Ostatni dzień tej edycji LM rozpoczęło spotkanie o trzecie miejsce. Drużynę wicemistrza Francji nieśli do zwycięstwa fani, którzy byli najgłośniejszą grupą w Lanxess Arenie, wspomaganą do tego przez orkiestrę dętą, która odgrywała największe kibicowskie przeboje. Ostatecznie broniąca tytułu "Duma Katalonii" była jedyną drużyną, która podczas finałowego weekendu nie miała ani jednego powodu do radości.
Najwięcej powodów do radości miał za to zespół Magdeburga, który wywalczył tytuł. Już pierwsza połowa przebiegała po myśli zespołu trenera Benneta Wiegerta, która stopniowo powiększała przewagę. Najpierw to były trzy bramki (w 19. min 11:8), a późnij cztery (15:11). Na przerwę drużyny schodziły przy stanie 16:12.
W 42. minucie na tablicy był wynik 22:17, czyli po raz pierwszy pięciobramkowa przewaga, a chwilę później już 23:17 i praktycznie było pewne, że to Magdeburg będzie cieszył się ze zwycięstwa, zwłaszcza że w bramce miał znakomicie się spisującego Sergieja Hernandeza.
W końcówce berlińczycy zerwali się jeszcze do ataku, zmniejszyli dystans do trzech goli (24:27), ale to było za mało, by próbować odwrócić losy spotkania. Ostatecznie Magdeburg wygrał 32:26.
"Spodziewałem się wyrównanego spotkania. W ostatnich dwóch latach graliśmy z obiema drużynami i doskonale wiemy, jakie mają atuty. Na pewno nikt nie powinien być zawiedziony po ostatnim gwizdku, nawet gdy nie wygrała drużyna, której kibicował. Widowisko było przednie" - podsumował ostatni mecz Final Four 2025 dyrektor sportowy SPR Wisłą Płock Adam Wiśniewski.
27 czerwca odbędzie się losowanie grup kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Trzy dni wcześniej EHF ogłosi komplet drużyn, które wystąpią w prestiżowych rozgrywkach w sezonie 2025/26. O "dziką kartę" stara się Industria Kielce, a Orlen Wisła, jako mistrz Polski, ma pewne miejsce w gronie 16 najlepszych zespołów Europy.