

Ponieważ jego udział w tej imprezie wzbudzał mieszane reakcje, siatkarz – na wniosek strony holenderskiej – mieszkał poza wiosną olimpijską i miał zakaz rozmów z mediami. Te rozwiązania satysfakcjonowały MKOl. Jego rzecznik Mark Adams tłumaczył wtedy, że oczywiście sytuacja nie jest optymalna z punktu widzenia tej organizacji, ale "do przestępstwa doszło 10 lat temu, przeprowadzono resocjalizację i podjęto wystarczające środki zaradcze, żeby nie eskalować kontrowersji".